Nie przegap
Strona główna / Podsumowanie 12. kolejki Premier League

Podsumowanie 12. kolejki Premier League

Podsumowanie 12. kolejki Premier League
12. kolejka Premier League elektryzowała wszystkich ze względu na derby Manchesteru. City po ogromnych, letnich wzmocnieniach miało w końcu pokazać wyższość rywalom zza miedzy, gracze United chcieli natomiast obronić swoją pozycję najlepszego zespołu w mieście. Zapraszam na podsumowanie tego meczu jak i innych pojedynków tej serii spotkań.

W najbardziej wyczekiwanym spotkaniu tej kolejki padł bezbramkowy remis. Żadna ze stron nie była w stanie przechylić wyniku na swoją korzyść, a było to spowodowane defensywną taktyką, jaką przyjęli obaj menadżerowie. O ile Sir Alex Ferguson nakazał swoim piłkarzom trochę odważniejszą grę w drugiej połowie, to Roberto Mancini nastawił się na remis, który w pełni go zadowolił. Świadczy o tym chociażby zmiana w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, kiedy na boisko za Teveza wszedł Emanuel Adebayor. Spotkanie toczyło się głównie w środkowej części boiska, gdzie zmierzyli się ze sobą pomocnicy United i City. Ze starcia tego górą wyszli Fletcher, Scholes i Carrick którzy potrafili, oprócz zatrzymywania akcji gospodarzy (co świetnie wychodziło również The Citizens), stworzyć zagrożenie pod bramką Harta. Okazje United nie były jednak na tyle klarowne, żeby kibice Czerwonych Diabłów mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Mecz zakończył się zasłużonym remisem, a oba zespoły wciąż utrzymują się w czołówce tabeli.

Podziałem punktów zakończyło się również spotkanie na White Hart Lane. Tottenham po raz kolejny nie potrafił pokonać niżej notowanego rywala, przez co coraz bardziej oddala się od strefy premiowanej występem w Lidze Mistrzów. Remis w tym meczu musi boleć tym bardziej, że przez większą część zawodów podopieczni Redknappa byli stroną przeważającą. Wystarczy tylko wspomnieć uderzenie Huddlestone’a z pierwszej połowy, które zatrzymało się na spojeniu słupka z poprzeczką czy strzał Bentleya, fenomenalnie obroniony przez Gordona. Nieustanne ataki Tottenhamu opłaciły się w 65. minucie. Z lewej strony dośrodkował Bale, głową piłkę do środka zgrał Crouch, a żadnych problemów z wykończeniem akcji nie miał van der Vaart. Wydawało się, że to trafienie uskrzydli Koguty i niedługo padną kolejne bramki dla gospodarzy. Stało się jednak inaczej. Niezłą indywidualną szarżą popisał się wprowadzony po przerwie Wellbeck, błąd popełnili środkowi obrońcy Tottenhamu, Gallas i Kaboul, co bezlitośnie wykorzystał Gyan. Po tym golu podopieczni Redknappa nie potrafili się już otrząsnąć i mecz ostatecznie zakończył się podziałem punktów.

W drugim wtorkowym meczu złą passę udało się przerwać Stoke City. Pokonali oni drużynę Birmingham, jednak zwycięstwo nie przyszło wcale łatwo. Na prowadzenie podopieczni Pulisa wyszli pod koniec pierwszej połowy, kiedy do zablokowanego przez obrońców strzału Fullera doszedł Huth i bez kłopotów pokonał Fostera. W drugiej połowie nikt nie był już w stanie powstrzymać Jamajczyka. Po rajdzie przez pół boiska popisał się on fenomenalnym strzałem, wyprowadzając swój zespół na dwubramkowe prowadzenie. Gracze Birmingham ani myśleli się jednak poddawać. Najpierw złapali kontakt dzięki trafieniu Faheya, a chwilę później Cameron Jerome wyrównał stan gry, po bardzo dobrym dośrodkowaniu Larssona. Stoke udało się wygrać to spotkanie dzięki golowi Whiteheada, który najlepiej odnalazł się w zamieszaniu pod bramką Fostera i umieścił piłkę w bramce.

W środowych spotkaniach również doczekaliśmy się wielu emocji i bramek. Swój mecz wygrała Aston Villa, ale beniaminek z Blackpool nie ułatwił jej zadania w najmniejszym stopieniu. Podopieczni Houlliera wyszli na prowadzenie po strzale Stewarta Downinga sprzed pola karnego. Pod koniec pierwszej części spotkania sytuację sam na sam znakomicie wykorzystał Harwood i na przerwę oba zespoły schodziły przy stanie 1-1. W drugiej połowie ponownie ukłuli gospodarze. Prostopadłym podaniem popisał się Young, a piłkę do siatki skierował młodziutki Delfouneso. I tym razem podopieczni Iana Hollowaya potrafili wyrównać, czego dokonał DJ Campbell w 85. minucie. Przy tym strzale pomógł mu jeden z obrońców Aston Villi, od którego odbiła się piłka, całkowicie myląc Brada Friedela. The Villans nie poddali się jednak i w 89. minucie zdobyli zwycięskiego gola. Z rzutu rożnego dośrodkował Downing, a gola strzelił Collins. Było to pierwsze ligowe zwycięstwo Aston Villi od 26. września.

Zwycięstwo odniósł również mistrz Anglii, pokonując w najskromniejszym rozmiarze Fulham. Jedyny gol tego spotkania padł w 30. minucie. Kalou dośrodkował z lewej strony boiska, w polu karnym najwyżej wyskoczył Essien i głową umieścił piłkę w bramce Schwarzera. Podopieczni Ancelottiego stworzyli sobie jeszcze sporą liczbę sytuacji, ale nie potrafili zamienić ich na następne trafienia. Najprawdopodobniej stracili natomiast Essiena na kilka spotkań, po czerwonej kartce, którą Ghańczyk zobaczył (jak najbardziej zasłużenie) za faul na Dempseyu.

Wygrać udało się również innemu kandydatowi do tytułu, Arsenalowi, który odprawił z kwitkiem Wolverhampton. Kanonierzy wyszli na prowadzenie już w 1. minucie, kiedy dośrodkowanie Songa na bramkę zamienił Chamakh. W pierwszej połowie podopieczni Wengera stworzyli sobie kolejne sytuacje, jednak bardzo dobrze w bramce spisywał się Hahnemann, nie dopuszczając do podwyższenia wyniku. W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Arsenal wciąż atakował, ale nie potrafił strzelić gola na 2-0. Aż do ostatniej minuty spotkania, kiedy prostopadłym podaniem popisał się Fabregas, a sytuację sam na sam z bramkarzem Wolves bezlitośnie wykorzystał Chamakh. Dzięki temu zwycięstwu Kanonierzy wskoczyli na 3. miejsce w tabeli.

Newcastle nie udało się podtrzymać dobrej passy i wygrać trzeciego meczu z rzędu. Sroki przegrały na swoim boisku z Blackburn, nie straciły jednak swojego wysokiego miejsca w tabeli. Mecz rozpoczął się fantastycznie dla podopiecznych Sama Allardyce’a, którzy objęli prowadzenie już w 3. minucie po strzale Pedersena. Stan gry wyrównał na początku drugiej połowy zabójczy duet Barton – Caroll. Ten pierwszy dośrodkował z rzutu wolnego, a gola głową (już siódmego w tym sezonie) strzelił wysoki Anglik. Blackburn udało się jednak wygrać to spotkanie, a zwycięskiego gola zdobyło w swoim stylu. Daleki wykop Robinsona trafił do Roberta, a ten wiedział jak wykończyć akcję i pokonać bezradnego Krula.

Wygrać nie udało się natomiast po raz kolejny stołecznemu West Hamowi. Tym razem na drodze do zwycięstwa stanęła rewelacja rozgrywek, czyli West Bromwich. I to podopieczni Di Matteo otworzyli wynik tego spotkania. Faulowany w polu karnym był Reid, a karnego bez problemów wykorzystał wracający po kontuzji Odemwingie. Od czego w zespole Młotów jest jednak Parker. Anglik przejął bezpańską piłkę przed polem karnym i fenomenalnym uderzeniem umieścił ją w okienku bramki Carsona. Aż strach pomyśleć, ile punktów miałby w tej chwili West Ham, gdyby Parker latem opuścił zespół. Druga połowa rozpoczęła się od ataków podopiecznych Avrama Granta, które przyniosły skutek już w 50. minucie. Sędzia podyktował drugi rzut karny tego dnia, a pewnym wykonawcą okazał się Piquionne. West Brom zdołał jednak wyrównać stan gry w 72. minucie. Dośrodkowywał Brunt, a najlepiej w polu karnym odnalazł się Pablo Ibanez. Remis nie zmienił sytuacji West Hamu, która z kolejki na kolejkę staje się coraz bardziej beznadziejna.

Zwycięskiej passy nie zdołał kontynuować Liverpool, który zaledwie zremisował z Wigan. Spotkanie zaczęło się jednak dobrze dla The Reds. Wyszli oni na prowadzenie już w 7. minucie spotkania, za sprawą Torresa. Otrzymał on piłkę z głębi pola od Gerrarda i nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem Al-Habsiego. Po tym trafieniu coś zacięło się jednak w maszynce Roya Hodgsona i przewagę osiągnęli gracze Wigan. Udało się ją udokumentować w 52. minucie, kiedy po błędzie Reiny piłkę w siatce umieścił Rodallega. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie, przez co oba zespoły nie zmieniły swojej sytuacji w tabeli.

Remis padł również w starciu na Goodison Park. Everton zremisował z Boltonem i jest to szczęśliwy wynik dla podopiecznych Moyesa. W pierwszej połowie nie doczekaliśmy się bramek, wynagrodziła to jednak emocjonująca końcówka. Na dziesięć minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego Kłusaki objęły prowadzenie. Fantastycznym przeglądem pola popisał się Taylor, który odnalazł niepilnowanego Klasnicia, Chorwat zaś bez problemu pokonał Howarda. Everton słynie jednak w tym sezonie z gry do końca i pokazał to w kolejnym spotkaniu. Piłkę na skraju pola karnego przejął Beckford i wspaniałym uderzeniem umieścił ją w okienku bramki Jaaskelainena. Warto zaznaczyć, że był to pierwszy gol letniego nabytku The Toffees w rozgrywkach Premier League.

Bohaterowie weekendu

Gracz kolejki: Marouane Chamakh
Po dobrym początku sezonu Marokańczyk znacznie spuścił z tonu i coraz rzadziej trafiał do bramki rywali. Wydawało się, że lada moment trafi na ławkę rezerwowych, w związku z powrotem po kontuzji van Persiego. Jednak w spotkaniu z Wolverhampton wykazał się zabójczą skutecznością, pokazując, że Wenger może liczyć na niego w każdym momencie.

Jedenastka kolejki:
Gordon (Sunderland-1*) – Stam (Wigan-1), Vidic (Man Utd-4), Kompany (Man City-1), Baines (Everton-3) – A. Young (Aston Villa-1), Parker (West Ham-2), Carrick (Man Utd-1), Downing (Aston Villa-1) – Chamakh (Arsenal-2), Fuller (Stoke-1)

* W nawiasie ilość nominacji do jedenastki kolejki.

Przewiń na górę strony