Nie przegap
Strona główna / Trudne tematy / O przemijaniu słów kilka…

O przemijaniu słów kilka…

O przemijaniu słów kilka…
Wszyscy wiedzą, że czas biegnie nieubłaganie. Wszyscy wiedzą też, że straconego czasu nie da się odzyskać. Zapewne nie będzie odkryciem Ameryki stwierdzenie, że docenia się coś/kogoś dopiero wtedy, gdy się to straci, gdy dojdzie do sytuacji, od której nie ma już odwrotu. Niejako przymusowy miesięczny urlop na Redlogu zmusił mnie do kilku refleksji – zarówno o charakterze czysto sportowym, jak i osobistym. Ostatnie 4-5 tygodni obfitowało w wiele ważnych wydarzeń dla kibiców sportowych, zwłaszcza tych z Polski. Również fani Manchesteru United nie mieli prawa narzekać na brak emocji.

Robert Kubica – szczęście w nieszczęściu

W lutym cała Polska z zapartym tchem śledziła doniesienia na temat stanu zdrowia Roberta Kubicy, który podczas rajdu samochodowego Ronde di Andora uległ bardzo poważnemu wypadkowi. Przez kilka dni ważyły się losy dalszej kariery naszego jedynaka w F1. Najbardziej czarne scenariusze mówiły nawet o konieczności amputacji dłoni, dotkliwie zmiażdżonej w trakcie kraksy. Na szczęście dla Roberta i jego kibiców włoscy lekarze stanęli na wysokości zadania i podczas wielu żmudnych, długich operacji nie tylko uratowali Kubicy poważnie uszkodzoną rękę, ale także dali nadzieję na powrót do czynnego uprawiania sportu. Oczywiście nie bez znaczenia była także sama postawa naszego kierowcy. Determinacja, z jaką walczył i nadal walczy o powrót do pełnej sprawności jest godna podziwu i naśladowania.

Mnie jednak zastanawiało co innego, a mianowicie reakcja kibiców. Sytuacja przypominała mi niejako tą, jaka miała miejsce z Karolem Bieleckim. Obaj sportowcy, nim zostali doświadczeni przez los, spotykali się często z ostrą krytyką „fanów”. Wystarczył jeden słabszy mecz „Koli” czy nieudany wyścig Kubicy, by niemal natychmiast byli odsądzani od czci i wiary oraz niemiłosiernie krytykowani i oskarżani o manieryzm, brak zaangażowania, pazerność na pieniądze itp. Należy się zastanowić, dlaczego dopiero wówczas, gdy danego sportowca spotka osobista tragedia, kibice dostrzegają, że są to tacy sami zwykli ludzie jak my…

Koniec mistrza w chwale, ale z niesmakiem

Kolejne ważne wydarzenie dla Polaków to zakończenie niezwykle bogatej kariery naszego najlepszego skoczka narciarskiego w historii – Adama Małysza. „Orzeł z Wisły” dał się poznać jako niezwykle skromny i ułożony człowiek. 4 kryształowe kule za zwycięstwo w generalnej klasyfikacji Pucharu Świata, zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, 3 srebrne i 1 brązowy medal olimpijski, 4 złote, 1 srebrny i 1 brązowy medal – to z kolei jego dorobek, jeśli chodzi o jego osiągnięcia w MŚ.

Wszystkie te sukcesy nie zmieniły naszego mistrza. Zawsze uśmiechnięty, nigdy nie krytykował trenera czy związku, winy za słabszą dyspozycję szukał wyłącznie u siebie. Wyciszał się wtedy, wyjeżdżał ze swoim pierwszym trenerem Janem Szturcem, żeby w spokoju potrenować i wracał wzmocniony zarówno psychicznie, jak i mentalnie.

Dlatego wielu kibiców z wielkim zdumieniem czytało wywiad, jakiego Małysz udzielił „Przeglądowi Sportowemu”, w którym wypowiadał się o katastrofie smoleńskiej:

Uważam, że to, co się dzieje z naszym życiem, jest ustalone. Każdy ma swoje przeznaczenie. Mamy ciągle aferę dotyczącą katastrofy samolotu prezydenckiego w Smoleńsku. Szukanie winnych, a to piloci, a to Rosjanie. Wszystkich to już męczy. Dlaczego prezes Jarosław Kaczyński nie składa kwiatków w Krakowie, a w Warszawie pod bramą pałacu? Dla mnie to jest śmieszne, bo przecież jego brat i bratowa leżą na Wawelu. Powiem szczerze, że zastanawiałem się nad tym wszystkim i chyba największy błąd popełniła Marta Kaczyńska, która nie chciała pochować rodziców gdzieś bliżej siebie. Jak teraz ma jechać odwiedzić ich na grobie?

Słowa te wywołały burzę wśród wielu Polaków. Wiele osób się zastanawiało, dlaczego Małysz, który nigdy się nie angażował politycznie, pokusił się o takie zdecydowane słowa. Wypowiedź ta podzieliła fanów mistrza. Część uważa, ze Adam ma takie samo prawo do wypowiadania się w kwestiach politycznych jak każda inna osoba. Z kolei inni mieli za złe skoczkowi, że przez tyle lat będąc apolitycznym, teraz zdecydował się na takie, a nie inne słowa. Sytuacja ta na pewno będzie się kłaść cieniem na bogatej karierze mistrza. Cytując „klasyka” Leszka Millera – prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy. Niewątpliwie każdy kibic będzie pamiętał słowa, którymi Małysz niejako zakończył sportowy etap swojej kariery, a być może rozpoczął w ten sposób karierę polityczną.

„Diabły” kończą karierę

Luty to także ważny miesiąc dla kibiców Manchesteru United. Po 20 latach spędzonych na Old Trafford wychowanek i wieloletni kapitan zespołu – Gary Neville – ogłosił definitywne zakończenie kariery. Niewątpliwie wpływ na to miały kontuzje, które w ostatnich latach trapiły prawego defensora United. Neville to bez wątpienia jedna z klubowych ikon. Należy mieć nadzieję, że po sezonie klubowi działacze zorganizują piłkarzowi pożegnalny benefis, na który ten z pewnością zasłużył.

Po sezonie buty na kołku wiesza także Edwin van der Sar. 40-letni bramkarz postanowił zakończyć czynne uprawianie sportu, by spędzać większą ilość czasu ze swoją żoną Annemarią, która w ubiegłym roku doznała udaru mózgu. Decyzja ta z pewnością wywrze niemały wpływ na drużynę. Konieczność poszukiwania nowego golkipera zawsze wywołuje niemałe zamieszanie w drużynie.

Kariera sportowca nie trwa wiecznie. Prędzej czy później nadchodzi kres, mniej lub bardziej spodziewany. Mimo iż wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę, ciężko jest się pogodzić z tym, że naszego ulubionego sportowca nie zobaczymy już więcej na sportowych arenach. Jednakże w tym przypadku kibice mają czas, by przygotować się na odejście swojego ulubieńca. Znacznie trudniejsza do zaakceptowania jest sytuacja, gdy danego zawodnika nagle dotknie nieszczęście, w wyniku którego jego dotychczasowe życie ulega radykalnej zmianie. A rolą nas, fanów, jest wspieranie swoich sportowych idoli w każdej chwili ich życie, nawet wtedy (a może zwłaszcza wtedy), gdy ich kariera jest na poważnym zakręcie…

Przewiń na górę strony