Nie przegap
Strona główna / Miniblog / Tosić i Kuszczak w rezerwach

Tosić i Kuszczak w rezerwach

W dzisiejszym meczu rezerw przeciwko Liverpoolowi wystąpiło trzech zawodników nominalnie grających w pierwszym składzie: polski bramkarz Tomasz Kuszczak, brazylijski środkowy pomocnik Rodrigo Possebon i najnowszy nabytek Czerwonych Diabłów – Serb Zoran Tosić.

Ole Gunar Solskjaer wystawił na mecz z odwiecznym rywalem najsilniejszy możliwy skład. Oprócz wspomnianej wyżej trójki mogliśmy zobaczyć Jamesa Chestera, który niedawno zaliczył debiut w pierwszym składzie Manchesteru United, Fabiena Brandyego, który w pierwszej części sezonu reprezentował Swansea City, czy powracającego z wypożyczenia do Nottingham Forest Lee Martina.

Mecz rozpoczął się od zdecydowanego uderzenia Liverpoolu, choć to Czerwone Diabły były gospodarzem spotkania. Obie drużyny nie przebierały w środkach, często ratując się ostrymi wejściami. Za jedno z nich – ciągnięcie za koszulkę i popchnięcie – Zoran Tosić zobaczył żółtą kartkę. Gra jednak szybko przeniosła się na środek boiska, gdzie toczyła się przez większość pierwszej połowy.

W pierwszej części spotkania Zoran Tosić grał naprawdę dobrze. Dużo dryblował, robił użytek ze swojej szybkości, posyłał niezłe podania do napastników, często wytrwale pracował w obronie. Na komentatorach wywarł bardzo dobre wrażenie, na mnie również. To masz Kuszczak nie był często zmuszany do interwencji, jednak raz skutecznie interweniował przy silnym strzale z 15 metrów. Najczęściej kończyło się na strachu, gdyż napastnicy Liverpoolu, wedle słów komentatorów „częściej zagrażali naszemu kamerzyście, niż bramkarzowi”. Raz co prawda Tomek wyjmował piłkę z bramki, ale wcześniej sędzia przerwał akcję, ponieważ napastnik Liverpoolu faulował Polaka. Dobrze zaprezentował się także Possebon i wypożyczony ze Stoke City Richie de Laet, który dał próbkę swoich defensywnych i ofensywnych możliwości. I choć pod koniec pierwszej połowy Macheda wbił piłkę do bramki, sędzia uznał, że był spalony i w ciągu 45 minut spotkania nie padła żadna licząca się bramka.

Po przerwie nie zobaczyliśmy już Zorana Tosicia, który został zmieniony przez Davide Petrucciego. Druga połowa zaczęła się od lepszej gry Manchesteru United i bardziej odważnych ataków z obu stron. Najbliżej strzelenia bramki był Włoch Macheda, który wdarł się w pole karne jednak powstrzymywany przez obrońcę strzelił wprost w wybiegającego bramkarza Liverpoolu. Potem jednak mecz znowu zwolnił, akcje rozbijały się przed polem karnym lub kończyły niecelnymi strzałami. Kuszczak nie musiał się denerwować, mógł w spokoju martwić się o kamerzystę, bombardowanego przez graczy Liverpoolu.

Z minuty na minutę gra coraz częściej przenosiła się na połowę Liverpoolu, jednak zawodnicy United nie potrafili stworzyć klarownej sytuacji lub kończyli na spalonym. Bramkarz Liverpoolu rzadko był poważnie niepokojony. Publika uprzyjemniała sobie czas śpiewając mnóstwo piosenek, często dość starych, jak na przykład „Diego, oo!”, stworzonej z sympatii do Diego Forlana. Pojawił się także element rywalizacji z liverpoolczykami w piosence „Oh Merseyside is full of shit!” a także sympatii do trenera rezerw – Ole Gunara Solskjaera w piosence „You are my Solskjaer”.

Na koniec David N’Gog postraszył jeszcze kibiców United przeprowadzając indywidualną akcję. Jednak obrońcy United wspomagani przez Tomka Kuszczaka uratowali sytuację.
Mecz był raczej nieciekawy, z niewieloma klarownymi sytuacjami. Rozgrywany w raczej spokojnym tempie w środku pola nie przyniósł zbyt wielu emocji. Cieszy możliwość ogrania się dla Zorana Tosicia a także dobra atmosfera na trybunach, która dla klubu i samych kibiców zawsze jest bardzo ważna. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.

Przewiń na górę strony