Nie przegap
Strona główna / Naszym okiem / Manchester United 3-2 FC Seoul: Korea zdobyta po świetnym spotkaniu!

Manchester United 3-2 FC Seoul: Korea zdobyta po świetnym spotkaniu!

Rooney Giggs O'Shea
Manchester United wciąż pozostaje niepokonany podczas Asia Tour 2009. Dzisiejszy mecz z FC Seoul był jednak zdecydowanie najlepszym widowiskiem, a kibice „Czerwonych Diabłów” z pewnością mogą być usatysfakcjonowani, gdyż ich ulubieńcy wykazali się dziś ogromną wolą walki i nie odpuszczali do ostatniego gwizdka sędziego.

» Podyskutuj na forum: Manchester United – okres przygotowawczy do sezonu 2009/2010

Mecz nieśmiałymi atakami rozpoczęły „Czerwone Diabły”. Bardzo aktywny na lewej stronie był Evra który wspomagał akcje ofensywne, często drogę do bramki próbowali otwierać Carrick oraz Anderson jednak ich prostopadłe podania nie dochodziły celu. Gospodarze jednak nie próżnowali i próbowali zagrozić bramce której strzegł Tomasz Kuszczak, jednak Polak spisywał się bez zarzutu. Niestety mimo całkiem dobrej gry Manchesteru w 24 minucie znakomite dośrodkowanie wykorzystał Dejan Damjanovic wbiegając między dwójkę obrońców i bez problemu skierował piłkę do siatki obok bezradnego Kuszczaka. Na wyrównanie nie trzeba było długo czekać, zaledwie 8 minut później kapitalne dogranie Johna O’Shea z prawej strony wykorzystał Wayne Rooney który strzelił w nietypowy dla siebie sposób, bo główką. Gdy pierwsza połowa zbliżała się do końca kolejne kapitalne podanie otrzymał Damjanovic, który znajdując się sam na sam z Kuszczakiem bezlitośnie wykorzystał swoją szansę i po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Niestety trzeba zaznaczyc, że Tomek nie zachował się najlepiej przy tym golu. Jego wyjście nie było ani agresywne, ani zdecydowane a napastnik gospodarzy posłał piłkę tuż obok Polaka, można to porównać do bramki którą Tomek puścił w swoim debiucie przeciwko Arsenalowi.

Niewielu zawodników może zaliczyć pierwszą połowę tego spotkania do udanych. Na wyróżnienie zasługuje Rooney, Giggs oraz Evra, jednak oni także grali znacznie poniżej swoich możliwości. Już na początku drugiej połowy Edwin Van der Sar zmienił Tomka Kuszczaka a Darron Gibson wszedł za Darrena Fletchera. Drugą cześć gry podopieczni sir Alexa rozpoczęli ze sporym animuszem. Widać było, że mimo niezbyt wysokiej stawki meczu zależało na jak najszybszym wyrównaniu. W końcu w 58 minucie kapitalne dogranie Rooney’a przyjął Macheda, minął bramkarza i skierował piłkę do pustej bramki. Wyrównanie nie satysfakcjonowało jednak Mistrzów Anglii, ataki były coraz odważniejsze a Ferguson zdecydował się na wprowadzenie Berbatova, Naniego, Scholesa oraz Owena. Ten pierwszy zaledwie parę chwil po wejściu wyprowadził Manchester na prowadzenie fantastycznym strzałem głową. Fantastyczną asystą popisał się przy tej bramce Gibson, który najpierw we wspaniałym stylu wywalczył sobie piłkę, a następnie dograł ją wprost na głowę Bułgara. Parę minut później stało się to, na co czekali wszyscy kibice zgromadzeni na World Cup Stadium. Na boisku pojawiła się największa gwiazda koreańskiej piłki, Park Ji Sung, nie muszę chyba dodawać, że jego wejście spowodowało ogromną wrzawę na trybunach, podobnie jak każde jego późniejsze dotknięcie piłki. W końcówce spotkania Scholes uderzył jeszcze w poprzeczkę, jednak mimo usilnych starań graczy Manchesteru wynik nie uległ zmianie.

Bardzo mieszane uczucia targały fanami podopiecznych Sir Alexa Fergusona podczas tegorocznego Asia Tour. W dzisiejszym spotkaniu aktualni mistrzowie Anglii również sprawiali, że ich fani byli nieco zdezorientowani. Obecność na boisku Giggsa, Rooney’a oraz Andersona spowodowała, że większość akcji Manchesteru rozpoczynała się na lewej stronie. Oprócz wcześniej wymienionych zawodników do akcji ofensywnych bardzo aktywnie włączał się Patrice Evra. Pierwsze spotkania podczas tego tournee sprawiły, że większość kibiców powoli zapominała o Rooney’u biegającym na lewej stronie, tak jak to miało miejsce w ostatnim sezonie. Dziś jednak napastnik reprezentacji Anglii ponownie często odwiedzał lewą flankę. Mimo wszystko Rooney zdołał strzelić bramkę i zagrać całkiem przyzwoite spotkanie. Widoczny był także były kapitan reprezentacji Walii, Ryan Giggs. Najgorzej z wyżej wymienionej trójki spisał się Anderson, dla którego było to najgorsze kilkadziesiąt minut w ostatnich dniach. Oczywiście za wcześnie na prorokowanie całego sezonu, ale wydaje się, że Giggs wciąż pamięta jak się gra w piłkę i ostatnim sezon nie był ostatnim tak świetnym w jego wykonaniu. W drugiej połowie Rooney, Anderson oraz Giggs szybko opuścili plac gry jednak wtedy właśnie Manchester zaczął się rozkręcać. Piłkarze wyszli na drugą połowę odmienieni, walczyli o każdą piłkę, byli zaangażowani w grę i gonili wynik jakby grali w finale Champions League (a nawet bardziej…). Ostatecznie udało się zwyciężyć, moim zdaniem w drugiej części gry oglądaliśmy na prawdę dobrą grę Manchesteru. Piłkarze grali do końca, akcje były przemyślane, wszystko funkcjonowało bardzo dobrze, a brak Ronaldo był kompletnie niezauważalny.Wszyscy, którzy uważali do tej pory, że gra bez swoistej „lokomotywy” jaką był Ronaldo będzie nieskuteczna po dzisiejszym meczu są z pewnością zaskoczeni, „Red Devils” pokazali kawał dobrej, zespołowej piłki. Oglądaliśmy dziś prawdziwy zespół w którym każdemu zawodnikowi zależało na zwycięstwie, mimo, że stawką meczu był jedynie prestiż. Na wyróżnienie po raz kolejny zasłużył Darron Gibson, który zupełnie nieoczekiwanie jest jednym z najlepszych zawodników podczas tegorocznych meczów przygotowawczych. Teraz przed nami ostatni przystanek podczas Azjatyckiego tournee – Chiny. Na ostatni mecz Asia Tour 2009 z Hangzhou Greentown zapraszamy już 26 lipca o 14 polskiego czasu.

Przewiń na górę strony