Nie przegap
Strona główna / Liga Mistrzów / Kontuzje ułatwiłyby sprawę

Kontuzje ułatwiłyby sprawę

Kontuzje ułatwiłyby sprawę
Ej, jaki skład na Barcelonę? – zagadnął Wiktor jakieś dwa tygodnie temu. Po czym, założywszy, iż wszyscy zawodnicy będą zdrowi, wzięliśmy się za selekcję Czerwonych Diabłów na finał z katalońskim nadklubem. Po pewnym czasie coś tam ustaliliśmy, jednak przynajmniej w moim wypadku ciekawsza okazała się inna konkluzja. Oto Sir Alex Ferguson stoi przed niezwykle ciężkim wyborem, który przyćmiewa wszystkie dotychczasowe decyzje personalne dokonywane przez Szkota w tym sezonie.

» Spotkania kibiców na finał Ligi Mistrzów 2010/2011!
» Finał Ligi Mistrzów 2009 – taktyczna retrospekcja
» „Mission Impossible”?, czyli sposób na Barcelonę

Sir Alex FergusonTo nie jest łatwa decyzja, ponieważ w tej kwestii mamy do czynienia z „ludzką” stroną gry. Chłopcy trenowali naprawdę ciężko przez cały sezon, w którym graliśmy przecież zespołowo. To nie może być łatwe.

Niestety, ktoś musi przekazać im, co zostało postanowione. I tą osobą jestem ja. To nie jest łatwa sprawa ale musimy wygrać ten mecz, wszyscy zawodnicy to rozumieją. Każdy z nich ma w to swój wkład, to też nie ułatwia mi decyzji. Mam nadzieję, że wybiorę dobry skład i dobrych zmienników.

Sir Alex Ferguson

Wypadałoby wesprzeć Fergiego, lepiej czynem niźli gadaniem po próżnicy. Niestety, ilu kibiców, tylu teoretycznie światowej klasy trenerów, więc na chwilę pozwolę sobie na samozwańcze mianowanie się głównym doradcą bossa. W końcu taka persona ma więcej do powiedzenia aniżeli szeregowy, parafrazując słowa Roya Keane’a, zjadacz kanapek.

Defensywa

Z obsadą bramki kłopotu nijakiego nie ma. Edwin Van Der Sar jest tu murowanym numerem jeden, więc nie wyobrażam sobie innego obrotu spraw niż ostatni mecz Holendra na Wembley.

Podobnie ma się sprawa z parą stoperów. Vidić z Ferdinandem mają w pamięci nie najlepszy występ w Rzymie sprzed dwóch lat i podobnych błędów popełnić nie powinni. Zresztą, nawet świetny w tym sezonie Chris Smalling może co najwyżej zasiąść na ławie.

Lekkie nierówności zaczynają się przy obsadzie lewej flanki. Patrice Evra zdecydowanie obniżył loty w tym sezonie i nie był tak pewnym punktem naszego składu, jak to miało miejsce w poprzednich sezonach. Zwykle z powodzeniem zastępowali go Fabio i O’Shea, a ostatnio nawet Evans. O ile ten ostatni według mnie oglądać będzie mecz w stroju galowym, o tyle istnieje nikłe prawdopodobieństwo, że Brazylijczyk lub Irlandczyk zostanie ustawiony pe tej stronie boiska. Nie spodziewam się jednak wielkiej niespodzianki, wszak Patrice wrócił po przerwie spędzonej prawdopodobnie na niezwykle potrzebnym mu odpoczynku, co tym bardziej przemawia na jego korzyść.

Dla informacji ludzi kwestionujących wartość Johna O’Shea. Ów jegomość rozegrał dotychczas 393 spotkania w barwach United. Byle kelner nie zbliży się do domknięcia czwartej setki.

Rafael vs. LFCZdecydowanie pod górkę robi się z obsadą prawej obrony. Na tę pozycję Sir Alex posiada do dyspozycji czterech piłkarzy, z czego, odrzuciwszy zwyczajnie słabego Browna, zostaje trio. Do rzeczonych O’Shea i Fabio dochodzi faworyt kibiców – Rafael. Tu zdziwię co niektórych i postawię na Johna. Jasiek, jak wiemy, może grać wszędzie, ale jego największym powołaniem zdaje się być właśnie prawa obrona. Na pewno nie jest tak ruchliwy i ofensywnie usposobiony jak bliźniacy, ale w meczu z Barceloną potrzebujemy czegoś innego. Fergie musi postawić na kogoś, kto przede wszystkim da pewność w defensywie, a (z całym szacunkiem dla latynoskiego duetu) ani Rafael, ani Fabio nie zebrali jeszcze tego doświadczenia, co Irlandczyk i jeszcze trochę czasu zajmie, nim w pełni wpasują się w dyscyplinę taktyczną zespołu. W dodatku w finale nie można dać się ponieść emocjom, zwłaszcza przeciwko Dumie Hollywoodu Katalonii, której członkowie nie omieszkają wykorzystać potencjalnych spięć podczas gdy mecz nie będzie sędziowany przez Anglika, który pobłażliwym okiem spojrzałby na wybryki podobne do tych w meczach podwyższonego ryzyka z Liverpoolem czy City.

Druga linia

Wpierw pasuje zdecydować się, ilu pomocników należy desygnować do gry w sobotni wieczór. 2 lata temu wariant z piątką w środku pola nie wypalił. Mimo to właśnie w tej części boiska mogą przeważyć się losy finału. Pozwólcie, że odpowiedź na to pytanie sama wypłynie na wierzch w kolejnych akapitach.

Pewnym występu w tej formacji może być tylko Michael Carrick. Świetne występy m. in. przeciwko Chelsea zapewniają mu miejsce w środku pomocy. Z powodu długiej absencji mojego ulubieńca – Darrena Fletchera nie wydaje się, by w tej linii znalazł się ktoś posiadający więcej defensywnych zadań do wykonania, a co za tym idzie Michał będzie dyrygował grą z nieco cofniętej pozycji. Partnerem dla mianowałbym Ryana Giggsa, który (nie oszukujmy się) na cały mecz rozegrany z Katalończykami w końcówce sezonu na skrydle się niestety nie nadaje. W tym wypadku nie chodzi o zapchajdziurstwo, lecz o nieocenioną wartość, jaką walijski czarodziej prezentuje na środku rozegrania ostatnimi czasy. Znów powrócę do potyczek z Chelsea, kiedy to Ryan zaliczył w dwumeczu trzy asysty. Również z Schalke pokazał się z jak najlepszej strony. Jedyne, co może budzić w wariancie Giggs-Carrick wątpliwości jest… zbytnia ofensywność. Niestety wpuszczenie będącego totalną niewiadomą Fletcha, miewającego sporo słabszych chwil Andersona bądź Scholesa, którego przecinka mogłaby zakończyć dla niego mecz szybciej niż myśli, nie wydaje się być atrakcyjniejszą alternatywą. O Darku Gibsonie nie wspominam – lubię chłopa, ale to jeszcze nie ten poziom.

Ji-Sung Park vs. BarcelonaPrawe skrzydło to dla mnie materia oczywista. Nikt nie przebije tutaj Antosia Valencii. Ekwadorczyk zaliczył piorunujący powrót po złamaniu nogi na początku bieżącej edycji Ligi Mistrzów. Nawet Naniego prędzej przesunąłbym na lewą stronę, gdyby nie inny skrzydłowy. Mam tu na myśli Gabriela Obertana Ji-Sung Parka, Koreańczyka o żelaznych płucach, niezwykłej dynamice i tym, czego prawdopodobnie trochę brak u Luisa – walecznością i charakterem. Swoją drogą, Park był głównym architektem sukcesu w półfinałowej batalii właśnie z Barceloną w roku 2008. W tej pozycji Azjata, harując niczym wół, przyniesie więcej pożytku niż dryblujący Nani. Ji lubi grać także jako tzw. wolny elektron w okolicach pozycji klasycznego AMa, a taki sposób forsowania katalońskiej defensywy umożliwi mu wymienność pozycji z lewonożnym Giggsem.

Napad

*Zgodnie z zasadą nieoznaczoności Heisenberga, z im lepszym prawdopodobieństwem znamy położenie danej cząstki, z tym mniejszym możemy oszacować jej pęd, a zatem i prędkość. Katalończycy, nadążycie za Waynem?

Po raz kolejny rozpocznę od pewniaka. Wayne Rooney to ostatni zawodnik ze swoistej żelaznej piątki, z której absencja kogokolwiek będzie absolutną sensacją. W przypadku uznawanego (często błędnie) za bardziej defensywne ustawienia 4-5-1 Anglik pełniłby rolę diamentu. Wiemy, że Wazza woli grać za plecami kogoś bardziej wysuniętego, ale to właśnie na tej pozycji niszczył system zimą i wczesną wiosną roku pańskiego 2010, kiedy to zanotował absolutny szczyt formy strzeleckiej od przyjścia z Evertonu. Ale mój plan jest inny i wielu znany. Roo wystąpi na pozycji Rooneya – czytaj znajdzie się wszędzie i w ataku, i w defensywie. Z największym prawdopodobieństwem* oczekiwać go będziemy za partnerem z ataku, co definiuje nam Scousera jako fałszywego napastnika. W praktyce każdy widzi, co chce, a przynajmniej może wybrać pomiędzy 4-4-2 i 4-5-1.

Kto do niego? Kandydatów dwóch, miejsce jedno. Dotychczas Fergie konsekwentnie stawia Javiera Hernandeza – tak też powinien zrobić tym razem. Techniczny geniusz Berbatowa w walce z europejskimi gigantami ustępuje sprytowi i odnajdywaniu się w polu karnym Groszka. Meksykanin przewyższa Bułgara w kwestii dynamiki, która prawdopodobnie odegra ważniejszą rolę niż nienaganne przyjęcie piłki bądź zastawianie się w momencie, gdy wrogiego nam Javiera Mascherano nagle zaboli twarz.

W razie potrzeby – Haxball!

Właśnie ta genialna gra (ubóstwiana przez redaktora o inicjałach WW) przedstawi najlepiej ustawienie Manchesteru, jakie wg mnie powinno mieć miejsce w sobotę.

Ustawienie United na 28. maja

Ławka

Zbyt często pomija się obsadę ławki rezerwowych w tak ważnym spotkaniu. Warto zagłębić się w tym problemie, bo jest zarówno ważny, jak i trudny do rozwiązania. Osobiście więcej trudności przysporzył mi wybór właśnie tej siódemki niż całej podstawowej jedenastki.

Znów bez kłopotu wytypuję bramkarza. Bez wątpliwości gotowy do zastąpienia Edwina powinien być Tomek Kuszczak. Klęskę urodzaju obserwujemy w szykach defensywnych – bliźniacy, Evans, Smalling, Brown. Na zasadzie selekcji negatywnej w obrębie rozważań zostają Brazylijczycy i młodszy z Anglików. Krzyś Maleństwo jako jedyny z tej trójki już siada na ławkę, pozostaje kwestia wyboru pomiędzy Da Silvami. Rafael zagrał więcej spotkań z poważniejszymi przeciwnikami niż jego brat. Z kolei Fabio wydaje się być bardziej wszechstronnym (czuje się dobrze na obu skrajnych pozycjach obrony), co daje mu przewagę nad bratem, a także bardziej opanowanym, lecz ta cecha w przypadku zmiennika nie jest tak ważna. Decyduje w tym momencie postać Jaśka O’Shea, który w razie potrzeby zmiany Evry, powędruje na lewą flankę, by prawą zwolnić na rzecz Rafaela.

Pozostały cztery miejsca – zapewne najlepszym wariantem byłoby podzielenie ich w stosunku 3:1 na korzyść pomocników. I tak, na samym początku bez wątpienia wskakuje Nani. Następnie wybór musi paść na dwójkę środkowych, a mając do dyspozycji Gibsona, Scholesa, Fletchera i Andersona nie jest łatwo podjąć ostateczną decyzję, może poza odrzuceniem Irlandczyka. Potrzebujemy kogoś, kto uspokoi grę, gdy będzie się dziać dobrze, oraz jegomościa z umiejętnością szarpnięcia do przodu w przypadku niekorzystnego obrotu spraw. Poza wspomnianym Nanim do tej drugiej roli najlepiej nadaje się według mnie Brazylijczyk (wielokrotnie powtarzałem, że wcale nie zmartwiłbym się zanadto, gdybyśmy go sprzedali za dobre pieniądze, jednak w tym wypadku tą konkretną cechą charakteryzuje się właśnie on).

Co dalej? Sam nie wiem. Scholes wydaje się idealny do prowadzenia gry z wykorzystaniem swojego wieloletniego doświadczenia. W wariancie fletcherowym zdecydowanie trudniej jednak o głupie faule, jakich natężenie ostatnimi czasy u Paula wzrosło jeszcze bardziej. Na niekorzyść Darrena działa fakt długiej absencji spowodowanej wirusem i niemożność oceny jego faktycznej zdatności do gry na tym poziomie. W obu przypadkach występuje kwestia ludzkiego podejścia do selekcji, o czym mówił Sir Alex. Szkocki pomocnik nie zagrał w obu ostatnich finałach Ligi Mistrzów, dla Scholesa z kolei zajęcie miejsca w vipowskim sektorze mogłoby być decydującym bodźcem do zakończenia kariery. Z całą moją wielką sympatią do Fletcha, wskazuję na Rudego. Wiem przynajmniej mniej więcej, czego można się po nim spodziewać w owym decydującym starciu, a jako wypoczęty zmiennik Paul nie będzie musiał uciekać się do rozpaczliwej przecinki na wyprzedzających go Katalończykach.

Napastnik – teoretycznie Berba i już. Szkoda tylko, że w praktyce Bułgar nie najlepiej spisuje się jako zmiennik. Poza marcowym meczem przeciwko Boltonowi trudno znaleźć przykłady spotkań, w których Dimitar, wszedłszy z ławki, dał zespołowi sporo w temacie gonienia wyniku. Jeśli United będą prowadzić w drugiej połowie, raczej nie powinniśmy spodziewać się zmiany napastnik-napastnik w drugiej połowie. Prędzej za Groszka wejdzie np. Scholes. W innym przypadku potrzebny będzie nieobliczalny joker, którego w moim odczuciu bardziej przypomina Michael Owen aniżeli Berba. Nie chodzi tu o wyższość stricte piłkarska któregoś z obu panów, lecz o typ potrzebnego wówczas zawodnika. Kłopot w tym, że Anglik wybitną formą nie błyszczał a w porównaniu do wyczynów Dimitara wypada ostatnio blado. Kto oglądał wywiad Michała dla telewizji Sky Sports po koronacji Czerwonych Diabłów, ten widział, że były snajper Liverpoolu ma świadomość swojej pozycji w zespole i brak wielkich nadziei na występ w Champions League. Mój głos idzie na Bułgara, Owen nie jest już tym samym zawodnikiem, co kiedyś. W tym wypadku lepiej postawić na będącego w lepszej formie Dimitara Berbatowa.

Skład wyjściowy: Edwin Van Der Sar – John O’Shea, Nemanja Vidić, Rio Ferdinand, Patrice Evra – Antonio Valencia, Michael Carrick, Ryan Giggs, Ji-Sung Park – Wayne Rooney – Javier Hernandez
Ławka rezerwowych: Tomasz Kuszczak, Rafael Da Silva, Chris Smalling, Paul Scholes, Luis Nani, Anderson, Dimitar Berbatow
Na trybunie VIP zasiądą: Anders Lindegaard, Fabio Da Silva, Jonathan Evans, Wes Brown, Darron Gibson, Darren Fletcher, Gabriel Obertan, Bebe, Michael Owen

Zwróćcie uwagę na podkreślone nazwiska – takich zawodników może zabraknąć w składzie na finał Ligi Mistrzów nie z powodu kontuzji, lecz zwyczajnego wyboru. Niech zobaczą to wszyscy ci, co bredzą o słabej kadrze United. W rzeczywistości diabeł jest straszniejszy niż go malują.


Po ciężkich rozmyślaniach przebrnąłem do końca. Naprawdę nie zazdroszczę Sir Alexowi tego, co musiał przeżywać i rozgrywać w głowie w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Ciekawi mnie, czy Szkotowi przeszło przez myśl, iż w przypadku jednej bądź dwóch kontuzji nie byłoby mu łatwiej. Pewnie bluźnię, ale to pokazuje dobitnie, jak trudne wyzwania stoją przed menadżerami wielkich klubów. Kto wie, czy nie cięższe niż wyjście na boisko i zrobienie swojego.

Finał już za nieco ponad dobę. Gorączka przedmeczowa niedługo osiągnie apogeum. Nadchodzi czas ostatecznych rozstrzygnięć, które mogą przewrócić serwowany nam przez ekspertów porządek futbolowego świata. Pierwsze kroki należą Sir Alexa Fergusona, potem niemal wszystko będzie zależeć od wybranych potencjalnych bohaterów. Was tymczasem zostawiam z (oby) proroczymi słowami Fergiego…

Sir Alex FergusonGraliśmy przeciwko Barcelonie trzykrotnie i zawsze istniał sposób na to, by zatrzymać ich kluczowych zawodników. Wierzymy, że i tym razem znajdziemy jakiś, by w sobotę zatrzymać Lionela Messiego. Trzeba zauważyć, że owszem, Barcelona ma innych dobrych zawodników, ale to samo tyczy się nas. To tłumaczy, dlaczego sobotnie spotkanie zapowiada się tak ekscytująco.

Znajdziemy rozwiązanie na to spotkanie. Czyli to, co dla nas najlepsze, najlepszy sposób na to, by wygrać ten mecz. Wszystko zależeć będzie od tego, jak wyglądać będzie nasza ofensywa. Jestem pewien, że Barcelona obawia się zagrożeń, jakie potrafimy stworzyć. Musimy polegać na tym, jak zaprezentują się nasi zawodnicy. Myślę, że jesteśmy gotowi i bardzo dobrze przygotowani na tą potyczkę.

Sir Alex Ferguson

Ps. Do zobaczenia w Krakowie!

Przewiń na górę strony