Nie przegap
Strona główna / Liga Mistrzów / FC Barcelona vs Manchester United – rozliczenie z finałów

FC Barcelona vs Manchester United – rozliczenie z finałów

FC Barcelona vs Manchester United- rozliczenie z finałów
Manchester United oraz FC Barcelona należą do najbardziej utytułowanych klubów w Europie. Jednak obie drużyny, które teraz wypatrują środowego spotkania w finale Ligi Mistrzów ze zdobytymi w ostatnim czasie europejskimi trofeami u boku, na sukces w europejskiej piłce musiały czekać dość długo. O ile United udało się wygrać w 1968 roku, to kolejny tryumf wymagał 31 lat oczekiwania. Barça odnotowała natomiast dwie rozczarowujące porażki zanim ostatecznie mogła podnieść Puchar w 1992r.

W sumie, obie drużyny zagrały w finale osiem razy:

1961: Benfica 3-2 Barcelona

Porażka w tym finale była jedną z okrutniejszych w historii FC Barcelony. Przez pięć poprzednich sezonów Realowi Madryt udało się pięć razy z rzędu zdobyć puchar, co musiało niezwykle cieszyć hiszpańskiego dyktatora Francisco Franco, który naturalnie kibicował Los Merengues. Barçie, która zdobyła mistrzostwo Hiszpanii w 1959 oraz 1960 roku, udało się, w sezonie 1960-61, wyeliminować Real Madryt z pucharu już w pierwszej rundzie. Przepełnieni dumą Katalończycy doszli do finału w Bernie pokonując Hamburg w półfinale rozgrywek.

Jednakże Benfica, prowadzona przez trenera Bela’ę Guttman’a uniemożliwiła Katalończykom powtórzenie sukcesu Kastylijczyków. Utalentowane węgierskiego trio: Zoltán Czibor-Sándor Kocsis,-László Kubala wraz z Brazylijczykiem Evaristo oraz zdobywcą tytułu Złotej Piłki Luisem Suárezem spotkało zdecydowany opór ze strony drużyny zbudowanej wokół kreatywności Mario Coluny oraz silnej defensywy.

Kapitan Barçy, bramkarz Ramallets był jednym z antybohaterów tego wieczoru wpuszczając po błędach dwie bramki, czym pozbawił swą drużynę wczesnego prowadzenia, na które wyprowadził ich Kocsis. Strzał z woleja w wykonaniu Coluny dał Portugalczykom pewne, dwubramkowe prowadzenie. Barcelonie udało się jeszcze zdobyć gola za sprawą Czibora jednakże nie starczyło im czasu, aby odrobić straty. W ten sposób, ku rozpaczy Katalończyków, zaprzepaszczona została doskonała okazja na zdobycie trofeum ku. Na twarzy Generallisimo zapewne zawitał tego wieczora lekki uśmiech.

1968: Manchester United 4-1 Benfica (aet)

Nie wiele meczów było w stanie przyćmić to, rozgrywane w majowy wieczór, spotkanie na stadionie Wembley. Dla United, było to niczym Złoty Grall – pogoń, która rozgrywała się wokół wspomnień, jakie towarzyszyły klubowi po Katastrofie Monachijskiej z 1958r. Trener Matt Busby, który ledwie uszedł z życiem z katastrofy mógł w ten sposób uczcić pamięć tych młodych ludzi, których dziesięć lat wcześnie zabrał ze sobą na kontynent.

Dwie bramki zdobył Bobby Charlton, kolejny z ocalałych z katastrofy monachijskie. Po bramce dołożyli także George Best oraz Brian Kidd, którzy także zostali za młodu wprowadzeni do drużyny przez trenera, czym kontynuował on swoją politykę budowania składu bazując na młodych utalentowanych zawodnikach. Końcowy wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania, bowiem po wyrównującej bramce Graça’y Benfica przyparła Anglików do muru. Bramkarz United, Alex Stepney, popisał się świetną paradą, broniąc w końcówce meczu przepiękny strzal z dystansu w wykonaniu Eusébio. Anglikom udało się przechylić szale zwycięstwa na swą stronę dopiero w doliczonym czasie gry, po tym jak Busby zmotywował swych zawodników elektryzującą przemową. „Old Man” jak nazywają Busby’ego w Manchesterze mógł ocierać łzy ze szczęścia patrząc jak Charlton odbiera puchar zrąk Brytyjskiej Królowej.

1986: Steau Bucharest 0-0 Barcelona (Steau wgrała 2-0 w karnych)

Demony Berna z 1961r. powróciły w Sewilli podczas kolejnego dramatycznego finału. Terry Venables zakończył 11’letni okres posuchy doprowadzając Blaugranę do Mistrzostwa Hiszpanii. W okresie między 1961 a 1985, Barça, z genialnym Johan’em Cruyff’em w składzie, zdobyła zaledwie jeden tytuł mistrzowski. W 1975 roku ulegli oni jednak Leeds United w półfinale europejskich rozgrywek. Pierwszym ruchem w wykonaniu nowego trenera było pozbycie się Diego Mary, który udał się do Napoli, oraz zastąpienie go szkockim napastnikiem w osobie Steve’a Archibald’a. Było to dosyć ryzykowne posunięcie, jednakże przyniosło wymierne skutki już w pierwszym sezonie pod wodzą Anglika.

„El Tel”, jak nazywano w Bracelonie trenera, doprowadził drużynę do finału na stadionie Ramón Sánchez Pizjuán, po drodze pokonując Spartę Praga, FC Porto [bramki wyjazdowe], broniący tytuł Juventus Turyn oraz IFK Geteborg, dzięki golom zdobytym w końcówce drugiego meczu. Zdawało się, że rumuńscy rywale nie powinni sprawić Barcelonie zbyt dużych problemów. Jednakże, los bywa zdradliwy.

Na wpół zdrowy Archibald, który wystąpił w zamian za Pichi Alonso, bohatera półfinału, nie wniósł wiele pozytywnego do gry. Steua obrała sobie za cel przede wszytkim obronę, upatrując swej szansy w stałych fragmentach gry.

Archibald wraz z Berndem Schusterem zostali zmienieni zanim doszło do nieuniknionego. Pozbawiony okazji bramkowych przebieg gry, znalazł swe potwierdzenie w pierwszych czterech rzutach karnych, z których każdy okazał się niecelny. Gola udało się wreszcie zdobyć Mariusowi Lacatusowi, po czym kolejny, w wykonaniu Alonso obronił holenderski bramkarz Helmuth Duckadam. Gavril Balint podwyższył prowadzenie po czym Duckadam obronil kolejny rzut karny, tym razem próbował Marcos, dzięki czemu stał się bohaterem całej Rumunii. Po 25 latach, Barcelona była ponownie na kolanach.

1992: Barcelona 1-0 Sampdoria (aet)

Wembley ponownie stał się idealną areną dla europejskich potęg, chcących zakończyć swój długi okres niepowodzeń. Ponadto, była to okazja dla trenera Cruyff’a na dokończenie tego, czego nie zdążył dokonać jako piłkarz. Barça po raz pierwszy zdobyła tytuł Mistrza Hiszpanii od czasu drużyny prowadzonej przez Venables’a w 1985r. Anglik odszedł z klubu we wrześniu 1987r. zapoczątkowawszy kolejny okres posuchy jeśli chodzi o trofea. Była to zarazem pierwsza edycja, w której po fazie pucharowej następowała faza grupowa, w której Barcelona odarła ataki Sparty Praga. Nie rozgrywano wtedy ani ćwierć- ni półfinałów także Barça spotkała się w finale z mistrzami Włoch, Sampdorią z Gianlucą Viallim, Roberto Mancinim oraz Attilio Lombardo w składzie.

Ponownie, nerwy kibiców Blaugrany były wystawione na ciężką próbę, tym razem pod wodzą Pepa Guardioli [jako kapitana], mającego za plecami zaledwie 21 wiosen. Obaj bramkarze, Gianluca Pagliuca oraz Andoni Zubizarreta mieli wiele do roboty, jednakże żadnemu z napastników po obu stronach nie dopisywało tego wieczora szczęście. Wybuchowy Bułgar w osobie Hristo Stoichkova trafił w słupek, zaś Viali kilkulokrotnie przestrzelił nad bramką.

Nadeszła dogrywka i widmo rzutów karnych zawisło w powietrzu zanim faul na Eusebio dał szansę Ronaldowi Koemanowi na wykonanie rzutu wolego z 20 metrów. Holender wykorzystał tą okazję oddając atomowy strzał na bramkę Włochów czym zakończył, trwający ponad trzy dekady, okres bólu i upokorzeń Barçy na arenie europejskiej.

1994: AC Milan 4-0 Barcelona

„Dream Team” Cruyffa pojawił się w finale w pełni chwały, wzmocniwszy dodatkowo swój arsenał poprzez ściągnięcie Romario. Natomiast Milanowi, pokonanemu w poprzednim finale, brakowało pary podstawowych stoperów oraz napastnika. Franco Baresi oraz Alessandro Costacurta nie mogli wystąpić z powodu zawieszenia. Marco Van Basten nie mógł wystąpić, zmagał się z ciężką kontuzją, która mogła zakończyć jego karierę. Barcelona podchodziła do tego meczu jako faworyt, a jednak została rozgromiona na stadionie olimpijskim w Atenach.

Milan, dzięki błyszczącej grze pary Zvonimir Boban-Dejan Savicevic, zdominował Barcelonę od pierwszych minut. Savicevic stworzył dogodną sytuację Daniele Massaro, który strzelił otwierającego wynik gola, niedługo potem wbił kolejną bramkę po podaniu od Roberto Donadoniego.

W 47 minucie spotkania, Savicevic wykorzystał pomyłkę defensywy by zdobyć bramkę z nieprawdopodobnego kąta. Barca była skończona a jej cierpienie zostało powiększone potężnym strzałem Marcela Dessailly, którym podwyższył wynik do czterech goli.

1999: Manchester United 2-1 Bayern Monachium

Trzydzieści jeden lat minęło odkąd sir Matt Busby płakał ze szczęścia na Wembley. W osobie sir Alexa Fergusona, Manchester United znalezł osobę, która może godnie zastąpić legendarnego trenera. Fergusonowi pozostało jeszcze przełożyć sukcesy w Premier League na triumfy w europejskich pucharach. Trzy razy Manchester odpadał na wczesnym etapie rozgrywek, do tego dochodziła frustrująca porażka z Borussią Dortmund w 1997 roku. Jednak w sezonie 1998/99 wszystkie trybiki w machinie sir Alexa zadziałały jak powinny. Swój sen o triumfie na europejskiej scenie osiągnął w 90 urodziny Busby`ego.

Do finału na Camp Nou Manchester dostał się po nokautujących zwycięstwach nad Interem oraz Juventusem. Teraz w finale, znowu spotykał się z Bayernem, z którym grał już dwa razy w fazie grupowej, oba mecze remisując. Nadzieje na zwycięstwo w Lidze Mistrzów i dołączenie tego trofeum do FA Cup oraz mistrzostwa Anglii zachwiały się, kiedy Mario Basler strzałem z rzutu wolnego pokonał Petera Schmeichela.

Bez zawieszonych Keane`a oraz Scholesa, zawodnicy United wyglądali na pozbawionych inspiracji. Z upływem czasu zaczęli się rzucać do dramatycznych ataków.

Sheringham oraz Solskjaer zapisali wtedy swoje nazwiska w historii piłki nożnej oraz później napisanych piosenkach. To po tych późno strzelonych golach sir Alex powiedział słynne: „piłka nożna, jasna cholera”

2006: Barcelona 2-1 Arsenal

Paryż na wiosnę gościł dwie najjaśniej świecące europejskie ekipy. Barcelona odkryła na nowo radosny futbol ery Cruyffa pod trenerskim okiem kolejnego Holendra, Franka Rijkaarda, a świat zachwycał się talentem Ronaldinho. W Arsenalu grał przyszły napastnik Barcy, Thierry Henry. Do finału dostali się po pokonaniu Realu, Juventusu, oraz Villarealu, w czym bardzo pomógł im przestrzelony karny Riquelme.

Barca zemściła się za porażkę z 1994 roku, pokonując Milan w półfinale, a wcześniej Chelsea z powrotem do Londynu. Jednak mecz z kolejną londyńską drużyną miał być dużo trudniejszy dla Katalończyków.

Mecz trwał, a przewaga była raz po jednej a raz po drugiej stronie. Wtedy Kanonierzy stracili bramkarza, po tym jak faulujący Samuela Eto`o Jens Lehman obejrzał czerwoną kartkę. Giuly nie wykorzystał wolnego do strzelenia gola i Barca musiała się zadowolić przewagą liczebną, a nie punktową. Wyglądało to na marne pocieszenie, kiedy Sol Campbell głową umieścił piłkę w bramce Barcelony.

Męczący się Arsenal wyglądał na mogącego przetrwać burzę, dopóki na boisko nie wbiegł Henrik Larsson. Najpierw Szwed posłał piłkę do Eto`o, który wyrównał wynik, a potem podał Juliano Belletiemu, który strzelił zwycięską bramkę. Ronaldinho szarpał się bezsilnie cały mecz, jednak po decydujących kopnięciach Larssona na jego twarzy pojawił się charakterystyczny uśmiech.

2008: Manchester United 1-1 Chelsea (United wygrało 6-5 w karnych)

Fani United wierzą że mimo wszystkich sukcesów, nigdy nie przychodzą one do Manchesteru najprostszą z dróg. Okazało się to prawdą również na moskiewskich Łużnikach. Awans z półfinału dokonał się poprzez wyrzucenie z rozgrywek Barcelony, dzięki jednemu golowi Paula Scholesa, gola, który doprowadził do pierwszego angielskiego finału. Chelsea grała w rodzinnym kraju Romana Abramowicza oraz zdobyła dwa ostatnie tytuły mistrza Anglii, a więc były powody do strachu.

Deszcz padał podczas spotkania, jednak w pierwszych 45-minutach nie udało mu się zatopić stylu United. W pełni zasłużyli na strzelonego głową, gola Cristiano Ronaldo. Jednak Frank Lampard wkrał się w między szyki graczy Manchesteru, by wrównać tuż przed przerwą. Dawało to Chelsea szansę na zdominowanie rywala, jednak Czerwone Diałby wytrzymały. Napięcie rosnące w doliczonym czasie gry w końcu wybuchło, kiedy Drogba stracił panowanie nad sobą i uderzył Nemanję Vidicia w twarz. Zejście Drogby oznaczało że do karnych Chelsea przystąpi bez doświadczonego egzekutora karnych, co miało mieć fatalne skutki.

Sezon, w którym Cristiano Ronaldo strzelił 42 gole, skończył się jego niewykorzystanym karnym, dającym Johnowi Terry`emu szansę na wygranie pucharu dla Chelsea. Jednak tuż przed strzałem poślizgnął się a piłka nie wpadła do bramki. Od tej chwili różnica jednego gola decydowała o tym kto zdobędzie puchar. Edwin Van Der Sar stał się bohaterem spotkania, kiedy obronił strzał Nicolasa Anelki, dzięki czemu Manchester zdobył trzeci europejski puchar, pięćdziesiąt lat po Monachium, czterdzieści lat po europejskim triumfie sir Matta Busby`ego.

Przewiń na górę strony