Nie przegap
Strona główna / Naszym okiem / Fulham FC 3-0 Manchester United

Fulham FC 3-0 Manchester United

Fulham_FC_Manchester_United.jpg
W bramce Manchesteru od pierwszych minut stał Tomasz Kuszczak. Howard Webb rozpoczął spotkanie równo z godziną 16:01. Ponad rok temu, kiedy ten sędzia okazał się negatywną postacią meczu Polska – Austria na ME, tym razem pechowym sędzią okazał się dla Kibiców Manchesteru.

»Podyskutuj na forum: Fulham FC vs. Manchester United

Już w 6 minucie po faulu na jednym z zawodników Fulham, zółtą kartkę otrzymał Scholes. Ogólnie przez pierwsze dziesięć minut obie drużyny grały chaotycznie, a o klarownych sytuacji do strzelenia bramki nie było mowy. Drużyny jak już atakowały to stwarzały sobie okazję do strzałów tylko z za pola karnego, tak jak Fulham w 12 minucie, gdzie dobrze piłkę chwycił Kuszczak. Potem mogliśmy oglądać podobną akcję, lecz tym razem dla Manchesteru. Z dystansu swojej szansy szukał Gibson.

W 17 minucie po ładnej kontrze w wykonaniu Aarona Hughesa, efektowny strzał Zoltana Gery obronił Tomasz Kuszczak. Wykazał się świetnym refleksem i przerzucił piłkę nad bramką. Od tej sytuacji miał coraz więcej okazji do sprawdzenia swojej aktualnej sprawności fizycznej. W końcu w 22 minucie spotkania po fatalnym błędzie Scholesa w środku boiska, gola na 1:0 strzelił kapitan The Cottagers – Danny Murphy. Do Tomka Kuszczaka nie możemy mieć większych pretensji. Stał dobrze w bramce, lecz strzał był na tyle silny i skuteczny, że polski golkiper nie mógł tej piłki nawet wybić na rzut rożny.

Widać było coraz większą nieporadność formacji ofensywnej. Gra była zbyt czytelnie i za wolno prowadzona przez 3 środkowych pomocników Manchesteru: Andersona, Scholesa i Gibsona. Mało widoczny był kapitan Manchesteru – Patrice Evra. Jego rywale z prawej strony czyli, Damien Duff i często schodzący mu do pomocy Bobby Zamora rozgrywali świetny mecz i rozumieli się bez słów. To bardzo utrudniało grę obrońcą Manchesteru.

Manchester nie decydował się w ogóle na grę skrzydłami, lecz jak już piłkę miał przy nodze Valencia, to przeważnie ją tracił, lub cofał grę do Fletchera. To samo tyczyło się Andersona. Bardzo niedokładnie przerzucał, podawał i strzelał. Jego gra nie przynosił zysku, lecz tylko straty. W 41 minucie po pierwszej udanej akcji Manchesteru od kilkunastu minut dobrą interwencją popisał się Mark Schwarzer. Szybko wznowił grę i znów prawą stroną Fulham przeprowadził koronkową kontrę, którą strzałem zakończył Zamora.

W pierwszej połowie Manchesterowi brakowało Polotu i skuteczności. Brakowało przede wszystkim kogoś, kto pociągnąłby zespół do przodu. Jeden Rooney to za mało. Tylko on w pierwszych 45 minutach grał dobrze i był wyróżniającą się postacią w zespole Sir Alexa Fergusona.

O tym co stało się na początku drugiej połowy spotkania kibice i zawodnicy Manchesteru United w tym Patrice Evra chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Po świetnej akcji z prawego skrzydła Clinta Dempseya i strąceniu piłki w polu karnym, która trafiła do Bobby’ego Zamory, który pokonał bramkarza Manchesteru. Piłkarze Hodgsona potrzebowali na to jedynie 20 sekund. Pięć minut później indywidualną akcję przeprowadził Valencia, jednak nic tym nie zdziałał.

W 53 minucie groźnie z dystansu strzelał Zoltan Gera, ale piłka przeleciała nad bramką. Groźną akcję United przeprowadziło dopiero w 60 minucie. Po dobrym uderzeniu Wayne’a Rooneya piłka minęła słupek.
Rozgrywający świetny mecz Bobby Zamora mógł zdobyć drugą swoją bramkę już w 63 minucie, lecz posłał piłkę nad poprzeczką bramki Kuszczaka.

W 75 minucie Damien Duff popisał się precyzyjnym strzałem z powietrza po asyście Bobby’ego Zamory, który bezapelacyjnie został wybrany najlepszym zawodnikiem tego meczu. Nic dziwnego, że zagrał tak dobrze, bo przy tak grających „Obrońcach” Manchesteru inaczej zagrać się po prostu nie dało. Miejmy nadzieję, że w przyszył meczach będzie lepiej, a z tego spotkania wszyscy wyciągną stosowne wnioski.

Przewiń na górę strony