Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / Ekonomista czy idealista – kim jest Arsene Wenger?

Ekonomista czy idealista – kim jest Arsene Wenger?

Ekonom czy idealista - kim jest Arsene Wenger?
Odrzucił lukratywną ofertę Realu Madryt. Sprzedał swoje największe gwiazdy, jednak daleki jest od sprowadzania w ich miejsce innych głośnych nazwisk. Mimo pokaźnego budżetu transferowego, nie szasta pieniędzmi na prawo i lewo. Wybitny ekonom, ostatni sprawiedliwy futbolu czy też może człowiek minionej epoki, który nie potrafi zaadaptować się do zmieniającego się piłkarskiego świata? Kim naprawdę jest Arsene Wenger?

Fani Kanonierów, mówiąc delikatnie, nie są rozpieszczani rzez swoich ulubieńców. Stołeczna drużyna pozostaje bez jakiegokolwiek trofeum już od czterech lat i nic nie wskazuje na to, aby stan klubowej gabloty miał ulec zmianie w najbliższym czasie. Wegner konsekwentnie realizuje swoją ekonomiczną politykę, która polega na osiąganiu maksymalnych zysków przy minimalnych nakładach finansowych. Z jednej strony, można podziwiać Francuza za upór i wyniki, które przy obecnych nakładach są – co by nie mówić – świetne. Całkiem niedawno dziennikarz Sky Sports, Geoff Shreeves, będąc pod wrażeniem pracy i rezultatów osiąganych przez szkoleniowca Arsenalu, napisał na swoim blogu:

To, co Wenger osiągnął w ostatnich latach, to tak jakby ktoś pobił najlepsze ekipy w Formule 1 za pomocą samochodu skleconego we własnej szopie.

Geoff Shreeves

Arsene WengerZ drugiej strony, można zapytać, dlaczego Wegner tak skąpi pieniędzy na nowych, klasowych zawodników? Przecież po sprzedaży Adebayora i Toure za około 40 milionów funtów, szkoleniowiec dysponuje pokaźnym budżetem transferowym. Tymczasem, liga już za pasem, a na Emirates Stadium na próżno doszukiwać się wzmocnień, ba, Kanonierzy znowu się osłabili, szczególnie za sprawą sprzedaży filaru swojej defensywy. Miejsce reprezentanta Wybrzeża Kości Słoniowej zajmie zapewne Thomas Vermaelen, który został niedawno zakupiony z Ajaxu Amsterdam. Trudno nazwać taką „wymianę” wzmocnieniem zespołu, wszak Toure był jednym z najlepszych obrońców ligi. A jeszcze nie tak dawno, Wenger zapowiadał, że jego priorytetem będzie zatrzymanie obecnej kadry. Niestety, Arsenal stracił dwie gwiazdy, a w ich miejsce nie sprowadzono zawodników, którzy mogliby z marszu wskoczyć do pierwszej jedenastki. Co więcej, można oczekiwać, że menedżer Kanonierów nie ulegnie letniej gorączce transferowej i zdeponuje zaoszczędzone pieniądze w klubowej kasie.

Obserwując poczynania francuskiego szkoleniowiec Arsenalu na rynku transferowym, odnoszę czasami wrażenie, że próbuje on iść pod prąd współczesnej piłki. Wenger próbuje udowodnić światu, że do osiągnięcia sukcesu nie są wcale potrzebne wielkie pieniądze – wystarczy tylko trochę cierpliwości ze strony zarządu i konsekwencji w realizowaniu wizji u trenera.

W Anglii ludzie myślą, że receptą na wszystkie problemy jest kupowanie nowych piłkarzy. Wierzę, że najważniejszym celem dla nas będzie ciężka praca na treningach, poprawienie tego, co mamy do poprawienia oraz wiara w naszych piłkarzy.

Arsene Wenger

Arsene WengerCzytając takie wypowiedzi, zdaje mi się, że Wenger jest niczym samotny rewolwerowiec, który jako jeden z nielicznych pozostał wierny starym zasadom. Francuz nie uległ presji sukcesu za wszelką cenę, wciąż realizuje własną wizją drużyny i przede wszystkim nie gna za lukratywnymi ofertami kontraktów. A warto dodać, że kusił go sam diabeł Florentino Perez, ba, hiszpański biznesmen umieścił podobno nazwisko menedżera Kanonierów na szczycie swojej listy życzeń. W pewnym momencie wydawało się nawet, że Wenger być może obejmie stery w Madrycie, a wszystko za sprawą wywiadu dla francuskiej telewizji TF1. Podczas rozmowy z dziennikarzami Arsene stwierdził, że o pracy na Santiago Bernabeu marzy każdy trener. A więc, czyżby i on zamierzał kiedyś zasiąść na najgorętszym stołku w Europie? We wspomnianym wywiadzie, z jego ust padło także tajemnicze stwierdzenie „Zwykle dotrzymuję umów [kontraktów – przyp.aut.]”. Wielu fanów Arsenalu zastanawiało się zapewne, co menedżer miał na myśli mówiąc „zwykle”… Wydarzenia ostatnich tygodni pokazały jednak, że na chwilę obecną nic nie wskazuje na to, aby 59-letni szkoleniowiec miał zamiar opuszczać Londyn. Trener stołecznej drużyny zapowiedział, że chce doprowadzić do końca projekt, który zapoczątkował.

Ten projekt [Arsenal – przyp.aut.] jest w konstrukcji i chcę go doprowadzić do końca. Odczuwam radość, gdy widzę, jak gra mój zespół.

Arsene Wenger

Wypowiadając te słowa, menedżer Kanonierów oczywiście miał na myśli przebudowę swojego zespołu. Co więc będzie potem, kiedy szkoleniowiec uzna, że transformacja jego drużyny dobiegła końca? Tego nikt nie może przewidzieć, jednak wątpię, aby Francuz marzył o angażu na Santiago Bernabeu, gdzie ostatnią osobą, która ma w klubie coś do gadania, jest menedżer.

Arsene WengerPoza tym, wydaje mi się, że Wenger zwyczajnie nie pasuje do klubu pokroju Realu i Perezowej koncepcji tworzenia drugiej generacji Galacticos. Na Santiago Bernabeu liczą się przede wszystkim przepych i blichtr, ilość gwiazd w składzie, a także zyski ze sprzedaży koszulek. Nawet sam Francuz w rozmowie, w której tłumaczył, dlaczego odrzucił ofertę Królewskich, stwierdził, że Real Madryt to „futbolowe show”. Arsene zapewne zrozumiał, że jego wizja zespołu znacznie odbiega od wyobrażenia prezesa Los Blancos i ciężko będzie obu stronom uzyskać satysfakcjonujący kompromis.

Kim więc jest Wenger? Francuzowi chyba najbliżej do idealisty. Szkoleniowiec Kanonierów wciąż wierzy, że grupka młodych chłopaków może zawojować piłkarski świat i z powodzeniem przeciwstawiać się zespołom naszpikowanym gwiazdami. Ostatnie chude lata na Emirates Stadium wskazują na to, że wizja menedżera jest chyba utopijna, jednak mam nadzieję, że Wenger nie zaprzestanie swojej pracy i niebawem wrócą czasy, kiedy to całe Wyspy elektryzowały się rywalizacją Kanonierów z Manchesterem United. Kto wie, może już niebawem?

Przewiń na górę strony