Nie przegap
Strona główna / Waszym zdaniem / Nowa siódemka

Nowa siódemka

Nowa siódemka
Odejście w zeszłym roku niewątpliwie największej gwiazdy United ostatnich lat, a mianowicie Cristiano Ronaldo, dało mi wiele do myślenia. Najważniejszy numer w drużynie z Old Trafford pozostał bez obsady, bez konkretnego zawodnika, który jak przed laty George Best, poprzednik Ronaldo, Beckham, czy wcześniej znany z iście atomowego strzału Eric Cantona, swą grą czarowałby cały świat, chwytał za serca tysiące kibiców w koszulkach z Czerwonym Diabełkiem w herbie. Powyżsi piłkarze niejednokrotnie ratowali swą drużynę z opresji, nieraz wygrywali w pojedynkę ważne mecze, zdobywając zarówno piękne, jak i ważne bramki. Piłkarze którzy swą grą sprawiali, iż cała planeta Ziemia mówiła o wielkiej drużynie z Manchesteru, w końcu zawodnicy, dzięki których grze niejeden został przeciągnięty na czerwoną stronę Manchesteru. Ci sportowcy napełnili miłością do piłki nawet ludzi wcześniej omijających ją szerokim łukiem. Tacy właśnie zwykli bywać zawodnicy z numerem siedem na czerwonej koszulce.

Numer ten tymczasowo przyjął Michael Owen. Anglik, który, wybaczcie mi szczerość, nie nadaje się w obecnej formie, a także ze względu na styl gry, na zawodnika noszącego tak ważny dla mnie i każdego kibica numer. Owen jest typowym snajperem – to prawda – lecz nie ma w sobie tyle wdzięku, co jego poprzednicy, nie prezentuje tego cudownego stylu gry, nie posiada wspaniałego dryblingu i umiejętności bawienia się obrońcami jak Best, Beckham czy Ronaldo. Wspaniały, atomowy strzał, jakim dysponował Eric Cantona, też nie jest jego domeną. Posiada za to jedną ważną cechę – jest egzekutorem, który bezlitośnie wykorzystuje swe okazje i strzela ważne bramki. Jednak czy czas osłabił jego instynkt, czy po prostu tak doświadczony piłkarz posiada barierę psychiczną w związku z powrotem do wielkiej piłki, tego nie możemy stwierdzić. Pewnie wie to jedynie sam Michael, któremu ten numer powierzył sam Sir Alex Ferguson – trener, który będąc piłkarzem posiadającym takie umiejętności piłkarskie, jak w rzeczywistości trenerskie, byłby na pewno wielką „siódemką” w ekipie United. Zatem, jak już wspomniałem, Michael nie powinien być, według mojego uznania, zawodnikiem posiadającym właśnie tą liczbę na swych plecach. Przynajmniej do czasu, gdy odzyska pewność siebie, zdolność egzekucji na bramkarzu rywali. Do tego czasu pragnę wam zaproponować nowego – własnego pretendenta do gry z tym właśnie numerem.

Zawodnikiem którego uważam za wspaniały materiał na gracza z tym numerem jest jedyny Portugalczyk w drużynie Manchesteru United, mianowicie Luis Nani. 23-latek, który pod koniec sezonu ukazał swój fenomenalny potencjał strzelając wspaniałe bramki, m. in. popisując się pewnością siebie, gdy lobował bramkarza Tottenhamu w meczu, który dał nadzieję na wywalczenie tytułu przez United czy także w ostatnim meczu reprezentacji oddając lekki, techniczny, ale celny strzał. Mówi się, że po odejściu Ronaldo, Wayne Rooney ukazał swój ogromny wkład w grę United, czego mu oczywiście nie ujmuję, jednak Luis też udowodnił, iż transfer Cristiano wyszedł mu na dobre. Dzięki takiemu obrotowi sprawy zaczął dostawać większą ilość szans na grę w barwach United. Pokazał że na to zasługuje. Z piłkarza niosącego się jak cień swego wielkiego rodaka, stał się piłkarzem, który potrafi przywrócić wiarę w kolejne trofea. W tym sezonie nie tylko ukazał, że potrafi strzelać piękne bramki, ale także, iż umie też świetnie asystować. W tym sezonie ta sztuka udała mu się aż 17 razy, dzięki czemu United wygrywało ważne pojedynki jak np. dwumecz z AC Milanem. Jeszcze przed paroma laty pokazywał swą niedojrzałość, np. dostając czerwone kartki za głupie zachowanie – w tym sezonie też tego nie uniknął, lecz dwa żółtka i jedno czerwo nie jest straszliwym kartkowym wynikiem w 34 występach. Prezentuje to, co przed laty ukazywał Best, a ostatnimi czasy Cristino Ronaldo czyli wspaniały drybling i pewność siebie nie tylko przy mijaniu rywali, ale także podczas oddawaniu strzałów. To wszystko dowodzi nam, iż ten zawodnik naprawdę z biegiem czasu może stać się czołowym zawodnikiem United.

Nani na szczęście nic nie wspominał o pragnieniu gry słonecznej Hiszpanii, jak to było w przypadku jego rodaka, wręcz przeciwnie – stwierdził, że kocha deszczową Anglię i czuje się tu jak w domu. Na koniec mych przemyśleń na temat Luisa Naniego dodam, iż by stał się „siódemką” wystarczy, iż od swojego obecnego numeru usunie się jedynkę. Tak więc na podstawie tych wszystkich czynników, jestem w stanie stwierdzić, że w obecnej formie to Luis zamiast Michaela powinien być zawodnikiem noszącym numer „7” na swoich plecach.

Większość z was pewnie zapyta, dlaczego to nie Wayne Rooney nie jest według mnie zawodnikiem, który powinien dostać ten elitarny numer. Odpowiedź jest prosta: to piłkarz zapewne o wielkim talencie, stanowiącym o sile zespołu, posiadającym atomowy strzał niczym Cantona i piękny styl gry, ponadto jest zawodnikiem grającym twardo – jak to mówi piłkarskie powiedzenie „włoży głowę tam gdzie, inny nie włożyłby nogi”. Nie zaprzeczam tym cechom, dlatego uważam, iż taki piłkarz, jak Wayne powinien posiadać własny numer, dzięki któremu w przyszłości byłby pamiętany, a następni wielcy egzekutorzy ekipy z Old Trafford nosiliby właśnie ten numer, numer Wayne’a Rooneya, numer 10! Może i jest to za bardzo biegnący w przyszłość pomysł, lecz czy według Was nie zasługuje on na to?

Powyższe czynniki tworzą świetlaną przyszłość dla zawodnika obecnie występującego z numerem 17 w barwach United. Czy uda mu się stać znaczącą postacią w historii Manchesteru United? Zapewne tak. Miejmy nadzieję że utrzyma obecną formę i wszystkie drzwi stoją przed nim otworem.

Autor: Przemek Gwarda

Przewiń na górę strony