Czy Manchester United miał kiedykolwiek lepszego środkowego obrońcę niż Nemanja Vidic? Bruce, Pallister, Stam i Buchan – wszyscy oni byli niesamowicie potężni. Jeśli jednak miałbym wybrać kogoś, od kogo zależałoby moje życie – bez wątpienia byłby to Vidic. Serbski defensor był wczoraj fantastyczny. Całkowicie wykluczył Croucha z gry. Nie mogę sobie przypomnieć żadnego przegranego pojedynku główkowego w jego wykonaniu. Zdominował mecz na White Hart Lane i był godzien nosić opaskę kapitańską na ramieniu. Najlepszy biznes, jaki zrobił Ferguson w ciągu ostatniego roku, to podpisanie nowego kontraktu z Serbem.
Oczywiście, nie tylko dzięki Vidicowi wywieźliśmy z północnego Londynu cenny punkt. Cała czwórka obrońców pokazała olbrzymią siłę i wytrzymałość. Mottem defensywy i bramkarza we wczorajszym meczu było słynne „Thou shalt not pass” [Nie przejdziesz!]. Ferdinand po raz kolejny dowodził obroną. Teraz widzimy, że Manchester bez wątpliwości wygrałby Premier League w poprzednim sezonie, gdyby tylko Rio i Nemanja grali razem i nie dokuczałyby im żadne kontuzje.
Boczni obrońcy spisywali się równie dobrze. Tottenham sprawił, że Rafael i Evra musieli się sporo napracować, zważając na niesamowite tempo, które narzucał Bale i Lennon. Tylko pomyśl o upokorzeniu, jakiego doznał Maicon w przegranym meczu z Tottenhamem w Lidze Mistrzów.
Pojedynki Bale’a i Rafaela były fascynujące – naprzeciw siebie stanęło dwóch młodych, świetnie zapowiadających się zawodników. Jestem wielkim fanem Rafaela i uważam, że zagrał genialnie na prawej stronie przed zejściem z boiska. Jego pierwsza żółta kartka za faul na Palaciosie pokazuje, że wciąż jest porywczy. Jednak przez większość spotkania Brazylijczyk panował nad sytuacją, a oprócz tego świetnie atakował prawą flanką. Rafael może być prawym obrońcą United przez najbliższą dekadę i zagrać setki spotkań dla zespołu z Old Trafford.
Rafael nie zagra prawdopodobnie tak dużo spotkań, jak Ryan Giggs, który świętował wczoraj 600. mecz ligowy w barwach United. To kolejny wspaniałe osiągnięcie w jego niebanalnej karierze. Pod koniec spotkania było parę momentów, kiedy myślałem, że Giggs może zdobyć dramatyczną bramkę dającą zwycięstwo United – to byłoby jak z bajki.
Co do samego meczu – był to jeden z najciekawszych bezbramkowych remisów, jakie pamiętam. Tempo gry było dla zawodników bezwzględne, a atmosfera na White Hart Lane była cudowna. Przy okazji – uważam, ze przeprowadzka Tottenhamu na Stadion Olimpijski byłaby głupotą – White Hart Lane to przecież wyjątkowy stadion.
Punkt zdobyty w Londynie jest bardzo ważny – dał United wrócić na pozycję lidera – i oczywiście sprawił, że Manchester United nadal nie zaznał porażki w meczu ligowym w sezonie 2010/11.