W całą sprawę wmieszała się polityka. Premier Irlandii Brian Cowen zaapelował do prezydenta Sarkozy’ego, aby wspomógł jego dążenia w celu powtórzenia meczu Irlandia – Francja.Wielu ludzi, także Francuzów, przyznaje, że mecz powinien być powtórzony. Nie chodzi tylko o aspekt moralny, pokazanie młodym ludziom, że oszukując nic nie zyskają, ale także o honor. Sami Francuzi i piłkarze „les Bleus” przyznają, że chętnie zagraliby jeszcze raz ten mecz i udowodnili, że występ na mundialu im się należy. Nie są zadowoleni ze sposobu awansu. Chcieliby wygrać we właściwym stylu, w stylu, na który „Trójkolorowych” bez wątpienia stać.
Skorzystałby także sędzia Martin Hansson, który dobrze prowadził zawody. Popełnił tylko jeden, ale jakże ważny, kluczowy błąd. Na niego też spadła ogromna fala krytyki. Ale czy to jego wina? Po części tak, ale przede wszystkim winę ponosi FIFA, która już dawno powinna wprowadzić szybki podgląd wideo umożliwiający rozstrzygnięcie kontrowersyjnych decyzji, które nierzadko mają miejsce w polu karnym. Nie chciałbym być teraz w skórze pana Hanssona. Dla każdego sędziego uświadomienie sobie po powtórkach w telewizji, że popełniło się rażący błąd, musi być dużym ciosem.
W ogniu najgorętszej krytyki stanął jednak Thierry Henry, główny bohater całego skandalu. Jego reputacja bardzo ucierpiała, a wielu twierdzi, że nie będzie się kiedyś pamiętać o jego wspaniałych sukcesach, ale o jego oszustwie.
Wyznacznikiem jest tu casus Maradony, o którym wielu z młodych kibiców pamięta dzięki „ręce Boga”.
I tym razem ujmę się za winowajcą. Nie popieram oczywiście oszustwa, ale czy którykolwiek z nas, kibiców, tudzież piłkarzy, zawahałby się w tak ważnej chwili? Stawka jest nie byle jaka, walka toczy się przecież o finały mistrzostw świata. Nie jest to zachowanie godne pochwały, ale żądza sukcesu jest zdecydowanie silniejsza. Jestem prawie pewny, że była to reakcja instynktowna i że Henry, doświadczając niebywałej wręcz krytyki, później tego żałował
i żałuje nadal. Sam piłkarz przyznał, że mecz powinien zostać powtórzony. Zgodnie z przewidywaniami, FIFA odmówiła powtórzenia spotkania. Każdy człowiek nie jest pozbawiony wad. I one niestety dobitnie wychodzą na wierzch w takich momentach.
Gazety we Francji rozpisywały się o „La main de Dieu” i zapewne jeszcze długo będzie to gorący temat dla wszystkich mediów. Odtąd Henry na zawsze będzie kojarzony z tym kontrowersyjnym wydarzeniem na Stade de France, nawet, gdyby poprowadził francuską drużynę narodową do zwycięstwa w RPA, rzesza dziennikarzy i „ekspertów” nie zapomni mu wytknąć jego oszustwa.
Nakaz powtórzenia meczu powinien być oczywistością, wręcz obowiązkiem dla FIFA. Niestety nie jest. Tak więc Francja w kontrowersyjnych okolicznościach awansowała do przyszłorocznym mistrzostw świata. Henry będzie zapewne niemiłosiernie wygwizdywany za każdym razem, kiedy kopnie piłkę. Hansson będzie, przynajmniej na jakiś czas, odsunięty od sędziowania w ważnych meczach. Cała Irlandia domaga się sprawiedliwości. Ale najwyraźniej dla panów siedzących w międzynarodowej federacji piłkarskiej nic złego nie miało miejsca.
Autor: Masze