Reprezentacja Anglii nigdy nie cierpiała na nadmiar wysokiej klasy bramkarzy. W zasadzie od wielu lat jest to najsłabiej obsadzona pozycja w drużynie Synów Albionu. Anglicy od wielu lat wyszukują swojego mesjasza w rękawicach, a przez ostatnie lata regularnie namaszczany jest bramkarz Manchesteru United – Ben Foster. Gdy słyszę rewelacje prasy na temat nadziei, jaką jest golkiper Diabłów, przypomina mi się stare powiedzonko – jak się nie ma, co się pragnie, to się kradnie co popadnie.
» Podyskutuj na forum: Przyszłość bramki w United
Na początek jednak chciałbym wspomnieć jednego golkipera, za którego pominięcie większość z Was odsądzała by mnie pewnie od czci i wiary. Mam tutaj na myśli Davida Seamana, wieloletniego zawodnika londyńskiego Arsenalu. A ponad to chyba jedynego wartego zapamiętania na dłuższą metę bramkarza wśród poddanych królowej Elżbiety. Jednak nawet on potrafił przyspieszyć puls swoim rodakom niespodziewanymi kiksami, zwłaszcza w późniejszych latach kariery. Jednak w uznaniu dla jego wyczynów warto przypomnieć sobie niesamowitą interwencję, którą kiedyś się popisał – po prostu absolutnego klasyka bramkarskiego fachu.
Wracając jednak do Bena Fostera, bohatera mojego dzisiejszego wywodu – nie jest on dobrym bramkarzem. Mówię o sytuacji tu i teraz, nie wdając się w dysputy „Co by było gdyby” i „Co może być za X lat”. Zagrał dobry sezon w Watford – ok. Jednak Tomek Kuszczak zagrał równie dobry w West Bromwich Albion, choć o tym już niewielu kibiców Red Devils pamięta. Że Kuszczak jest Wpuszczak, bo w meczu z Kolumbią dostał piłkę za kołnierz od bramkarza? To co powiecie na to?
Foster – Klopster (pozdrowienia dla Czytelnika o pseudonimie Seba, który wygrał mój prywatny konkurs na przezwisko dla Anglika)? Dla przypomnienia największy blamaż naszego rodzimego golkipera w jego karierze.
W tym momencie argument o tym, że „przecież Kuszczak wpuszcza takie szmaty” został pokonany. Teraz trzeba się zastanowić nad tym, który z nich potrafi się popisać lepszymi interwencjami, bo przecież głównie o te dobre chwile, a nie złe tak naprawdę się rozchodzi. Palmę pierwszeństwa, jeśli chodzi o kolejność, przyznamy Anglikowi. Chciałbym tu zwrócić przy okazji Waszą uwagę na sytuację, którą widzimy w momencie gdy zegar filmu wskazuje półtorej minuty. Ok, Foster popisał się super interwencją, ale tę groźną sytuację Tottenhamu sam sprokurował. Nie wspominając o tym, że to właśnie w tym meczu Robinson strzelił mu tą fantastyczną bramkę z własnego pola bramkowego. Od razu uprzedzam ludzi posądzających mnie o stronniczość. To najdłuższy film z udziałem Bena, jaki znalazłem. Macie coś dłuższego? Podajcie link w komentarzach, bardzo chętnie dodam do tekstu – nie chciałbym być posądzony o jednostronne sędziowanie.
W odpowiedzi na powyższy materiał mam dość długą kompilację wyczynów Tomka (głównie w ManUtd, choć spora część filmu pochodzi z czasów jego kariery w WBA). Sporządzona przez wiernego fana albo człowieka, który ma zbyt dużo wolnego czasu. Jakkolwiek by nie było – materiał z pewnością warty uwagi i poświęcenia mu tych 9 minut.
Nie wiem, czy jest to kwestia typowo polskiego fanatyzmu (wynoszenie na piedestał każdego, kto zdradza choćby odrobinę talentu do czegokolwiek), czy faktycznie lepszej gry naszego rodaka, ale kompilacja Tomka jest, jakby nie spojrzał, dłuższa, a każda interwencja wygląda naprawdę dobrze – obyło się bez dodawania zagrań typu złapanie piłki z dośrodkowania.
Obaj wielokrotnie pokazali, że potrafią zachwycić niesamowitymi interwencjami. Jednak obaj mają też swoje mankamenty. Raczej słabo wyprowadzają piłkę do gry. Różnie im idzie z grą na przedpolu. Przyjęcie piłki w wykonaniu Fostera to kompletne nieporozumienie, w tym aspekcie Tomek nie zdążył jeszcze zaliczyć jakiejś porządnej wpadki. Niestety, żaden z nich nie potrafi dać linii defensywnej tej pewności, którą mają, kiedy za ich plecami znajduje się Edwin van der Sar. Może to kwestia doświadczenia i ciągłości gry, jednak w aspekcie psychologicznym obaj rezerwowi bramkarze United są zdecydowanie w tyle.
Tomek jednak wydaje się być pewniejszym punktem zespołu gdy trzeba wejść na jeden mecz. Nie „spala się”, kiedy przyjdzie mu wystąpić nagle w wielkim meczu, na przykład przeciw Arsenalowi (to był jego debiut w pierwszej jedenastce – obronił wtedy rzut karny wykonywany przez Gilberto Silvę, jest w kompilacji). Myślę, że jeśli da mu się zagrać kilka spotkań z rzędu może w bardzo krótkim czasie złapać bardzo wysoką i równą formę. Drugą ogromną zaletą naszego rodaka jest świetne zdrowie. Ben Foster to chłopak ze szkła, w każdym sezonie zalicza kilka tygodni albo miesięcy przerwy z powodu kontuzji (głównie kolan). Tomek nie miał poważnej kontuzji (w ogóle jakąś miał?) od bardzo, bardzo dawna, nie przypominam sobie na pewno takiej w trakcie jego przygody w Anglii. Warto też wspomnieć o większych sukcesach reprezentacyjnych (choć to już mocno naciągany argument). Niewiele osób o tym wie (przyznawać się, czy ktoś z Was o tym wiedział?), ale były gracz WBA jest Mistrzem Europy do lat 18 z 2001 roku. Puścił wtedy najmniej bramek w turnieju (5 w czterech spotkaniach) i po finałowym meczu przeciwko reprezentacji Czech świętował swój pierwszy (i zapewne ostatni) reprezentacyjny triumf. Foster podobnymi wyczynami pochwalić się nie może. Poza tym, to, co może stanowić silny atut Kuszczaka to dwie nagrody „Save of the year” w angielskiej Premiership – w sezonie 05/06 oraz 07/08. Foster nigdy takiego wyróżnienia nie zdobył.
To, co również wyróżnia golkipera znad Wisły (no, bardziej znad Odry, w okolicach której się wychował), to olbrzymia determinacja. Chociaż prasa dawno wyświęciła Bena Fostera, a nie dalej jak w poprzednim sezonie zrobił to sir Alex Ferguson, mianując go oficjalnym numerem 2 w bramce United, Kuszczak ani myśli o odejściu. Wciąż powtarza, że będzie walczył i robi to z niesamowitym uporem, pomimo konsekwentnego pomijania go w kadrze meczowej za każdym razem, gdy Foster akurat nie leży połamany w szpitalu. Daje też jasno do zrozumienia, że jest wystarczająco dobry, by być oficjalnym zastępcą van der Sara. Choć jego buńczuczność już raz przeszkodziła jego karierze – przez nią wyleciał w 2006 roku z kadry Leo Beenhakkera, do której nie powrócił po dziś dzień.
Jakby jednak nie było, Kuszczak i Foster nie mają zbyt wielu okazji do gry w pierwszym składzie United. Jednak Edwin van der Sar też ma niemłody organizm, który raz na jakiś czas wymaga drobnej naprawy. Nadzieja dla obu naszych rezerwowych bramkarzy pojawiła się kilka dni temu wraz z informacją, że Holender doznał urazu palca w finałowym meczu AUDI Cup przeciwko ekipie Bayernu Monachium. Oficjalna diagnoza – osiem tygodni przerwy od gry. Do powrotu Edwina zostało ich siedem, liczmy że wróci do gry na początku października. Do tego czasu United rozegrają 7 ligowych spotkań, 2 w Lidze Mistrzów i (bodajże) jeden w Carling Cup. W sumie okrągła dziesiątka. Nasi bramkarze mają o co walczyć, w ciągu 900 minut można zaprezentować się ze świetnej strony i przekonać do siebie managera albo skautów silnych europejskich drużyn.
Kiedy w spotkaniu o Tarczę Wspólnoty w pierwszej jedenastce wystąpił Ben Foster, wielu polskich fanów było nieco zawiedzionych, choć takiego obrotu spraw można się było spodziewać. Jednak po tym, co Anglik zaprezentował wiele osób zaczęło wierzyć, że nawet angielska prasa i Ferguson zauważą tragiczny występ Fostera i na mecz z Birmingham zdecydują się postawić na polskiego bramkarza. Kibice ci mieli połowiczną rację. Brytyjscy dziennikarze nie pozostawili na Benie suchej nitki, jednak menedżer Czerwonych Diabłów wziął swojego podopiecznego w obronę i wszystko wskazywało na to, że ani myśli odebrać Benowi miejsce w podstawowej jedenastce. Nadzieje legły w gruzach.
Jednak znowu jest szansa. Ben Foster po raz kolejny doznał kontuzji i przy odpowiednim obrocie spraw może być niedostępny podczas niedzielnej inauguracji sezonu. To dawałoby szansę Kuszczakowi – jedynemu zdrowemu bramkarzowi pierwszej drużyny. Tomek będzie miał 90 minut by przekonać do siebie trenera, gdyż kontuzja jego rywala nie powinna potrwać dłużej niż do końca tego tygodnia (dzisiaj o 15:00 odbędzie się konferencja prasowa, na której Ferguson wypowie się na temat stanu zdrowia Bena Fostera). Po tym czasie prawdopodobnie Szkot dokona ostatecznego wyboru, kto stanie na bramce w trakcie pozostałych spotkań. System rotacyjny raczej nie będzie miał miejsca, wciąż pamiętamy raczej marne skutki, jakie dało to, kiedy o miejsce w bramce rywalizowali Howard i Carrol.
Osobiście chciałbym zobaczyć w bramce Czerwonych Diabłów Tomka Kuszczaka. Już nie tylko ze względu na łączące mnie z tym chłopakiem narodowe więzy. Jak wiemy United > All, więc najważniejsze musi być dobro drużyny. Jednak uważam, że wychowanek Śląska Wrocław i Herthy Berlin jest, na chwilę obecną, lepszym rozwiązaniem niż Ben Foster – mimo wszystko pewniejszy, równiejszy, zdrowszy. Śmiem nawet zaryzykować tezę, że przy dobrym wietrze i odpowiednim poprowadzeniu jego dalszej kariery może na kilka lat (bo raczej nie na długo, aż takim optymistą nie jestem) załatać dziurę, która powstanie po odejściu Edwina van der Sara (a to nastąpi już bardzo niedługo). Jednak żeby te bardzo odważne słowa (za które wielu z Was zapewne za chwilę zmiesza mnie z błotem) stały się ciałem musi mieć miejsce wiele szczęśliwych zbiegów okoliczności, a sam Kuszczak musi wciąż wykazywać się olbrzymią cierpliwością, determinacją i wolą walki. Czego jemu, sobie i Wam wszystkim życzę.