Nie przegap
Strona główna / FA Cup / Nieprawdopodobne marzenia FC United zaczynają się spełniać

Nieprawdopodobne marzenia FC United zaczynają się spełniać

Nieprawdopodobne marzenia FC United zaczynają się spełniać
Bezpośrednich źródeł przyśpiewek jest wiele, popularne melodie duetu wokalnego The Carpenters nie są oczywiście jedynymi. Jednak to późnym wieczorem w Rochdale, tysiące podchmielonych Mancunian (jak nazywają siebie mieszkańcy Manchesteru – tłum) wprowadzało odrobinę kalifornijskiego słońca do mglistego Lancashire: „I’m on the top of the world, looking down on creation, and the only explanation I can find, is the love that I’ve found ever since you’ve been around. Your love’s put me at the top of the world.

Piosenka jest ulubioną przyśpiewką zwolenników FC United, klubu powstałego w opozycji do polityki rodziny Glazer, którzy przejęli MU 5 lat temu. Jej słowa doskonale podsumowują obecną sytuację.

Współzakładając klub w lecie roku 2005, nie spodziewałem się, że kiedykolwiek będę świadkiem takich scen, jakie miały miejsce w piątek wieczorem na stadionie Rochdale AFC, kiedy to FC UNITED wygrało 3-2. Amatorski klub założony przez grupkę romantycznych buntowników doszedł do drugiej rundy FA Cup, pokonując cztery zespoły ligowe, a ostatni mecz wygrywając poprzez zdobycie gola w ostatniej minucie doliczonego czasu.

Żadne słowo nie może oddać tego, co się wydarzyło (Polacy by znaleźli ;) – tłum). Półnagi Jerome Wright, klubowy napastnik, był obnoszony na boisku przez kolejne półtorej godziny.

Dla wielu z 4 tysięcy kibiców, którzy płakali ze wzruszenia i tonęli w uściskach z nieznajomymi sobie ludźmi, było to jak wygranie Man Utd z Milanem czy z Barceloną. Bez przerwy wznosili okrzyki na cześć Erica Cantony, francuskiego napastnika i legendy United, który przyłączył się do ich kampanii przeciwko Glazerom.

Jakby nie było, dla wielu z nich Rochdale było większe od Milanu. Jeden z kibiców powiedział przed meczem, że nie czuł takich emocji, od kiedy Manchester United grał w finałach Ligi Mistrzów w 1999.

Były łzy, race, flagi i oczywiście zielono-złote szaliki. Po końcowym gwizdku nikt z ponad siedmiotysięcznej rzeszy kibiców nie mógł uwierzyć, że niemożliwe stało się faktem. „To było po prostu nierealne” – powiedział Adam Brown, członek zarządu.

To była noc wzniosłych momentów, które były czymś bez precedensu w historii piłki nożnej. Wczorajszy mecz jest tylko wycinkiem podsumowującym ruch – ruch osób, które chciały zrobić coś więcej, niż tylko się sprzeciwiać.

„Buntownik” z FC uprzejmie słuchał wszystkich mędrców, przedstawicieli Premier League i finansistów, grzecznie kiwając głowami, kiedy mówili, że nowy system Glazerów, wysokie ceny i bajeczne wynagrodzenia dla piłkarzy są tylko „częścią nowoczesnego futbolu”.

Wtedy kibic, on czy ona powiedział: „J**ać to. Zrobimy to tak.

FC jest własnością kibiców. Każdy z nich ma prawo głosu we wszystkich ważnych sprawach. Bilety są tanie, a działanie na rzecz klubu jest wpisane w jego statut.

Rada miasta była pod takim wrażeniem działań organizowanych przez klub w jednej z najgorszych części miasta, że przygotowano umowę, dającą klubowi możliwość zbudowania własnej siedziby w Newton Heath, gdzie w 1878 r. pracownicy kolei założyli klub piłkarski, Manchester United.

Ponad trzystu członków klubu wspomaga jego działania, by utrzymać niskie koszty. Jeśli premier Wielkiej Brytanii, David Cameron szuka wizji „Zorganizowanej społeczności” w akcji, może ją znaleźć właśnie tutaj.

Zawodnicy nie grają dla pieniędzy, ale dla samej chluby grania w jednym z najlepszych klubów 'amatorskich’. Klubowy snajper, Michael Norton, zdobywca zwycięskiego gola w piątkowy wieczór, zarabia 80 funtów tygodniowo, około 200.000 funtów mniej niż Wayne Rooney.

Jeden z byłych zawodników, Rob Nugent – wielki fan Czerwonych diabłów, został niedawno wybrany do zarządu FC. W swoim pierwszym oświadczeniu napisał: 'Zrezygnowałem z gry w piłkę, kiedy zdobyłem kwalifikację księgowego, jednak nadal chcę być związany z klubem, który wspieram od pierwszego spotkania. Od jakiegoś czasu pomagam zarządowi z prowadzeniem finansów i chciałbym wykorzystać moje umiejętności, by pokazać, że istnieje inny sposób na prowadzenie klubu piłkarskiego.’

Wszystkie te pasje i marzenia składają się na postać kibiców, którzy są najprawdopodobniej najgłośniejszymi, najbardziej kolorowymi i najbardziej nieprzejednanymi kibicami w Anglii. Banery i flagi w Rochdale – jak i każdego tygodnia w obecnej siedzibie klubu Bury – są świadectwem bezczelności i niezłomnej postawy. „MUFC – FCUM – Mam w sercu wystarczająco miejsca dla obydwu !” mówi jeden z kibiców, bo w rzeczywistości, wszyscy kibice FC nie zapominają o ich pierwszej miłości – Manchesterze United.

Prawa grupa ku***ów” mówi inny, wesoło potwierdzając, że nie wszyscy patrzą przychylnym okiem na bunt. Bez wątpienia zalicza się do nich menedżer Czerwonych Diabłów, Sir Alex Ferguson, który nazwał kibiców 'self-publicists’.

Przyśpiewki są entuzjastyczne i wyzywające, zaczynając od przebojów the Carpenters do lirycznego coveru piosenki Sex Pistols „I am an anarchist” („I am an FC fan”). Również bardzo lubiana jest przyśpiewka 'On sprzedaje szparagi’, oddająca hołd menedżerowi FC – Karlowi Marginsonowi, który w przeszłości był… dostawcą warzyw.

Piątkowy triumf w Rochdale, pokazywany na żywo w telewizji, rozsławił FC United na cały świat. Na wypełnionych trybunach poziom dopingu dorównywał temu na Camp Nou w Barcelonie czy na San Siro w Mediolanie, czuliśmy się jak na wiecu politycznym, ceremonii religijnej i na meczu piłkarskim w jednym.

Pieniądze z tego niesamowitego meczu – ESPN zapłaciło bowiem 67 tysięcy funtów za prawa emisyjne – pójdą na budowę siedziby FC. Rozgłos spowoduje zwiększenie renomy klubu, który zbudował wszystko na swojej własnej charyzmie.

Zdarzyła się rzecz niecodzienna. Z goryczy, kłótni i podziałów, wynikających z przejęcia najbardziej rozpoznawalnego angielskiego klubu przez biznesmena z Florydy, narodził się nowy klub. Obecnie – w drugiej rundzie.

Przewiń na górę strony