Wszystkie artykuły, które pojawiają się o Tomaszu Kuszczaku, można by zebrać w jedną wielką książkę-dziennik, opatrzoną datami i bogatą w niespodziewane zwroty sytuacji. No cóż, jak widać same zwroty sytuacji nie wprowadziły jeszcze Polaka ani do pierwszej drużyny, ani nie uczyniły „pewniakiem” pod nieobecność Edwina van der Sara.
»Podyskutuj na forum: Tomasz Kuszczak
W zeszłym sezonie Jan Tomaszewski grzmiał, że Kuszczak powinien odejść z Manchesteru United jak najszybciej, aby się dobrze rozwijać. Można było przyjąć tę poradę z przymrużeniem oka albo się z nią zupełnie zgodzić – te dwie opcje w wypadku legendarnego bramkarza reprezentacji Polski zawsze są równie aktualne. Kuszczak zaś ma swój rozum i swoje zdanie – i bardzo słusznie. Po zapewnieniach Fergusona nie miał żadnych obiekcji i zdecydował się pozostać w klubie, mimo epizodycznych występów.
Sytuacja zmieniła się niedawno, kiedy po sparingach Czerwonych Diabłów kontuzji nabawił się zdecydowany numer 1 w bramce – Edwin van der Sar. Kontuzja wykluczyła go z gry na kilka tygodni. Tymczasem zaś w sparingach lepiej od Bena Fostera spisywał się Polak i można było mieć wreszcie nadzieję, że Kuszczak pokaże się w meczu o Community Shield. Stało się inaczej – dla polskich, a także angielskich kibiców widok Fostera w niedzielnym spotkaniu był dużym zaskoczeniem. Jak się później okazało, jego występ można było podsumować mianem równie dużego rozczarowania.
Prawdopodobnie w innych okolicznościach – mimo że każdemu kibicowi chodzi o dobro drużyny – kibice United z Polski mogliby się cieszyć z takiego przebiegu spraw. Holender kontuzjowany, Anglik bardzo słaby. Czas więc na Polaka? Otóż nie. Zdumiewające były słowa Sir Alexa Fergusona, który w mediach bronił swojego podopiecznego – zupełnie, jakby oglądał inny mecz. Szkoleniowiec zauważył co prawda, że Foster zawinił przy bramkach, ale wskazał, że widzi w nim ogromny potencjał. Potencjał, którego jednak Anglik nie pokazał ani przez chwilę w ciągu 90 minut meczu, ani w trakcie bronienia rzutów karnych.
Nasuwa się pytanie: co z Kuszczakiem? Wiele osób wskazuje jako przełomową datę inauguracyjnego meczu Premier League 2009/2010 – tę datę niewątpliwie można uznać za swoisty koniec lub początek Kuszczaka w Manchesterze. Jeśli po tak fatalnym występie o „Tarczę” Ferguson ponownie zaufa Fosterowi – trudno uwierzyć, by polski bramkarz kiedykolwiek miał stanąć między słupkami w Manchesterze United. Tym bardziej, że do uszu kibiców dotarła ostatnio wiadomość o lekkiej kontuzji Anglika, a w związku z nią nie powinien raczej być w pełni sił do rozegrania pierwszego meczu PL.
Coraz głośniej mówi się o presji, jaką miałyby wywierać na Fergusonie i media, i federacja. Od dawien dawna Anglia nie ma dobrego bramkarza w swojej reprezentacji, a Foster, w którym wielu wspomniany potencjał dostrzega, miałby tę niedobrą passę zmienić. W chwili obecnej jest to zbyt abstrakcyjne marzenie, nawet jak na definicję marzenia przystało.
Przy okazji tej sprawy przypomina się rywalizacja o miejsce w bramce u największego historycznego rywala Manchesteru United – FC Liverpoolu. Reina, Kirkland kontra Dudek. Swego czasu i Kirklanda typowano na wielkiego następcę Banksa czy Stepneya, ale i z tych proroctw nic nie wyszło. Poszkodowanym (?) został polski bramkarz, który później przegrał także rywalizację w składzie z Hiszpanem. Choć to historia stara, to jednak podobna. Wtedy mówiło się o podobnej presji ze strony FA odnośnie Kirklanda. Prędko jednak wyszło na jaw, że wiele z tych pogłosek rozdmuchali polscy dziennikarze w obronie Dudka.
Dodatkowo coraz głośniej robi się w kwestii… pozyskania kolejnego bramkarza. Kadra golkiperów ma zostać uzupełniona o Manuela Neuera. Sytuacja staje się więc niemalże beznadziejna i po takich posunięciach lub planach ze strony Fergusona trudno się spodziewać nagłej zmiany sytuacji oraz szans Kuszczaka na grę… I powoli już nawet nie chodzi o pierwszy skład. Chodzi także o bycie „pewniakiem”, kiedy van der Sar jest kontuzjowany.
Ferguson wiele razy udowadniał, że ma nosa do piłkarzy i do ich możliwości. W końcu my-kibice widzimy naszych idoli raz, czasami dwa razy w tygodniu, a manager spędza z nimi kilka godzin dziennie. Co więc maluczcy mogą wiedzieć na temat formy zawodników albo potencjału, jaki w nich drzemie? Pewnie niewiele. Tylko czy wobec tego, co obserwujemy w tej chwili, nie wypada przyznać racji Tomaszewskiemu i rzec „Tomek, było uciekać z tego Manchesteru…”?