Piłkarze Manchesteru United sprawili swojemu trenerowi niezły prezent na jego 68. urodziny. Po ładnym meczu, w którym nie brakowało fantastycznych zagrań wygrali z Wigan Athletic 5:0. Było to jedno z lepszych spotkań Manchesteru w tym sezonie. Świetne spotkanie zagrali Rooney i Valencia.
Po przywitaniu się kapitanów i rozlosowaniu stron, sędzia Lee Mason rozpoczął spotkanie. Manchester zaczął dobrze i już po pierwszej akcji wywalczył rzut z autu na wysokości pola karnego Wigan. Manchester w pierwszych minutach prezentował się bardzo dobrze, no może oprócz Rooneya, który zbyt często tracił piłkę w łatwy sposób. Po jednym jego błędzie United mogli nawet stracić bramkę, lecz na posterunku był Kuszczak. Wigan z jednym napastnikiem – wysuniętym Rodallegą nie chciało nawiązać walki i przez około piętnaście pierwszych minut ograniczało się tylko do kontrataków.Po dobrym początku Czerwonych Diabłów na plus można zaliczyć zagrania i współpracę Berbatova i Valencii. Rooney na razie bezbarwny. Wraz z Parkiem na tle reszty drużyny wypadali najsłabiej.
Po słabym początku spotkania Rooney wreszcie się przełamał i w 19 minucie uderzył z dystansu. Po tej akcji Manchester mógł wznowić grę z rzutu rożnego. Piłka wpadła pod nogi Vidicia, lecz w ostatnim momencie jego uderzenie zablokował jeden z obrońców Wigan. Po tej akcji Rooney zdecydował się na kolejne uderzenie, po którym z ostrego kąta trafił w słupek bramki. Odbita piłka trafiła pod jego nogi, a on takim tokiem wydarzeń był zupełnie zaskoczony.
Manchester United tak jak przewidywaliśmy dominował w tym spotkaniu i stwarzał sobie coraz bardziej klarowne sytuacje do strzelenia bramki. Przed fenomenalną sytuacją w dwudziestej drugiej minucie znalazł się Berbatow, ale Bułgar nie potrafił pokonać Kirklanda. Uderzył ewidentnie za słabo, tym samym jego strzał był łatwy do obronienia.
Świetne spotkanie rozgrywał Antonio Valencia. Grał porywająco i to dzięki jego świetnemu rajdowi w 31 minucie Manchester strzelił gola. Ekwadorczyk biegł dość długo z piłką, podał w pewnym momencie ją do Rafaela, a ten zagrał ją w pole karne tak, że Wayne nie miał innego wyjścia, niż umieszczenie tej piłki w bramce. Rooney zna sposób na Wigan, bo to była już 9 bramka w 11 meczu przeciwko tej drużynie. Manchester na tym etapie spotkania grał na dobrym poziomie.
Nie minęły nawet trzy minuty od pierwszej bramki dla United, a podopieczni Sir Alexa Fergusona prowadzą już 2:0. Znowu po fenomenalnym kontrataku Valencii Manchester zdobywa gola. Tym razem strzelcem bramki jest Michael Carrick, który z czternastego metra po zagraniu skrzydłowego Manchesteru pokonał Kirklanda.
Manchester cały czas kontrolował przebieg spotkania. Dłużej był w posiadaniu piłki i grał o wiele spokojniej. To zespół gości musiał gonić piłkarzy Fergusona, a to dzisiaj nie było tak łatwym zadaniem. Wigan nie potrafiło nawiązać walki i przypłaciło tym kolejną bramką. Trzy do zera, a z bramki cieszy się Rafael da Silva.Do asysty przy drugim golu mógł dopisać sobie jeszcze bramkę. Dość długo biegł z piłką w okolicach pola karnego i zdecydował się na uderzenie z dystansu. Podobną sytuację miał w meczu z Hull, lecz wtedy piłka nie wpadła do siatki. Jak widać- piłkarz uczy się na własnych błędach. Takim optymistycznym akcentem ze strony naszych piłkarzy mogliśmy zakończyć pierwszą połowę.
Druga połowa rozpoczęła się od … zmiany bramkarza Wigan. Chrisa Kirklanda zastąpił Michael Pollitt. Nie znam dokładnych powodów tej zmiany, lecz mogła być spowodowana jakimś urazem, bądź ogólnie słabą dyspozycją Kirklanda. Już od początku drugiej połowy piłkarze sprawdzali dyspozycję kolejnego bramkarza Wigan. Na czwartego gola, nie musieliśmy długo czekać. Był tylko kwestią czasu. Po kolejnej akcji Antonio Valencii i jego zagraniu piłkę w siatce umieszcza Berbatowa. obrona Wigan odpuściła Manchesterowi i zachowała się fatalnie. Nie próbowali zatrzymać zawodników Manchesteru. Nam to nie przeszkadzało, lecz mogliby wykazać się większym zaangażowaniem i ochotą do gry.
Manchester grał jak z nut Bacha, a jego gra wprawia kibiców w zachwyt, tak jak Koncerty brandenburskie tego niemieckiego kompozytora. Nie można było wypomnieć błędów Manchesterowi, który co akcję stwarzał sobie szansę na podwyższenie wyniku. W 52 minucie Rooney uderzył w poprzeczkę. Od mniej więcej 55 minuty Manchester trochę się uspokoił i nie szalał tak już z akcjami. Dalej kontrolował grę, lecz nie forsuje już tak tempa spotkania.
Najpierw w 61 minucie swoją okazję miało Wigan, a dokładniej N’Zogbia, lecz uderzył niecelnie. Potem kilkanaście sekund po akcji Francuza do piłki doszedł Rodallega, ale bardzo dobrze przy tej akcji zachował się Tomasz Kuszczak.
W 67 minucie Sir Alex Ferguson zdecydował się na potrójną zmianę. Welbeck wszedł na boisko za Berbatowa. Fabio zmienił Vidicia, a Anderson zastąpił kapitana United w tym meczu – Patricka Evrę. Przed zmianami w Manchesterze na boisku mogliśmy zobaczyć dwie ładne akcje United. Po akcji Rooneya, który podał do Berbatowa na swoje konto dobrą interwencję może zaliczyć Pollitt, a kilkanaście sekund później znów Berbatov mógł podwyższyć wynik meczu, lecz znów nie wykorzystał dobrej okazji wypracowanej przez Valencię.
Wigan brakowało w drugiej połowie pomysłu na grę. Co prawda szukali swojej szansy w tym meczu, lecz im z tego wychodziło. Manchester cały czas kontrolował cały mecz. Nawet po wejściu nowych zawodników nic się w ich grze nie zmieniło. Wyszło to nawet na lepsze. W 75 minucie bramkę strzelił ten, który głównie je w tym meczu wypracowywał i dogrywał do partnerów, czyli Antonio Valencia. Asystował przy tym golu Rooney, który rozgrywa jedno z lepszych meczów w tym sezonie. Podobnie Valencia.
Od piątej bramki do końca spotkania widzieliśmy wiele akcji Manchesteru i Wigan, lecz nie były to jakieś przewrotne okazje. Między innymi swojej okazji szukali wprowadzeni w drugiej połowie Anderson i Welbeck. Nic z nich nie wynikło, lecz zasługiwały na gromkie brawa od kibiców.