Nie przegap
Strona główna / Offtopic / Dolnośląskie nadzieje na wielką piłkę

Dolnośląskie nadzieje na wielką piłkę

Zygmunt Solorz-Żak
Wrocław od zawsze kojarzył mi się z żużlem i drużyną WTS-u. Od kilku miesięcy po głowie chodzi mi głównie koncert Deep Purple, na który wybieram się 1 maja do stolicy Dolnego Śląska. Natomiast w ciągu kilkunastu ostatnich dni o mieście nad Odrą zrobiło się głośno ze względu na piłkarski zespół Śląska i osobę Zygmunta Solorza-Żaka.

Najbogatszy Polak już od jakiegoś czasu filtrował środowisko piłkarskiego i chciał zaangażować się w sponsoring któregoś z klubów Ekstraklasy. Przepis był prosty: znaleźć i kupić drużynę z dużej aglomeracji miejskiej, która dzięki Mistrzostwom Starego Kontynentu w 2012 roku już niedługo będzie mogła zagrać na nowoczesnym stadionie. Następnie zainwestować w nią trochę (no może więcej niż trochę) pieniędzy, tak aby stałą się wizytówką miasta na Polskę, a może nawet i Europę. Cóż, do odważnych świat należy. W sierpniu 2008 roku Przegląd Sportowy doniósł, iż Solorz był zainteresowany kupnem Lecha Poznań. Ambitne i szczytne wizje jakie miał rozciągać prezes Polsatu nie podbiły jednak serca właściciela Kolejorza, Jacka Rutkowskiego. Solorz-Żak nie zniechęcił się i szukał szczęścia dalej. Według wspomnianego już PS na liście życzeń medialnego potentata znalazły się również Śląsk Wrocław i Lechia Gdańsk.

Na początku kwietnia wszystko stało się jasne. Najbogatszy Polak (wg rankingu magazynu Forbes) kupił Śląsk Wrocław. Większościowym akcjonariuszem klubu stała się, związana z Solorzem, cypryjska firma Bithell Holdings Limited.

Ciekawy jest pomysł na biznes jaki zamierza we Wrocławiu prowadzić grupa Polsat. Miasto użyczyło klubowi na 30 lat działkę na Maślicach, na której w 2011 roku ma powstać galeria handlowa. Zyski z niej będą zasilać klubową kasę. Obok centrum handlowego kosztem ponad 700 milionów złotych wybudowany zostanie stadion, który w 2012 ma gościć uczestników Mistrzostw Europy, a następnie służyć miejscowemu Śląskowi.

To pilotażowy projekt, który być może naśladować będą inni. Sport nie może już tylko bazować na sponsoringu. Tylko konkretne, stałe przedsięwzięcie biznesowe będzie w stanie na stałe go finansować.

Zygmunt Solorz-Żak

Dotychczasowe doświadczenia z bogatymi inwestorami pompującymi swoje pieniądze w kluby piłkarskie, mogą się nasuwać skojarzenia do wścibskich właścicieli zbytnio ingerującymi w sprawy drużyny. Wtrącanie się do transferów i ustalanie składu na mecz to tylko przykładowe grzechy główne wszędobylskich prezesów. Właściciel Polsatu i jego współpracownicy zapewniają, że zajmą się czysto biznesową stroną przedsięwzięcia, a sprawy sportowe pozostawią w gestii odpowiednich fachowców.

Nie znam się na piłce, nie jestem zapalonym kibicem, rzadko będę na meczach, nie będę wybierał trenera, ani ustalał składu na mecz. Dla mnie musi się zgadzać rachunek ekonomiczny.

Pewnie, że mistrzostwo czy wicemistrzostwo Polski to wymierny sukces i ma znaczenie. Jednak chodzi przede wszystkim o to, by klub normalnie mógł funkcjonować. Sportowych konkretnych celów Śląskowi na razie nie stawiamy.

Zygmunt Solorz-Żak

Józef Birka, przewodniczący rady nadzorczej Polsatu zapewnia również, iż inwestor nie zamierza od razu pompować ogromnych sum do klubowego sejfu. Wspieranie Śląska ma się odbywać stopniowo, krok po kroku, na drodze zrównoważonego rozwoju. Muszę przyznać, że cały plan jest rozsądny, przynajmniej tak brzmi w ustach działaczy. Nastroje tonuje również sam Solorz, nie wspominając nic o jakichkolwiek celach, które stawia przed zespołem. Żadnych zapowiedzi Mistrzostwa Polski czy też występów w europejskich pucharach. Ryszard Tarasiewicz od razu zaanonsował potrzebę kupna trzech – czterech graczy, którzy zrobią różnicę w jego drużynie. Trenerowi Śląska obiecano również nowy, trzyletni kontakt, aby w spokoju mógł budować silny zespół.

Należy jednak dodać, że nie zawsze sprawy w Śląsku wyglądały tak kolorowo. We wrześniu 2006 roku klub grał w II lidze i zmagał się z co najmniej 2,5 milionowym długiem. W tej sytuacji za ratowanie drużyny poczuł się odpowiedzialny prezydent Rafał Dutkiewicz i zapowiedział, że miasto przejmie klub. Najpierw w marcu 2007 roku miasto kupuje 7% akcji Śląska i udziela mu 5 mln zł pożyczki na spłatę najważniejszych długów, by w końcu w październiku stać się większościowym udziałowcem zespołu. Pod koniec roku rozpoczynają się rozmowy ze Zbigniewem Drzymałą w sprawie fuzji Groclinu Grodzisk Wielkopolski i Śląska Wrocław. Trener Tarasiewicz i kilku piłkarzy ogłasza, że po zakończeniu sezonu odejdą z klubu, jeśli fuzja dojdzie do skutku. Gdy Śląsk awansował do ekstraklasy, prezydent Dutkiewicz wycofał się z umowy zawartej z właścicielem Groclinu, zapowiedział wsparcie finansowe dla drużyny i przekazanie pieniędzy na transfery dla Ryszarda Tarasiewicza. Jeszcze w 2008 roku miasto rozpoczęło rozmowy z inwestorem, którym okazał się być grupa Polsat i Zygmunt Solorz-Żak.

Nie jest to pierwszy mariaż aktualnego najbogatszego Polaka ze sportem we Wrocławiu. W 1992 roku Polsat został sponsorem tytularnym żużlowej Sparty. Przez trzy lata, począwszy od 1993, na jeźdźców ze Stadionu Olimpijskiego nie było mocnych i Sparta Wrocław zdobyła wtedy trzy tytuły Drużynowego Mistrza Polski z rzędu.

Wszystko pięknie, ładnie i przyjemnie się, a przed kibicami na Dolnym Śląsku rysuje się zapewne wizja znakomitego klubu. Przykład Górnika Zabrze każe jednak powstrzymać się z huraoptymizmem. W 2007 głównym udziałowcem 14-krotnego Mistrza Polski stało się towarzystwo ubezpieczeniowe Allianz. Wielka firma, sponsor tytularny Allianz Arena w Monachium, zaangażowany również w Formułę 1, miał być gwarantem stworzenia silnego zespołu. Kibicom obiecano nowy stadion i walkę o najwyższe cele. Tymczasem Górnik, mimo dobrego składu i sporej sumy wydanej w ostatnim czasie na transfery, jest czerwoną latarnią Ekstraklasy. Recepty na sukces nie potrafi znaleźć również Henryk Kasperczak, którego do trenowania zespołu skusiła pensja w wysokości 30tys. euro miesięcznie. Zabrzanie okupują ostatnie miejsce w tabeli i tracą 6 punktów do miejsca zapewniającego utrzymanie w lidze. Przy obecnej sytuacji, plany o Mistrzostwie Polski i europejskich pucharach dla Górnika to, przynajmniej dla mnie, bardzo wysoki poziom abstrakcji. Dobrze, że Allianz jest nastawiany na długofalową współpracę w Zabrzu i nawet w przypadku degradacji nie zrezygnuje ze sponsorowania Górnika.

Jak zatem będzie we Wrocławiu, gdzie miasto do spółki z nowym inwestorem ma równie śmiałe plany co rywale z Zabrza? Sama idea na finansowanie całego przedsięwzięcia wygląda na dobrze przemyślany biznesplan. Pozytywnie nastraja również podejście Zygmunta Solorza, który otwarcie przyznaje, że na piłce się nie zna i obiecuje nie ingerować w stricte sportowe sprawy klubu. Czas pokaże czy dotrzyma słowa, ale powtórka z Szejków raczej nie wchodzi w grę.

Przewiń na górę strony