Nie przegap
Strona główna / Naszym okiem / Dobrego złe początki: Tottenham Hotspur – Manchester United

Dobrego złe początki: Tottenham Hotspur – Manchester United

Dobrego złe początki: Tottenham Hotspur - Manchester United
Po przerwie na mecze reprezentacyjne kibice z niecierpliwością czekali na wznowienie rozgrywek Premier League. Manchester United o 18:30 zagrał na wyjeździe z Tottenhamem Hotspur.

Wideo z meczu Tottenham Hotspur – Manchester United
»Podyskutuj na forum: Tottenham Hotspur vs Manchester United

Podstawowa „11” Manchesteru United była dla wszystkich wielkim zaskoczeniem. Największą niespodzianką była gra Darrena Fletchera na skrzydle i Andersona w środku pomocy. Wreszcie po kontuzji do gry wrócił Rio Ferdinand, na którego wszyscy czekali z utęsknieniem

Piłkarze Sir Alexa Fergusona weszli na boisko zdecydowanie nieskoncentrowani i już po 50 sekundach gracze z White Hart Lane mogli cieszyć się z prowadzenia. Bramkę strzelił jak na razie niezawodny Jermaine Defoe po fantastycznym uderzeniem z przewrotki. Wcześniej pojedynek główkowy z Nemanją Vidicem wygrał były zawodnik Liverpoolu, Peter Crouch.

Ta bramka zdecydowanie rozzłościła ekipę Czerwonych Diabłów i od razu po stracie bramki United ruszyli do ataku. Już w 3. minucie Darren Fletcher mógł doprowadzić do wyrównania, lecz świetnie w tej sytuacji zachował się bramkarz Tottenhamu, Carlo Cudicini.

Po kilkunastu minutach spokoju Dymitar Berbatov został sfaulowany przez Wilsona Palaciosa. Zawodnik obejrzał za ten faul żółtą kartkę. Do piłki podeszli Wayne Rooney i Ryan Giggs, lecz to ten drugi zdecydował się na uderzenie i była to bardzo dobra decyzja. Po jego znakomitym strzale prawy róg bramki Carlo Cudicini nie miał szans i musiał wyciągać piłkę z siatki.

Piłkarze z Old Trafford chcieli pójść za ciosem i kilka minut wyrównaniu mieli szansę objąć prowadzenie, ale strzał bułgarskiego napastnika Manchesteru United został zatrzymany przez bramkarza Spurs.

Chwilę po tym goście powinni prowadzić 1:2. Po uderzeniu Wayne’a Rooneya obronionym przez Cudiciniego dwa razy swoich sił próbował Berbatov, lecz pierwszy strzał został wybity przez obrońców Tottenhamu, a drugi poszybował nad bramką londyńczyków, którzy w tej sytuacji mogą mówić o wielkim szczęściu.

34. minuta mogła być szczęśliwą dla kibiców „Kogutów”. Na początku Crouch posłał futbolówkę minimalnie obok bramki strzeżonej przez Fostera, później groźny Defoe ponownie zagroził bramce United, ale na posterunku stał Ben Foster.

Próby zawodników przyjezdnych wreszcie przyniosły pożądany rezultat. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Ryana Giggsa piłka została wybita. Futbolówkę uderzył Paul Scholes, który trafił w obrońcę Tottenhamu. Jednak nie był to koniec akcji – Anderson wykorzystując okazję nie zastanawiając się uderzył fantastycznie i Carlo Cudicini musiał po raz drugi sięgać do siatki. Fani młodego Brazylijczyka mogli dziś naprawdę czuć się dumni ze swojego ulubieńca.

Do przerwy żadna z drużyn nie stworzyła sobie żadnej dogodnej sytuacji i Czerwone Diabły prowadziły z „Kogutami” 1:2.

Początek następnych 45 minut zdecydowanie przypominał rozpoczęcie pierwszej połowy. Gospodarze stworzyli sobie sytuacje, których nie wykorzystali i mieli przewagę, której nie potrafili wykorzystać.

Pierwszą sytuację miał Robbie Keane, który nie wykorzystał fantastycznego podania od Jermaina Jenasa, który pojawił się na murawie w drugiej połowie zmieniając Wilsona Palaciosa mającego już na koncie żółtą kartkę. Wielkie brawa należą się Vidicowi, który zablokował strzał Keane’a.

Kilka minut po tej sytuacji na uderzenie zdecydował się bardzo aktywny na początku drugiej połowy Jenas, jednak Ben Foster stanął na wysokości zadania i fantastycznie obronił strzał pomocnika Spurs.

Od 59. minuty gracze z Manchesteru musieli sobie radzić bez Paula Scholesa, którzy obejrzał drugą żółtą kartkę za nieodpowiedzialny faul na Huddlestonie. Wszyscy myśleli, że teraz Tottenham strzeli bramkę i goście będą mieli poważny problem z wywiezieniem punktów z White Hart Lane.

Mimo, iż United grali w osłabieniu to właśnie Czerwone Diabły miały przewagę i stwarzali sobie sytuacje pod bramką drużyny z Londynu. Carlo Cudicini instynktownie obronił strzał Wayne’a Rooneya. Piłka zdążyła odbić się jeszcze od poprzeczki bramki Tottenhamu.

W 78. minucie goście przypieczętowali zwycięstwo strzelając bramkę na 1:3. Egzekutorem był nie kto inny jak Wayne Rooney, który w tym sezonie prezentuje zabójczą skuteczność zapisując się w tym sezonie na liście strzelców już 5 raz. Minął z łatwością Alana Huttona zakładając Cudiciniemu tzw. „siatkę”.

Do końca spotkania nic się już nie zmieniło. Manchester United pokazał się z bardzo dobrej strony. Piłkarze „Czerwonych Diabłów” mogą zacząć myśleć o pierwszym spotkaniu w Lidze Mistrzów z Besiktasem Stambuł, które odbędzie się już we wtorek.

Składy

Tottenham: Cudicini – Corluka, Bassong, King, Assou-Ekotto – Lennon, Huddlestone, Palacios, Keane – Crouch, Defoe.
Ławka rezerwowych – Gomes, Hutton, Naughton, Bentley, Jenas, Kranjcar, Pawluczenko.

Manchester United: Foster – O’Shea, Ferdinand, Vidić, Evra – Fletcher, Scholes, Anderson – Giggs, Rooney, Berbatow.
Ławka rezerwowych: Kuszczak, Carrick, Owen, Nani, Fabio, Evans, Valencia.

Skrót spotkania

Zapraszamy do dyskusji na temat meczu.

Przewiń na górę strony