Jakiś czas temu stwierdziłem, że przez ostatnie tygodnie, a nawet miesiące strasznie zaniedbałem futbol. Trudno mi powiedzieć ile czasu to dokładnie trwa, ale wydaję mi się, że strasznie długo. Spoglądam od czasu do czasu na newsy w Internecie, obejrzę jakiś mecz Ligi Mistrzów lub pobieżnie przeczytam notkę w gazecie. Piłkę nożną zacząłem traktować jak inne dyscypliny sportu. Nie potrafię stwierdzić czy to dobrze, czy źle, ale pojęcie sportu zacząłem traktować w sposób bardzo uogólniony, ale w żaden sposób nie minimalistyczny.
To, że Lech odpadł z Pucharu UEFA nie ruszyło mnie bardziej niż to, że Iskra Odincowo wygrała dwumecz ze Skrą Bełchatów w siatkarskiej Lidze Mistrzów. Podobnież awans do ćwierćfinału LM mojej Barcelony, czy szacownego Manchesteru United moich kolegów i koleżanek nie wywarł na mnie emocjonalnie większego wrażenia niż np. udana końcówka sezonu Justyny Kowalczyk, czy istne szaleństwa jakich dokonują ostatnio nasi piłkarze w lidze francuskiej (Jeleń, Dudka) i belgijskiej (Wasilewski, Janczyk).
Przez tę całą sytuację zacząłem się zastanawiać jak to w końcu jest z tym sportem w naszym kraju… W szerokim spectrum rzecz jasna. No bo z jednej strony słyszy się ciągle głosy, że jest totalne bagno – wszędzie, a z drugiej wychodzą naprzeciw jakieś sukcesy na przeróżnych arenach. Tylko należy zadać sobie pytanie, czy te sukcesy są wystarczające i, przede wszystkim, czy mają odpowiednie podłoże w kraju, jakim jest Polska. Chcąc być optymistą mógłbym zacząć wymieniać nazwiska, zespoły, czy imprezy, w których udział Polaków był godny podziwu. Jednak patrząc realnie zaraz zaczynam się zastanawiać. Przecież duża część naszych sportowców to, co najlepsze otrzymała za granicą, niektórzy w gruncie rzeczy Polsce nie zawdzięczają nic. Weźmy takiego Marcina Gortata, Roberta Kubicę, czy nawet Ebiego Smolarka – to Polacy, ale czy będąc w Polsce byliby teraz w miejscu, w którym są? Ja nie jestem do końca przekonany.
Dobrze. Ktoś powie – Adam Małysz, Justyna Kowalczyk, pływacy, szczypiorniści, niektórzy piłkarze – są świetni i mają piękne kariery. Dla mnie to wyjątki, indywidualne osobowości lub – co jest najtrudniej zbudować w naszym kraju – grupa doskonale zgranych ludzi (to naprawdę najtrudniej zbudować). To wszystko doprowadza do tego, że człowiek zaczyna się zastanawiać jak to wszystko działa, czy może być lepiej i zaczyna wchodzić w struktury, które z samym czystym sportem mają nie wiele wspólnego: świat ogromnych pieniędzy, decydentów i przeogromnie ważnych decyzji. Teraz do głowy przychodzi mi milion pomysłów, o których mógłbym wspomnieć: organizacja Euro 2012, Mistrzostw Europy w koszykówce w tym roku, szkolenie pływaków, szermierzy, zapaśników, szczypiornistów, siatkarzy, piłkarzy. Jednym słowem: rozwój. Cholerne parcie naprzód, którego nie widzę gdy przechodzę koło boiska, gdy jestem na jakiejś hali, czy patrzę na pracę niektórych ludzi związanych ze sportem.
Nie chcę wszystkiego opisywać, bo nie znam się na wszystkich strukturach, ale żeby ta notka choć trochę przypomniała Wam, że jesteście na piłkarskim blogu, weźmy pod ostrzał właśnie futbol, niech będzie ten klubowy. Niech ktoś mi powie czemu np. u nas jest 16 drużyn w Ekstraklasie, a nie może być 20, jak to jest w silnych ligach. Czemu u nas przerwa zimowa trwa 4 miesiące, a gdzieniegdzie nie ma jej wcale. I niech mi ktoś w końcu odpowie na pytanie co to znaczy, że nie ma na to pieniędzy? Może w końcu ktoś powie, że po prostu nie ma chęci…
Napisałem tę notkę nie po to żeby wyrazić swoje zdanie. Po prostu czułem taką potrzebę. Bardziej interesuje mnie Wasze zdanie, dlatego na ewentualne komentarze będę spoglądał ze szczególną uwagą. Bo sam nie wiem co mam myśleć…