Dziewięć lat temu jeden z najzwyklejszych lipcowych dni był świadkiem szczególnego wydarzenia w historii reprezentacji Polski w piłce nożnej. Wtedy właśnie Nigeryjczyk Emmanuel Olisadebe, dzięki skróconym procedurom nadawania polskiego obywatelstwa, otrzymał paszport z białym orłem, stając się tym samym pierwszym obcokrajowcem w kadrze Polski.
»Podyskutuj na forum: Reprezentacja Polski
Zbawca z Polonii Warszawa
Olisadebe grał wtedy naprawdę nieźle i po udanych sezonach w Polonii Warszawa zasilił grecki Panathinaikos. Później w Portsmouth zaczęła się jego degrengolada. Tymczasem jednak stanowił poważne wzmocnienie reprezentacji biało-czerwonych. W 25 meczach strzelił 11 bramek i tego nikt mu odebrać nie chce. Spośród wielu zachwytów przebijały się nieliczne głosy niezadowolenia z powodu nadania piłkarzowi polskiego obywatelstwa. Bardzo często krytykanci byli posądzani o rasizm, ale ich postawa i zdanie nie miały z rasizmem nic wspólnego.
Krytykanci wytykali Nigeryjczykowi przede wszystkim brak znajomości języka polskiego. Cóż, trudno się z tym nie zgodzić. W końcu Olisadebe ponoć przebywał w kraju na tyle długo, by otrzymać obywatelstwo. Z tego jednak wynika, że nie na tyle długo, by choć w najmniejszym i podstawowym stopniu opanować język kraju, którego barwy (z dumą) reprezentuje. Idąc dalej, rzeczą oczywistą jest też nieznajomość hymnu Polski. Złośliwcy zaznaczą, że Pieśni legionów polskich nie zna nawet nasz prezydent, ale wszyscy wiedzą, że pomyłka i kompletna nieznajomość to dwie różne sprawy. Drugim w końcu argumentem ludzi nieprzychylnych Nigeryjczykowi był brak jakichkolwiek polskich korzeni piłkarza, w którego rodzinie rzeczywiście Polaków próżno szukać. Dlaczego więc nie znając języka, hymnu, nie mając żadnych przodków w nadwiślańskim kraju mógł zostać jego reprezentantem? Odpowiedź jest prosta – bo był dobry.
Kolejny stołeczny mesjasz
Z tego samego zresztą powodu dość niedawno polski paszport otrzymał Roger Guerreiro, który swego czasu w Legii Warszawa rozgrywał sporo dobrych meczów. Piłkarz zastanawiał się nad złożeniem wniosków o obywatelstwo do różnych federacji, ale wybór padł na Polskę. Dlaczego? Nie do końca wiadomo. Uśmiech na usta przywołuje odpowiedź na pytanie jednej z internautek w serwisie Wprost24.pl
Uczysz się polskiego?
To trudny język. Miałem kilka lekcji, ale niewiele z nich wyniosłem. Dobrze nauczyłem się jedynie liczyć. Ale ostatnio poznałem nowe słowo: zajebiście. Podobno często w Polsce używane.
Co ciekawe, Brazylijczyk niedawno przyznał na łamach prasy, że od formy życiowej obecnie jest bardzo daleki. Roger nie błyszczał już na Euro 2008 w Austrii, a teraz równia pochyła nadal nie uniosła się choćby o centymetr. Piłkarz pasował jednak do konceptu selekcjonera Polaków, Leo Beenhakkera, który konsekwentnie powoływał go do kadry od czasu nadania polskiego obywatelstwa. Jak długo pogra jeszcze w kadrze? Jeśli forma nie wzrośnie, to wobec dymisji Holendra o kadrze raczej może zapomnieć. Po erze Beenhakkera Rogerowi na pewno będzie dużo trudniej o miejsce w kadrze Polski.
Europejska fala geniuszy
Do konceptu Beenhakkera nie za bardzo pasował Francuz z polskim paszportem, Ludovic Obraniak. Piłkarz technicznie jest rzeczywiście bardzo dobry, a krytykantom zamyka usta przynajmniej polskimi przodkami. Obecnie o obywatelstwo chce wystąpić jeszcze kilku piłkarzy, których PZPN obiecał nie przegapić, jak zrobił to na przykład w wypadku Łukasza Podolskiego. Robert Acquafresca zdecydował się występować dla Włoch pomimo polskich korzeni. Do wrót polskiej kadry niebawem zapuka Thiago Cionek, którego praszczurowie wyemigrowali w XIX wieku za chlebem aż do Brazylii. 23-letni obrońca Jagiellonii Białystok uczy się podobno pilnie języka polskiego oraz samej kultury kraju. Trener Jagi zapowiada, że Brazylijczyk może być poważnym wzmocnieniem kadry w nadchodzących latach. Na razie jego słowa pozostają w sferze przewidywań, ponieważ najpierw Cionek powinien zapewnić sobie pewne miejsce w składzie białostoczan, a być może później faktycznie miejsce dla niego się znajdzie.
Bliski otrzymania polskiego paszportu jest także inny obrońca, tym razem z Francji, Damien Perquis.
Za kilka tygodni będę miał polski paszport. Kupiłem już słowniki, znalazłem nauczyciela języka. Zobaczymy jak sprawy potoczą się dalej, może kiedyś dostanę powołanie do reprezentacji.
Cyt. za wp.pl z dn. 10 sierpnia 2009r.
Z braku laku i kit dobry?
Pytanie nasuwa się samo – czy nie jest czasami tak, że piłkarze z polskimi korzeniami urodzeni w krajach piłkarskich potęg jak Francja, Niemcy, Brazylia czy Włochy, decydują się na przyjęcie polskiego paszportu tylko wtedy, kiedy nie mają perspektyw do uzyskania miejsca w kadrze rodzimego kraju? W końcu zaniedbanie PZPN wobec wielu zawodników występujących w lidze niemieckiej prawdopodobnie nie miało najmniejszego znaczenia w dokonaniu wyboru kadry narodowej – wystarczy spojrzeć na Miroslava Klose, który sam przyznał, że nie czuje się w żadnym stopniu Polakiem. Obecnie zawodnicy sami zgłaszają się do PZPN nie czekając na „ofertę” obywatelstwa i tu można przywołać postać urodzonego w Łodzi Euzebiusza Smolarka. W końcu każdy z nich wie, czy kocha Polskę i dumnie będzie reprezentował jej barwy. Bez wątpienia jednak Perquis ma większe szanse wystąpić w kadrze Polski niż Francji, podobnie zresztą jak Obraniak. Przez wzgląd na znakomitego ojca, Smolarkowi nie robi się sugestii o bycie za słabym na kadrę Holandii. Takie podejrzenia można jednak kierować otwarcie do kilkunastu zawodników, którzy starają się o polski paszport. W końcu było już kilku wystarczająco dobrych na swoje kadry, a wśród nich najbardziej znanym przykładem jest El Polaco, czyli Hernan Crespo, którego babcia była Polką, ale on był wystarczająco dobry, by stać się filarem reprezentacji Argentyny.
Polska zacofana
Krytyka Olisadebe czy Rogera nie ma z całą pewnością kompletnie nic wspólnego z rasizmem. W połączeniu z pozostałymi piłkarzami, którzy już stali się albo za moment staną Polakami, wypada zastanowić się, jak będzie wyglądała kadra Polski? Zawodnicy na pewno wniosą wiele finezji do drużyny, ponieważ większość z nich prezentuje wyszkolenie spoza polskich szkółek piłkarskich.
W odpowiedzi na zarzuty krytykantów odzywa się wiele głosów, w tym ekspertów, którzy mają za sobą występy w ligach europejskich albo nieco wygórowane mniemanie o własnych możliwościach trenerskich. Mówi się, że kadra polski i mentalność Polaków jest zacofana, ponieważ na całym świecie nadawanie obywatelstwa to coś normalnego i jedynie u nas robi się z igły widły. Najczęściej jednak zapomina się o tym, ile kolonii miały niegdyś poszczególne kraje jak na przykład Francja. Inne narody są bardziej „wymieszane” niż naród polski. Być może właśnie dlatego u nas kadra wciąż powinna być, według powszechnej opinii, bardziej hermetyczna?
Dwie strony medalu
Po Rogerze Guerreiro obserwujemy falę piłkarzy, którzy chcą być Polakami. Do niedawna nie było takich wielu, teraz natomiast co chwilę słyszy się jakieś nowe nazwisko. Na pewno nie da się sprawdzić, komu zależy na reprezentowaniu Polski w meczach międzynarodowych. Niestety nie ma takiej metody. Póki co presja na uzyskiwanie optymalnych rezultatów w rozgrywkach reprezentacyjnych jest ogromna, a z tą presją związane są oczywiście równie ogromne pieniądze dla Związku. Może z tego powodu należy się zastanowić, czy postawić na Polskość, czy na jakość? Jeśli na Polskość, to z sukcesami przynajmniej na razie należałoby się pożegnać. Jeżeli na jakość, to „nowi Polacy” faktycznie mogą ją dać, ale dziwnie byłoby oglądać kadrę z orłem na piersi, w której praktycznie nikt nie zna ani jednej linijki hymnu Polski, a co więcej znać nie zamierza.