Nie przegap

The Special sAF

The Special SAF
Z jednej strony Sir Alex Ferguson, z drugiej – Jose Mourinho. Kto jest lepszy? Dla mnie wybór jest sto razy prostszy niż budowa cepa, ale dlaczego wg mediów znakomitość wciąż jest mniej doceniana od kontrowersji?

Sir Alex Ferguson. Co przychodzi mi na myśl, kiedy ktoś wypowiada to nazwisko? Oczywiście wiele pucharów i tytułów, które Manchester United zdobył pod wodzą Fergusona, ale przede wszystkim to, że nieprzerwanie od 1986 roku prowadzi on nasze Diabełki do wygranej. Te dwadzieścia pięć lat temu nie było mnie nawet w planach! I pomyśleć, że kiedy się urodziłam, Fergie miał już za sobą prawie 10 lat pracy na Old Trafford! Dzisiaj jestem niespełna siedemnastoletnią dziewczyną, a on nadal tu jest! Jednym słowem – niesamowite. Świetny trener, który buduje drużynę przez lata. Nie interesują go głośne transfery opiewające na gigantyczne sumy idące w kilkadziesiąt milionów. Pragnie ściągać na Old Trafford jak najlepszych graczy i oczywiście za jak najmniejszą cenę. Piłkarze ci to ludzie, o których często prawie nikt nie słyszał. Gracze, którymi nie interesują się gazety, telewizja. Talenty mogące rozwinąć swe skrzydła pod czujnym okiem niezawodnego SAFa. Potem piłkarze ci stają się fenomenami piłki nożnej, a wszystko za sprawą tego wyjątkowego człowieka. United stanowi dla niego nie tylko pracę, ale również pasję, czy nawet źródło szczęścia. Ja, kibicująca wiernie Man United, nie wyobrażam sobie, że któregoś dnia fenomenalny Fergie będzie musiał odejść, a na jego miejsce wskoczy inny człowiek. Mam rację? Oczywiście, że tak! Na każdym kroku widać, że Fergie to rewelacyjny trener. Człowiek, nad którym mogłabym zachwycać się bardzo długo.

Jose Mourinho. Nazwisko to przewija się codziennie przez najróżniejsze portale z bardzo dużą częstotliwością. W sieci aż roi się od artykułów o tym człowieku. Mourinho to, a Mourinho tamto, a Mourinho to jeszcze tamto i tamto. Jest on niewątpliwie większą gwiazdą niż cała drużyna, którą prowadzi, razem wzięta. Większość tak zachwyca się nad nim, że chyba brak w ich głowie miejsca na zdrowy rozsądek. Wychwalanie Portugalczyka sięga już zenitu. Jeśli weźmiemy pod uwagę jego i Fergiego, od razu zauważymy, że ten pierwszy nie dorasta temu drugiemu do pięt. Sam Mourinho powiedział kiedyś, że jeśli doradzałby Abramowiczowi w jego interesach, obaj byliby bankrutami. Świadczy to oczywiście o tym, że kasa jest jednym z priorytetów Portugalczyka. Ciągnie go do wielkich interesów, nad którymi unosi się woń pieniędzy. Pragnie skupować piłkarzy z różnych lig za wielką forsę. Nieprzyzwyczajony do porażek, każdą przeżywa niesamowicie silnie i bardzo często obwinia za niekorzystny wynik wszystkich dookoła tylko nie siebie. W świecie wielkiego futbolu chyba pasowałoby w końcu nauczyć się przegrywać, co? Przez Mourinho często przemawia arogancja, pycha. Jego ciągłe przekonanie o swojej świetności i rewelacyjności wywołuje grymas na mojej twarzy. Media od razu chwytają w sidła kontrowersyjne wypowiedzi Portugalczyka. Cała maszynka idzie w ruch. Jose się pyszni, a następnie media o tym piszą dodając kilka rzeczy od siebie. Wielu ludzi już dawno zostało złapanych na ten haczyk, przez co wychwalają go i uważają za najlepszego trenera na świecie. Gratulacje Jose, udało Ci się wmówić większości, że jesteś najbardziej supcio na całym globie. Szkoda, że jesteś zaślepiony swoją osobą i nie dostrzegasz, jak bardzo się mylisz.

Tymczasem o sir Alexie Fergusonie w mediach cicho. Słuszność, przypadek, a może czysty absurd? Niesamowitość sAFa jest doceniana chyba tylko przez kibiców United i ludzi prawdziwie zżytych z piłką nożną. Żadna gazeta, radio, telewizja nie jest chętna do obwieszczania o jego osiągnięciach. Nie są zbyt skorzy do zachwytu nad ogromem czasu i pasji, które Fergie włożył w drużynę Czerwonych Diabłów. Tak, media wolą oczywiście przekonywać nas, że arogancki Portugalczyk dzięki swoim kontrowersyjnym działaniom i wypowiedziom jest dużo lepszy od fenomenalnego Fergusona. Łatwiej wszystkim napisać o zainicjowanym przez Mou transferze opiewającym na kosmiczną sumę, niż poświęcić chwilę dla złotych interesów sAFa. Takie 60 milionów, które uzależniony od wielkiej kasy Portugalczyk chce wydać na którąś z gwiazdeczek, brzmi w nagłówku bardziej kozacko i pro, niż 6 milionów, za które Fergie sprowadził jakiegoś Chicharito z meksykańskich krzaków. Nie liczy się nawet to, że potem ten cieszący ciągle mordkę zawodnik z numerem 14, kupiony za te nic nieznaczące 6 milionów, zaskakuje wszystkich śledzących mecze Diabłów. Mourinho tymczasem już szykuje w wielkim podnieceniu swoją książeczkę czekową. Kogoś to dziwi? Nie, a media wręcz przeciwnie –  je to cieszy. W końcu Portugalczyk tylko czeka na takie okazje. Żeruje jak stonka na ziemniakach – pasożyt w świecie futbolu!

Nie możemy się dać zwieść mediom w żadnym wypadku! Chorzy i zaślepieni ludzie dążący do obłędu na punkcie Mourinho – zbyt pewnego siebie, zbyt aroganckiego, zbyt pysznego. Nie zważając na człowieka takiego jak Ferguson, popełniają wielki błąd. Człowieka, któremu należałoby poświęcić dużo dużo dużo więcej uwagi, niż im się wydaje. Szkoda, że jest jak jest, bo przez to nieświadomi kibice mają zamiast mózgów – bigos. Czy kiedyś media przyjmą wreszcie do świadomości, że wynik rywalizacji jest oczywisty? The Special sAF 1:0 The Special One.

Przewiń na górę strony