Nie przegap
Strona główna / Manchester United / Narodziny drużyny

Narodziny drużyny

Narodziny drużyny
Alex Ferguson – o czym każdy z nas wie – jest managerem United już niemal ćwierć wieku. W tym czasie zbudował na Old Trafford trzy wielkie drużyny. Pierwsza – ze Stevem Brucem i Garym Pallisterem w obronie, Paulem Ince, Brianem Robsonem i Andrejem Kanchelskisem w pomocy oraz Markiem Hughesem i Ericiem Cantona w ataku, a także z młodziutkim Ryanem Giggsem – dała United pierwszy tytuł mistrza Anglii od dwudziestu sześciu lat. Druga – ze Scholesem, Keanem, Giggsem i Beckhamem, braćmi Neville, Buttem, „bliźniakami” Yorke i Cole oraz Solskjaerem i Sheringhamem – odniosła drugi w historii klubu triumf w Pucharze Mistrzów w komplecie z krajowym dubletem. Trzecią mamy właśnie przyjemność podziwiać. Dała ona klubowi trzy tytuły mistrza Anglii, Puchar Europy, Klubowe Mistrzostwo Świata oraz ponownie dotarła do finału Champions League.

Żadna z tych drużyn, rzecz jasna, nie powstała z dnia na dzień. Żadna z pewnością nie była w całości efektem skrupulatnego planowania. W żadnym przypadku nie da się też jednoznacznie stwierdzić momentu, który stanowiłby podwalinę do zbudowania potęgi. Tym niemniej pozwoliłem sobie na próbę określenia, kiedy zaczęto budować obecną ekipę United i w jaki sposób to się dokonywało.

Pominę w tych rozważaniach nieco Scholesa, Giggsa i Neville’a, gdyż oni w United są od lat niepamiętnych i byli częścią ekipy ’99. W mojej ocenie zatem, wydarzeniem, które można by uznać za początek budowy obecnej drużyny jest sprowadzenie latem 2002 r. Rio Ferdinanda. Oczywiście daleki jestem od twierdzenia, że Rio kupiony został, by święcić triumfy z United dopiero w drugiej połowie dziesięciolecia, ale jest to pierwszy zakup United, którego konsekwencje w obecnym czasie są dla nas tak miłe. Poza tym, budowę drużyny uważam za proces dynamiczny – koncepcje się przecież zmieniały, otoczenie wymuszało na Fergusonie reakcje, piłkarze przychodzili i odchodzili i Rio, który został zakupiony, by od razu stanowić dla United wzmocnienie, dziś jest przecież kimś zdecydowanie ważniejszym dla klubu niż w 2002 czy 2003 roku.

W połowie bieżącego dziesięciolecia Manchester United był drużyną słabą. Gdyby skonfrontować ją z ekipami ją poprzedzającymi lub tą, która nadeszła później, niewiele dobrego da się o ówczesnym teamie powiedzieć. Z klubu odchodzą, bądź prezentują się coraz słabiej bohaterowie z 1999 r., zaś ich następcy nie prezentują się wystarczająco dobrze, by MU znów mógł odnosić sukcesy. Fergie ewidentnie nie ma dobrej passy, ale właśnie wówczas trafiają się dwa cudowne zakupy. Wśród zalewu Klebersonów, Liamów Millerów, Djembów-Djembów (nigdy nie zapomnę tego koszmaru), Bellionów i innych im podobnych wynalazków, do klubu trafia najpierw Cristiano Ronaldo, następnie Rooney (myślałem – jest Ruud, jest Saha, jest Smith, po co płacić tyle kasy za takiego gówniarza z sieczką we łbie? Przecież to EURO 2004 to może być tylko jednorazowy wyskok! – Boże mój, jaki ja byłem wówczas głupi!!!). Ci dwaj będą musieli co prawda jeszcze dorosnąć, ale gdy już to nastąpi, nadejdą złote czasy.

Czy był jednak moment zwrotny? Taki, w którym los zaczął się do Fergiego i do nas uśmiechać? W moim odczuciu była to zima w sezonie 2005/06, gdy na Old Trafford zawitali Nemanja Vidić i Patrice Evra, które to ruchy zostały poprzedzone ściągnięciem za darmo Edwina van der Sara. Sprowadzono obu za niewielkie – jak na standardy United – pieniądze i choć z początku żaden z nich nie błyszczał, obaj okazali się być strzałami w dziesiątkę. Dlaczego uważam właśnie ten moment za przełomowy? Cóż, od tamtej pory, przy ściąganiu piłkarzy na Old Trafford, Ferguson nie zwykł już się mylić.

Zrąb drużyny był gotowy, gdy do United latem 2006 r. dołączył Michael Carrick. Wielu twierdziło, że został przepłacony, ale ja życzyłbym sobie samych takich przepłaconych, którzy każdy sezon w koszulce MU kończą zdobyciem krajowego mistrzostwa. United dysponowali już wówczas bardzo mocną ekipą w składzie: van der Sar, Ferdinand, Vidić, Evra, Neville, Carrick, Scholes, Giggs, Ronaldo i Rooney. Taki stan posiadania pozwolił MU zwyciężyć w lidze w 2007 roku. Dojście Teveza, Naniego, Hargreavesa i Andersona sprawiło, że Manchester United rok później był wystarczająco mocny, by wygrać i w kraju, i w Europie.

Tak to wygląda w moim ujęciu. Warto może jeszcze wspomnieć o czynniku czyszczącym – odejściach piłkarzy. Kluczowe moim zdaniem było odejście Roya Keane’a – drużynie potrzebny był już nowy lider, zaś dotychczasowy nie był w stanie dać jej tyle, co wcześniej. Z kolei sprzedaż Ruuda van Nistelrooya poskutkowała zmianą na znacznie skuteczniejszy i korzystny dla drużyny systemu gry w ataku. W taki właśnie sposób – moim skromnym zdaniem – narodziła się drużyna United 2006-09 i niech trwa dalej w sukcesach.

Przewiń na górę strony