Nie przegap
Strona główna / Offtopic / O ramówce i niesłowności

O ramówce i niesłowności

Telewizja Polska
Telewizja Polska wielokrotnie zakpiła z kibiców, przerywając ważne transmisje wydarzeń sportowych ale w ciągu ostatnich tygodni przeszła samą siebie. Najpierw nie pokazała dogrywki i serii rzutów karnych z meczu Arsenal – Roma, a kilka dni później przerwać transmisję z Pucharu Świata w biegach narciarskich aby puścić „Teleekspress”. TVP już od kilku dobrych lat nie wspiera sportu, lecz dziw bierze, iż teraz, gdy dyrektorem sportowym jest Robert Korzeniowski, zaczęła wręcz sport zwalczać.

Niezrozumiały dla kibiców proceder Telewizji Polskiej trwa nie od dziś. Wystarczy przypomnieć sobie rok 1999, w którym to na 3 minuty przed końcem została przerwana transmisja decydującego o mistrzostwie Polski meczu Anwilu ze Śląskiem, by pokazać „Teleekspress”.

Dwa lata temu relację meczu Groclin – Crvena Zvezda odtworzono z taśmy, bowiem w ramówkę wpisano wcześniej „Barwy Szczęścia”.
Również w 2007 roku głośnym echem odbiła się przerwana przez telewizję regionalną relacja meczu Lechia – Warta, gdyż ważniejsza okazała się transmisja lokalnej konwencji wyborczej PiS z Białegostoku.

Równie wiele kontrowersji przysporzyła decyzja o przerwaniu finału Mistrzostw Europy w siatkówce – po raz kolejny ramówka TVP była na tyle sztywna, że trzeba było wyemitować „Teleekspress”.

Powyższe przykłady pokazują, jak Telewizja Polska dba o kibiców sportowych, jednak kilkanaście dni temu przekonaliśmy się, że do tej pory i tak nas rozpieszczano.

Liga Mistrzów, wobec złych decyzji władz odpowiedzialnych za kupowanie pakietów transmisji, jest dla nas rarytasem, na który możemy sobie pozwolić raz na dwa tygodnie. W ramach rekompensaty otrzymujemy do oblizania kość w postaci skrótów każdej kolejki oraz krótkich komentarzy wygłaszanych przez kolejnych specjalistów, zapraszanych do studia. Zasłonę milczenia spuszczam na fakt, że tegoroczne skróty są wyraźnie okrojone w stosunku do lat poprzednich ale w końcu najważniejsza jest ramówka.

I to właśnie słowo najczęściej przewijało się po rundzie rewanżowej 1/8 finału Ligi Mistrzów, podczas której TVP nie pokazała dogrywki i rzutów karnych z meczu Arsenal – Roma. O dziwo, na przeszkodzie nie stanął „Teleekspress”, lecz program Jana Pospieszalskiego „Warto Rozmawiać”. Tego wieczoru kibice zamiast emocjonować się kolejnymi jedenastkami, mogli posłuchać dyskusji o matkach zastępczych, gdyż one właśnie były tematem programu.

Dlaczego tak się stało? „Dwójka” nie miała prawa pokazać dogrywki i rzutów karnych na żywo, gdyż pełne prawa do relacji posiada koncern ITI. Jednak gdyby skróty zostały przedłużone o 15-20 minut, kibice mogliby rzuty karne obejrzeć.

– Gdybyśmy mogli przedłużyć skróty, to byśmy tak zrobili. Mamy warunki narzucone przez ramówkę – tłumaczy Korzeniowski.

Nieoficjalnie wiadomo, że redakcja sportowa chciała poczekać i rozstrzygnięcie meczu pokazać, jednak spotkała się ze stanowczą odmową ze strony dyrekcji TVP2, za którą odpowiada Wojciech Pawlak. Dyrekcja swój błąd zrozumiała dopiero po zajściu i obiecała większą elastyczność.

– Od dawna było wiadomo, że w fazie pucharowej może być dogrywka i karne, a zaczynające się sztywno o 22.50 skróty mogą się według ramówki skończyć przed karnymi, ale… nie mogliśmy pokazać naszemu „otoczeniu”, jak bardzo istotny to problem. Paradoksalnie, dzięki tej sytuacji teraz zrozumienie jest większe. To, co się stało, jest dla mnie przykre. Sytuacja taka miała miejsce po raz pierwszy i już się nie powtórzy – tłumaczył na następny dzień Robert Korzeniowski, szef sportu TVP.

Zgodnie z powiedzeniem „czas pokaże”, sprawa nieco ucichła, jednak czas pokazał zdecydowanie szybciej, niż wszystkim się wydawało. TVP z powodu ramówki, przerwała transmisję z zawodów Pucharu Świata w biegach narciarskich w Sztokholmie, by puścić – a jakże! – „Teleekspress”! Tym sposobem kibice mogli podziwiać Justynę Kowalczyk w finale B, ale już nie dowiedzieli się jak pobiegła w finale A najgroźniejsza rywalka Polki, Petra Majdic i ile punktów nasza reprezentantka do niej traci.

Warto zaznaczyć, że prawa do pozostałych zawodów Pucharu Świata w biegach narciarskich kobiet w tym sezonie TVP nabyła niedawno, widząc Justynę w wielkiej formie. Kolejne zajście z udziałem Telewizji Polskiej dziwi jeszcze bardziej, gdy przeczytamy komunikat prasowy dotyczący wykupionych praw:

„Nasza najlepsza biegaczka w ostatnich tygodniach imponuje formą: na Mistrzostwach Świata w Libercu zdobyła trzy medale, w tym dwa z najcenniejszego kruszcu, wciąż walczy o Kryształową Kulę. Widzowie TVP 1 będą mieli okazję zobaczyć, czy w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata uda jej się pokonać specjalistkę od sprintów, Słowenkę Petrę Majdić i Finkę Aino Kaisę Saarinen.”

Wymienione przykłady pokazują nam, jak bardzo Telewizja Polska rozpieszcza kibiców i jak poważnie traktuje wydarzenia sportowe, nawet z udziałem polskich sportowców. Jednak najdziwniejszy w tym wszystkim jest fakt, iż dyrektorem sportowym jest Robert Korzeniowski, wielokrotny medalista, sportowiec. Człowiek, który kibiców powinien rozumieć znacznie lepiej niż ktokolwiek inny. A jeśli TVP, obiecując poprawę, kilka dni później pokazuje komplety brak konsekwencji, to chyba o transmisjach z prawdziwego zdarzenia w telewizji publicznej możemy zapomnieć.

Przewiń na górę strony