Nie przegap
Strona główna / Liga Mistrzów / Liga Mistrzów 2008/2009 – ćwierćfinały; dzień III

Liga Mistrzów 2008/2009 – ćwierćfinały; dzień III

Liga Mistrzów 2008/2009 - ćwierćfinały
Ostatni tydzień przyniósł nam ciekawe rozwiązania w Lidze Mistrzów. Dwóch angielskich faworytów ugrało zaledwie remisy z drużynami z Półwyspu Iberyjskigo, natomiast w pojedynku na szczycie pomiędzy Liverpoolem a Chelsea wynik niespodziewanie był korzystny dla gości. Dzisiaj odbędą się rewanże tych meczów i poznamy zespoły, które zmierzą się ze sobą w jednym z półfinałów.

Bayern Monachium – Barcelona

Pojedynek tych dwóch drużyn był jedynym, w którym od pierwszej minuty było wiadome, kto będzie triumfatorem. Barcelona nie dała szans rozstrojonemu Bayernowi, pewnie pokonując Bawarczyków na Camp Nou. Wynik 4:0 sprawił, że niewiele osób postawiło pieniądze na drużynę Klinsmanna jako tą, która dostanie się do półfinału. Na Allianz Arena Katalończycy pojadą przypieczętować swój awans i wcale nie musi się rwać do ataku. Wystarczy spokojnie bronić czterobramkowej przewagi, ewentualnie kontrując przeciwnika, który nie grzeszy skuteczną grą obronną.

Barcelona, na domiar złego dla fanów Bayernu, wraca do pełni sił, gdyż po kontuzji wrócił między innymi Eric Abidal. Jedynymi kontuzjowanymi zawodnikami są Pedro, Jorquera i Sanchez, a Marquez został zawieszony na jeden mecz. Kilku zawodników, w tym Messi, odpoczywało podczas ostatniego ligowego spotkania drużyny Josepa Guardioli, więc skład na Bayern będzie bardzo silny – prawdopodobnie jeszcze silniejszy, niż tydzień temu.

Do składu Bawarczyków powrócił Lucio, którego brakowało tydzień temu, a kilku odpoczywających zawodników wróci do pierwszego składu. Jurgen Klinsmann ma do dyspozycji silny, wypoczęty skład, jednak nawet w tym wypadku wciąż występuje z pozycji drużyny skazanej na pożarcie.

Mimo wszystko spodziewam się ambitnej gry Bawarczyków. Sądzę, że zdołają strzelić Barcelonie chociażby jedną bramkę i mecz będzie szybki, być może nawet z delikatną przewagą ofensywnie nastawionego Bayernu, jednak jedyne, co ta drużyna może wywalczyć w obecnej sytuacji jest honorowe zwycięstwo – góra jedną bramką. Bramkowy remis to wynik, którego spodziewam się w dzisiejszym spotkaniu. Z lekkim wskazaniem na Bayern, który postawi wszystko na jedną kartę.

Chelsea – Liverpool

Kolejny mecz, który prawdopodobnie przerodzi się w bronienie wyniku. Chelsea pod wodzą Hiddinka udowodniła tydzień temu, że może wyeliminować z gry motory napędowe drużyny – Torresa i Gerrarda – więc również na Stamford Bridge nie powinno to obrońcom The Blues sprawić problemu. Choć przewaga nie jest tak wyraźna, jak w przypadku potyczki między Barcą a Bayernem, tu także faworyt do wygrania dwumeczu jest jasno określony – jest nim drużyna z Londynu.

Kontuzjowani w drużynie Hiddinka są tylko Bosingwa, Ferreira i Joe Cole, co oznacza, że nic nie zmieniło się w tym aspekcie od spotkania sprzed sześciu dni. Jednak największym problemem będzie brak Terry’ego, który został tydzień temu ukarany żółtą kartką i nie zagra w dzisiejszym meczu. Mimo to Hiddink ma do dyspozycji szeroki skład, dodatkowo zmotywowany dobrym wynikiem z poprzedniego spotkania z The Reds.

W drużynie Beniteza również jedynym zmartwieniem są kontuzje długoterminowe – Phillip Degen i Sami Hyypia z pewnością nie wybiegną jutro na murawę. Poza tym, Hiszpan będzie miał do dyspozycji wszystkich swoich zawodników, którzy w sobotę po raz kolejny pokazali kawał dobrej piłki, pewnie wygrywając 4:0 i nie dając uciec United w ligowej tabeli.

W pełnym składzie, z dobrymi wynikami w zanadrzu – szykuje się emocjonujący mecz. Benitez będzie musiał ponownie odłożyć na bok zamiłowanie do szachów (które skrzętnie ukrywa od kilku tygodni) i zdecydować się na otwartą grę. Chelsea prawdopodobnie zdecyduje się na bronienie wyniku, co jest logicznym posunięciem. Jednak trzeba pamiętać o tym, co stało się na Stamford w ostatni weekend, gdy przy stanie 4:0 Chelsea dała Boltonowi strzelić 3 gole w 15 minut. Dodatkowo w ekipie gospodarzy zabraknie filaru formacji defensywnej – Johna Terry’ego. Liverpool natomiast zasłynął wspaniałym comebackiem w finale LM z 2005 roku. Kilku zawodników z tamtego składu wciąż występuje w drużynie z Merseyside i wierzy, że powtórzą wyczyn ze Stambułu. Ja jednak ponownie stawiam na remis lub niewielkie zwycięstwo Liverpoolu, uzyskane dzięki pojedynczym błędom defensywy Chelsea.

Jutro poznamy pierwszą parę półfinału i wielu z nas liczy, że w tym meczu poznamy przyszłych rywali United, a nie którejś pozostałych drużyn starających się o miejsce w finale, który odbędzie się 27 maja w Rzymie.

Przewiń na górę strony