Sport to specyficzny rodzaj rozrywki, który niezwykle silnie działa na formacje sfery emocjonalnej człowieka. Potrafi przyprawić o dreszcz emocji, podniecenie, radość, euforię, jak również spowodować płacz, złość, frustrację. Piłka nożna jest dziedziną sportu, która jak najbardziej spełnia wszystkie wymienione wyżej cechy. Wydaje się jednak, że ta najpopularniejsza na świecie ‘rozrywka’ stoi ponad wszystkimi innymi rodzajami sportu, gdyż jak żadna inna ma tak wielu zwolenników na całym świecie. Futbol to jednak codzienna rywalizacja pomiędzy drużynami, fanami danych ekip piłkarskich, jak również zawody, które pomimo ferworu walki potrafią jednak czasem łączyć kibiców.
Czy dwudziestu trzech piłkarzy może sprawić, że kraj, w którym od dłuższego czasu trwa kryzys ekonomiczno-gospodarczy, który dąży do podziału wewnętrznego na niezależne względem siebie niepodległe państwa może się zjednoczyć? Okazuje się, że tak. Dobitnym przykładem tego były Mistrzostwa Świata w RPA, a dokładniej występ zwycięzców tej imprezy – Hiszpanów.
Pomimo ogromnych problemów w kraju Półwyspu Iberyjskiego przez cały okres trwania Mundialu obywatelom Hiszpanii przyświecał jeden, wspólny cel – kibicowanie ekipie „La Roja”, która pomimo falstartu na początku turnieju ze Szwajcarią pewnie zmierzała w kierunku pierwszego w swojej historii Pucharu Świata. Bez podziału na Katalończyków, mieszkańców Kraju Basków czy Andaluzji w Hiszpanii usłyszeć można było wspólne „Viva España!”.
Reprezentacja obecnych Mistrzów Europy i Świata przez cały Mundial tworzyła jedną całość, pewnego rodzaju monolit, bez podziału na regiony, kluby, wyznania. Sukces piłkarzy Del Bosque pokazał jedność, którą podobnie jak na boisku można odnieść do życia codziennego, nie tylko w trakcie turnieju. Po sukcesie Villi i spółki wielu wierzy, że w Hiszpanii skończą się niepodległościowe dążenia Basków czy Katalończyków. Czy jeżeli drużyna złożona z piłkarzy z różnych, czasem wrogo nastawionych do siebie regionów, może osiągnąć jeden wspólny sukces, to czy warto dokonywać podziału, który zburzyłby monolit budowany od tak wielu lat? Czy nie warto zjednoczyć siły, aby ponownie odnieść sukces, lecz tym razem na płaszczyźnie ekonomiczno-gospodarczej?
Czy ktoś potrafi sobie wyobrazić reprezentację Hiszpanii bez takich piłkarzy jak Puyol, Xavi czy Pedro? Jeżeli Katalonia zrealizowałaby swoje niepodległościowe plany mogłoby dojść do pewnego rodzaju paradoksu, gdyż pewnego dnia obejrzelibyśmy mecz międzypaństwowy, w którym nastąpiłoby przywitanie dwóch kapitanów w osobach Ikera Cassillasa i Carlesa Puyola i nie byłoby to spotkanie pomiędzy Królewskimi a Barceloną. Jak wiele Hiszpanie straciliby dokonując podziałów, biorąc pod uwagę tylko aspekty czysto sportowe, pokazuje tryumf piłkarzy w Półwyspu Iberyjskiego w Mistrzostwach Europy i ostatnim Mundialu.
Należy zwrócić uwagę, że Katalonia jest jednym z najbardziej nie lubianych terenów przez resztę obywateli całego Półwyspu Iberyjskiego. Ze względu na swoje bogactwo, skłonność do wywyższania się mieszkańcy południowo-wschodniej Hiszpanii tworzą pewnego rodzaju wrogość innych wobec siebie. Pyszałkowatość Katalończyków wyszła również tuż po turnieju w Republice Południowej Afryki, kiedy to niejednokrotnie podkreślali liczbę zawodników z ich regionu w zespole Vicente Del Bosque szczycąc się, że to głównie dzięki piłkarzom FC Barcelony Hiszpania sięgnęła po puchar, o którym marzyli od zawsze.
Sukces piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego stał się dla obywateli tego kraju pewnego rodzaju nadzieją na lepsze jutro. Niektórzy, być może ślepo wierzą, że dzięki historycznemu zwycięstwu ekipy Vicente Del Bosque kryzys jaki dosięgnął ich kraj po prostu minie, że olbrzymie bezrobocie, które dotknęło Hiszpanię znacznie się zmniejszać, oraz że skończą się notoryczne strajki obywateli tego kraju, a poziom życia z dnia na dzień będzie się polepszał. Po sukcesach hiszpańskiej piłki w Europie, jak również i na całym świecie panuje obecnie moda na piłkarzy, drużyny, i reprezentację tego kraju. Takie nazwiska jak Xavi, Cassillas, Villa rozpoznawane są przez każdego kibica piłkarskiego w każdym cywilizowanym zakątku świata. FC Barcelona i Real Madryt to wizytówki futbolowej Hiszpanii, a sukces reprezentacji stał się dopełnieniem laurki piłkarskiej potęgi. Na Półwyspie Iberyjskim wierzą, że dzięki piłce nożnej ich kraj będzie częściej odwiedzany przez turystów, że wielu będzie takich, którzy zapragną zobaczyć państwo, z którego wywodzą się obecnie najlepsi piłkarze świata.
Piłka nożna jest jak dobre whisky, którym delektujemy się łyk po łyku, a w nadmiarze może prowadzić do chwilowego zapomnienia o problemach życia codziennego, jak również pozwala na relaks i odprężenie. Trzeba jednak pamiętać, że na drugi dzień kłopoty nie znikną. Przykład Hiszpanii pokazał jak wielką siłę jednoczenia ludzi ma futbol. Przez miesiąc trwania Mundialu piłka nożna stała się lekiem na dolegliwości prawie czterdziesto siedmiomilionowego państwa. Vicente Del Bosque i jego piłkarze mają receptę na sukces, a dokładniej lek w postaci tryumfów na problemy Hiszpanów. Trzeba zdawać sobie sprawę, że te lekarstwa prędzej czy później jednak się skończą, lecz czy problemy społeczno-ekonomiczno-gospodarcze kraju króla Jana Karola I również? Wątpię.