Rafael Pereira da Silva w trwającym sezonie jest jedną z głównych postaci Manchesteru United. Młody Brazylijczyk niemal w każdym spotkaniu wychodzi w pierwszym składzie. Nie ma się jednak co dziwić, Rafael prezentuje się bardzo dobrze i gra dojrzale jak na swój wiek. Jednak nie zawsze tak było…
Rafael swoją karierę rozpoczął w Brazylijskim Fluminense, w którym, podobnie jak obecnie w United, grał razem ze swoim bratem bliźniakiem Fabio. Do zespołu prowadzonego przez Sir Alex Fergusona trafił w 2008 roku. Kontrakt z braćmi da Silva został jednak zawarty już w 2005 roku, po tym jak Les Kershaw, skaut Czerwonych Diabłów wypatrzył brazylijskich bliźniaków na młodzieżowym turnieju w Hongkongu, jednak do Premier League trafili dopiero trzy lata później, po ukończeniu osiemnastu lat.
Nie będę się tu rozwodził na temat tego jak dobrze w niektórych spotkaniach prezentował się młody Brazylijczyk, bo nie taki jest mój cel. Na początku chciałbym się skupić na popełnianych przez Rafaela błędach w defensywie, których teraz już nie popełnia. Młody obrońca często gubił krycie, niejednokrotnie w czasie spotkania nie zdążył wrócić na czas na swoje miejsce, przez co lewoskrzydłowy drużyny przeciwnej miał zdecydowanie za dużo miejsca. Do tych błędów dodać należy również tzw. atakowanie na raz. W tym sezonie jest zupełnie inaczej, da Silva gra bardzo dojrzale i nie popełnia już wyżej wymienionych przeze mnie błędów. Dzięki temu młody Brazylijczyk wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie United.
Jednak jak doszło do tej, nie boję się w tym momencie użyć tego słowa, przemiany? 7 kwietnia 2010 roku – co to za data? Tego dnia Manchester United mimo zwycięstwa na Old Trafford z Bayernem Monachium odpadł z Ligi Mistrzów. W spotkaniu tym Rafael nie ustrzegł się błędów, o których pisałem w poprzednim akapicie, czego konsekwencją była czerwona kartka dla Brazylijczyka. Młody obrońca osłabił swój zespół, który musiał sobie radzić w dziesięciu. Oczywiście w tym momencie rodzi się kolejna dyskusja, czy to wina Rafaela, że United odpadło z Ligi Mistrzów, jednak w kontekście mojego tekstu i tego co chcę przekazać jest to w sumie nie ważne.
Czasami wydaje się, że takie spotkanie, jak to z Bayernem, może załamać tak młodego zawodnika, jednak jak pokazuje czas, to co się wtedy stało i to co później zrobił Ferguson, o czym zaraz będę pisał, tylko i wyłącznie wzmocniło Brazylijczyka. Jestem jednak zdania, że to wszystko mogło się zupełnie inaczej potoczyć, gdyby nie Szkot.
Co zrobił Sir Alex Ferguson? Na jakiś czas odstawił Rafaela na bok. Na początku obecnego sezonu już zaczynały pojawiać się głosy, że Szkot nie wystawiając Brazylijczyka blokuje jego rozwój i że lepiej dla młodego będzie jak odejdzie. I co? Gdzie są teraz ci wszyscy co pisali w ten lub podobny sposób? Teraz tak jak i reszta cieszą się z bardzo dobrej gry Rafałka, jednak wciąż nie zauważają świetnego posunięcia Fergusona. Sir Alex dał młodemu obrońcy spokojnie trenować, z pewnością udzielił mu wielu cennych wskazówek, dał mu czas by wszystko sobie poukładać i popracować nad mankamentami w swojej grze. I jaki jest tego efekt? Kto ogląda spotkania Czerwonych Diabłów, ten widzi jak dojrzale i dobrze gra teraz Rafael. Nie straszny jest mu nawet Gareth Bale, którego zatrzymać nie potrafił uznawany za najlepszego prawego obrońcę Maicon.
Tekst napisany przed niedzielnym spotkaniem z Tottenhamem, ale to co się w tym spotkaniu wydarzyło nie zmienia faktu o którym pisałem. Rafael to wciąż bardzo młody zawodnik i czasem ciężko okrzesać taki zadziorny charakter.
Autor: Patryk Tuzgier