Nie przegap
Strona główna / Z ostatniej chwili / Fernando Torres, czyli człowiek z ambicjami

Fernando Torres, czyli człowiek z ambicjami

Fernando Torres, czyli człowiek z ambicjami
Kto kilka dni temu przypuszczał, że właśnie 31 stycznia 2011 roku, czyli w ostatni dzień zimowego okienka transferowego, zostanie dwukrotnie poprawiony rekord w historii Premiership co do wielkości transferu? Chelsea Londyn i Liverpool FC, Fernando Torres i Andy Carroll – dwa kluby, dwa nazwiska, które w dniu wczorajszym były najczęściej wymieniane na Wyspach Brytyjskich w kontekście transferów.

Gdy Fernando Torres odchodził z Atletico Madryt w 2007 roku do Liverpool FC, wielokrotnie próbowałem znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego jeden z najlepszych napastników świata wybrał akurat klub z Anfield Road? Chęć przejścia do prawdopodobnie najlepszej ligi świata? Większe zarobki? Fascynacja sukcesami Liverpoolu na arenie europejskiej w ostatnich latach? Wspaniała historia i tradycje tego klubu? A może naiwność Hiszpana, który uwierzył w zapewniania ludzi The Reds, że Liverpool ponownie wróci na szczyt angielskiej Premier League? Być może szczypta każdego z powyższych argumentów sprawiła, że Fernando Torres od kilku sezonów nosił koszulkę Liverpoolu. Hiszpan przenosząc się do Anglii, na pewno skorzystał na tym finansowo, jak również sportowo, biorąc pod uwagę możliwość rywalizowania z wielkimi angielskimi drużynami na boiskach wymagającej Premier League czy też podczas europejskich pucharów. Mimo wszystko ambicje Torresa o wielkich sukcesach ze swoją drużyną nie zostały spełnione. Brak jakiegokolwiek tryumfu z zespołem z Anfield Road, jak również fatalna postawa zespołu w obecnym sezonie, doprowadziły do wyprowadzki Hiszpana z miasta Beatlesów.

Nowy rozdział w piłkarskiej karierze Fernando Torresa rozpoczyna się tytułem „Chelsea Londyn” z dopiskiem u dołu strony „Najdroższy transfer w historii angielskiej Premiership”. O możliwości przejścia „El Niño” do klubu ze Stamford Brigde mówiło się już ubiegłego lata. Mimo licznych plotek „Dzieciak” pozostał w Liverpoolu, lecz jak się okazało nie na długo. Ponad 50 milionów funtów to kwota, jaką za mistrza Europy i świata musiał zapłacić Roman Abramowicz, aby transfer na linii Liverpool – Chelsea mógł dojść do skutku. Mówiąc o pieniądzach, warto zwrócić uwagę, że przejście Torresa do Londynu to piąty transfer co do wielkości na rynku transferowym w historii piłki nożnej, który ustępuje tylko takim nazwiskom jak Cristiano Ronaldo, Kaka, Ibrahimović i Zinedine Zidane.

Przy okazji tego historycznego już transferu pojawia się pytanie, Chelsea Londyn czy też Liverpool FC, który z tych klubów ubił lepszy interes? Hiszpan w obecnym sezonie nie błyszczał, ale trudno mu się dziwić, obserwując grę całego klubu z Anfield Road, jego pozycję w tabeli czy też rotację na stanowisku szkoleniowca zespołu. Forma Fernando Torresa, jak również całej drużyny The Reds, była po prostu słaba. Liverpool zarobił na sprzedaży „El Niño” ponad 50 milionów funtów, które, jak się okazało, przeznaczył już na zakup nowych piłkarzy – nadzieję angielskiej piłki Andiego Carrolla z Newcastle United (przez chwilę angielski rekord transferowy – 35 milionów funtów) i bramkostrzelnego Luisa Suareza z amsterdamskiego Ajaxu. Biorąc pod uwagę poczynania dwóch nowych napastników The Reds w klubach, w których do tej pory występowali, zestawiając z będącym ostatnio w słabej formie Torresem, nieśmiało można wysnuć wniosek, że sprzedanie Hiszpana było dobrym posunięciem. Mimo wszystko każdy na Anfield Road wiedział, jak wielkim potencjałem dysponuje były zawodnik Atletico Madryt, oczekując wybuchu formy Hiszpana i lepszej postawy całego zespołu z Liverpoolu. O umiejętnościach i wielkim talencie „Dzieciaka” wiedzą również na Stamford Brigde, dlatego ludzie Chelsea Londyn z Romanem Abramowiczem na czele wierzą, że gigantyczne pieniądze wyłożone na transfer obecnego mistrza Europy i świata nie pójdą na marne. Fernando Torres zna już angielskie boiska, posiada wszelkie predyspozycje, aby ponownie zostać gwiazdą angielskich boisk, jak miało to miejsce w ostatnich sezonach, jest napastnikiem światowej czołówki i stał się zawodnikiem klubu, który jeszcze kilka tygodni temu był faworytem w walce o Mistrzostwo Anglii. „El Niño” i Chelsea przeżywają obecnie kryzys swojej formy, ale mogą stać się wzajemnym lekiem na własne problemy.

Fernando Torres obok Stevena Gerrarda był ulubieńcem kibiców z Anfield Road. Pomimo to znając historię podobnych transferów, gdzie piłkarze przenosili się do obozu rywala, miłość kibiców The Reds w stosunku do Hiszpana przeistoczy się w nienawiść, czego dowodem była już wczorajsza demonstracja fanów z Anfield Road, którzy palili koszulki z nazwiskiem „Torres” pod obiektem treningowym w Melwood. Warto zwrócić uwagę na to, że pojedynek obu drużyn odbędzie się już w najbliższą niedzielę, tak więc emocje związane z tą konfrontacją będą gwarantowane. Czy Fernando Torres pokaże klasę w starciu ze swoim byłym klubem i czy swoimi golami pogrąży będący w zapaści Liverpool? Fani angielskiego futbolu zacierają już ręce na samą myśl o pojedynku tych drużyn.

Chęć transferu na Stamford Bridge, jaką wyrażał sam piłkarz, pokazuje, że Hiszpan jest człowiekiem, który poza wielkimi pieniędzmi chce osiągnąć sukcesy sportowe ze swoim klubem. Takiej szansy nie dostał jednak w Liverpoolu. Zawodnik, który w CV na wpisane zwycięstwo na Mistrzostwach Europy i Mistrzostwach Świata powinien grać w klubie, w którym może realizować się sportowo, odnosząc kolejne sukcesy. Czy takim zespołem dla napastnika reprezentacji Hiszpanii okaże się londyńska Chelsea? Andy Carroll pojawił się w mieście Beatlesów na miejsce sprzedanego Fernando Torresa. A jaka była przyczyna transferu Anglika? Być może podobnie jak „El Niño” w 2007 roku, tak również były już napastnik Newcastle uwierzył w siłę klubu, który od ponad dwóch dekad marzy o powrocie na tron angielskiej Premiership. Na marzeniach jednak się kończy, gdyż od wielu lat każdy kolejny sezon weryfikuje sny The Reds, pokazując im miejsce w szeregu angielskich drużyn.

Każdy nowy transfer niesie za sobą pewnego rodzaju ryzyko, tak więc z uwagą będziemy przyglądać się poczynaniom tych dwóch zawodników w nowych klubach, a na ocenę zimowych ruchów transferowych przyjdzie czas latem. Na zakończenie, mówiąc głosem kibica angielskiej piłki, cieszę się, że tacy zawodnicy jak Andy Carroll i Fernando Torres zmieniając klub, nie zmienili ligi, a my będziemy dzięki temu mogli dalej obserwować ich rozwijającą się karierę i grę w Premiership.

Przewiń na górę strony