Nie przegap
Strona główna / Niespełnione nadzieje

Niespełnione nadzieje

Niespełnione nadzieje
Do napisania tego tekstu zbierałem się bardzo, bardzo długo. Odkładałem to niemal w nieskończoność, łudząc się przy tym, że sytuacja jeszcze ulegnie zmianie. Do „naskrobania” kilku linijek zmotywował mnie jednak pewien filmik, zamieszczony, jakże by inaczej, w serwisie YouTube.

W kompilacji tej zobaczyłem zawodnika szybkiego i niezwykle dynamicznego, technicznie dorównującego najlepszym i mijającego rywali niczym tyczki treningowe, wreszcie – strzelającego i asystującego. Typowy playmaker. Czyż to nie idealny materiał na znakomitego zawodnika? Z pewnością to samo pytanie (retoryczne?) zadał sobie sir Alex Ferguson, sprowadzając młodego Brazylijczyka za 18 milionów euro. Całe 18 milionów!

Anderson (w mojej opinii) pokładanych nadziei nawet w malutkim stopniu dotąd nie spełnił. Pomimo, że od początku cieszył się sporym zaufaniem bossa (co pokazuje choćby wprowadzenie go w ostatniej minucie dogrywki w moskiewskim finale Champions League), na moje dotąd nie zapracował. Do dziś pamiętam swoją niepewność w momencie wykonywania wspomnianej „jedenastki”. I ulgę, że piłka strzelona w sam środek bramki jakimś cudem nie trafiła w interweniującego Petra Cecha. Nie pamiętam za to choćby jednego meczu, w którym Brazylijczyk wzniósłby się na przysłowiowy wyższy poziom. I choćby jednego dobrze wykonanego rzutu rożnego…

Gdzie ten drybling? Gdzie ta dynamika? To co eksponowane jest w filmiku, nie ma przełożenia na jego występy w Premier League. Anderson pokazujący plecy obrońcom? Bardzo śmieszne. Czy to „siłowa” liga angielska stłamsiła w nim całą finezję? Być może, lecz talent to nie wszystko, co potrzebne jest do osiągnięcia jakiegokolwiek sukcesu.

Zadziwiają mnie też słowa samego Fergusona, wypowiedziane tuż po podpisaniu z Andersonem nowego kontraktu:

Jestem bardzo zadowolony, że udało się przedłużyć ten kontrakt. Anderson zrobił ogromny postęp, odkąd do nas trafił. Ma wielki potencjał, a ma dopiero 22 lata. Będzie świetnym piłkarzem.

sir Alex Ferguson

Dotąd sądziłem, że jego kariera stoi w miejscu. Po obejrzeniu powyższego klipu wiem więcej – ona się nawet cofnęła. Postęp? Sorry, ale ja go jakoś nie dostrzegam, a jeśli nawet jest, to nieznaczny. Powiecie, że filmik jak to filmik, nie pokazuje wszystkiego. Owszem, przyznam wam nawet rację, jednak przez te kilka lat jego gry w Manchesterze United nie widziałem nawet namiastki tego, co zobaczyłem (i czym zachwyciłem się) powyżej. Uczciwie przyznać jednak trzeba, że ostatnimi czasy Brazylijczyka trapią częste kontuzje uniemożliwiające mu regularne występy, a więc i rozwój.

Po przeczytaniu dotychczasowych akapitów z pewnością pomyśleliście, że jestem zaciekłym krytykiem brazylijskiego pomocnika. Otóż nie. Zaskoczeni? Uwierzcie, jestem pierwszą osobą, która chciałaby widzieć Andersona takiego, jakiego podziwiać możemy na filmie. Bo takiego zawodnika nam właśnie brakuje – przebojowego, dynamicznego i silnego. Niestety Scholes to już nie ta klasa, a to właśnie Brazylijczyk miał być jego następcą.

Dlatego mam nadzieję, że wkrótce pokaże na co go stać, a my nie będziemy pamiętali już jego kiepskich występów. Powodzenia Andy!

Przewiń na górę strony