Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / Pechowa 13 Ji-Sung Parka

Pechowa 13 Ji-Sung Parka

Pechowa 13 Ji-Sung Parka
Odkąd pamiętam Park Ji-Sung był zawodnikiem ambitnym i walecznym. Koreańczyk nie jest typem „wieżowca”, lecz jego szybkość i zwinność sprawiają, iż często znajduje się on w polu karnym przeciwnika. Grając na skrzydle umie pokazać się z dobrej strony, mimo wyraźnego braku techniki. Ten detal nadrabia charyzmą i zwrotnością. Mimo iż jest to jeden z wielu znakomitych piłkarzy w ekipie Sir Alexa Fergusona to mniemam, iż ciąży nad nim jakaś klątwa, związana z numerem trzynaście.

Ten oto numer widnieje na jego klubowej koszulce, którą podarował mu Boss. Wielu przesądnych uważa, że ta liczba przynosi pecha, a jej właściciel obarczany jest jakimś nieznanym brzemieniem.

Z dnia na dzień coraz bardziej zaczynam wierzyć w siły nadprzyrodzone, gdyż śledząc poczynania Parka ogarnia mnie konsternacja na myśl o zmarnowanych sytuacjach strzeleckich.

Ostatnio Koreańczyk jest w znakomitej formie, a jego obecność na murawie ożywia grę i wnosi lekkość, dzięki czemu widowisko przybiera na atrakcyjności. Dzięki takiej postawie zdołał uplasować sobie dwie dogodne sytuacje w meczu z West Ham United i Fulham, których niestety nie wykorzystał. Mimo to zespół wiele mu zawdzięcza, a kibice przestali na niego psioczyć.

Często spotykam ludzi, którzy twierdzą, iż jest to zawodnik bezwartościowy, a Sir Alex trzyma go tylko z powodu tourne po Azji. Tym bardziej cieszy mnie fakt, iż Park grą w ostatnich spotkaniach udowodnił swoją wartość. Osobiście zawsze uważałem, że jest to klasowy piłkarz, który wchodząc na boisko gra na 100% możliwości zostawiając na murawie wiele zdrowia.

Co się tyczy feralnej 13`stki to myślę, iż jej symbolika doskonale odzwierciedla osobowość Koreańczyka w stosunku do klubu jak i ich rywali. Uważam tak, ponieważ Sir Alex Ferguson ma z niego nie mały pożytek, mimo iż rzadko trafia on do siatki. Jeśli chodzi o przeciwników to trzeba zauważyć, że mają oni spore trudności z nieobliczalną grą Azjaty, która polega na balansie ciała.

Ostatnie gole, jakie pamiętam w wykonaniu Parka to oczywiście ten z pamiętnego półfinału, w którym Diabły rozgromiły Arsenal 3 do 1, a autorem pierwszej bramki był Koreańczyk, który znakomicie wykorzystał błąd młodego defensora umieszczając futbolówkę w siatce. Nie można również zapomnieć o ostatnim wyczynie naszego pechowca, który po raz kolejny wpisał się na listę strzelców w meczu z Kanonierami dnia 11 lutego tego roku.

Jest to dobry i solidny gracz, którego bardzo cenię. Niestety rzadko jest mi dane ujrzeć go w podstawowej jedenastce. Nie ma co ukrywać, iż w rywalizacji z Valencią wypada on blado, ponieważ Ekwadorczyk znakomicie spisuje się w polu karnym, a na domiar tego świetnie rozumie się z Waynem Rooneyem.

Mimo to jest on świetnym zawodnikiem, a ostatnimi występami potwierdził swoje atuty dając Fergusonowi solidne dowody własnej wartości. Myślę, że tak grający Koreańczyk może liczyć na częstsze występy w trykocie Czerwonych Diabłów.

Cudownie było by gdyby przeklęty czar prysł, a magia liczb rozluźniła swoje więzy, którymi go oplotła, odchodząc w niepamięć. Gdyby to życzenie się spełniło to pozwolę sobie mniemać, iż był by on częstym autorem bramek, ponieważ piłka sama ustawia mu się na linii bramkowej.

Ta pechowa trzynastka to tylko liczba, lecz jej symbolika daje nam pretekst tłumaczący wszystkie niepowodzenia.

Park Ji-Sung ma dwadzieścia dziewięć lat i mierzy 175 centymetrów. Urodzony 25 lutego 1981r. w Seulu, Koreańczyk mając 24 lata przeszedł za cztery miliony funtów do Manchesteru United i ma już na swoim koncie bodajże 14 bramek w około 130 spotkaniach. Nie jest to porywający wynik, lecz statystyki wyraźnie pokazują, że z roku na rok dostaje on coraz mniej szans na grę w podstawowej jedenastce. Uważam, że jest to złe posunięcie ze strony Bossa, gdyż wszyscy dobrze znamy wartość tak doświadczonych piłkarzy ja Ryan Giggs, Paul Scholes czy Gary Neville. Oczywiście to grzech porównywać go z weteranami, lecz obycie, jakiego nabył przez lata pozwalają sądzić, iż jest to doświadczony gracz.

Myślę, że zmiana numeru na koszulce nie wchodzi w grę, gdyż uważam, że Park nie jest na tyle przesądnym zawodnikiem by ulec magii liczb. Na domiar tego sądzę, iż utożsamił się on w pewnym sensie z tą cyfrą, którą nosi na plecach już od pięciu lat. Mówiąc dobitnie jest to jego marka rozpoznawcza, którą powinno zostawić się w spokoju.

Oczywiście jest to moja osobista opinia odnośnie Azjaty, którą chciałem się podzielić i jestem niezmiernie ciekaw waszej opinii na ten temat. W mim mniemaniu podczas meczu z Milanem grając bez Rooneya to właśnie Park może być kluczem do sukcesu. Szczerze mówiąc niezmiernie na to liczę, gdyż obecna forma Koreańczyka jeszcze bardziej uwypukla jego osobę w moich oczach.

Przewiń na górę strony