Najlepiej zapowiadające się spotkanie okazało się jedynym meczem, w którym nie padły bramki. Derby Manchesteru pod tym względem rozczarowały, jednak za strzelanie wzięli się piłkarze z pozostałych drużyn, wyciągając średnią kolejkową 2,6 gola na mecz. Ani wybitnie dużo, ani mało – można powiedzieć. Ważne jednak, że Premier League znów dostarczyła nam kilku świetnych trafień.
1. Ricardo Fuller (Stoke City – Birmingham City)
0:47-1:46
Jamajski napastnik zdobywa swojego trzeciego gola w sezonie. Jego trafienie przeciwko Birmingham przypomina bramkę Tuncaya wbitą na tym samym obiekcie Manchesterowi United. Akcja prawą stroną boiska, minięcie dwóch piłkarzy i techniczny strzał lewą nogą na dalszy słupek. Czyżby zrodziła się firmowa akcja Stoke?
2. Andy Carroll (Newcastle United – Blackburn Rovers)
3:05-3:42
Napastnik uznawany za objawienie dolnej części tabeli. Andy Carroll po raz kolejny punktuje dla Newcastle United. Wszystko zaczęło się od faulu w okolicach środka boiska. Piłkę bitą bezpośrednio z rzutu wolnego w pole karne namierzył najlepiej długowłosy Anglik, który wyprzedził obrońcę Rovers i głową skierował ją do okienka bramki gości. Niestety, radość była przedwczesna, bo jak się później okazało, Sroki poległy na własnym terenie z wynikiem 1:2.
3. Scott Parker (West Ham United – West Bromwich Albion)
2:30-3:00
Jak na środkowego pomocnika grającego w tak słabym klubie, jakim obecnie jest West Ham United, 3 bramki Scotta Parkera w 13 spotkaniach można uznać za sukces. Tym bardziej, gdy weźmiemy pod uwagę ich urodę – myślę tu konkretnie o lobie przeciwko Chelsea. Anglik ów ponownie wziął ciężar strzelania na swoje barki i potężnym uderzeniem z ponad 20 metrów umieścił piłkę w okienku bramki swojego imiennika nazwiskiem Carson.
4. Fernando Torres (Wigan Athletic – Liverpool FC)
1:20-2:00
Bywają bramki, których uroda nie tkwi w potężnym lub precyzyjnym uderzeniu. Gol strzelony przez Fernando Torresa ekipie Wigan do takich należy. Ładne, długie podanie Stevena Gerrarda dotarło wprost pod nogi Hiszpana, a ten wygrał pojedynek biegowy z defensorem gospodarzy i zdołał umieścić piłkę w siatce.
5. Jermaine Beckford (Everton FC – Bolton Wanderers)
4:25-5:20
Everton grający w dziesiątkę po czerwonej kartce Fellainiego wykazał się skutecznie wolą walki i doprowadził do wyrównania. Wprowadzony w drugiej połowie Jermaine Beckford (ten sam, który wyeliminował Czerwone Diabły z Pucharu Anglii w poprzednim sezonie) zdobył pierwszą bramkę w Premiership dającą jednocześnie 1 punkt The Toffees. Anglik zachował się niczym prawdziwy snajper i z chirurgiczną precyzją przerzucił piłkę nad golkiperem Boltonu.