Nie przegap
Strona główna / Z ostatniej chwili / …razem z Latem kicha lekka

…razem z Latem kicha lekka

Grzegorz Lato PZPN
Może nie wszyscy rozpoznają w tytule pewien, lekko zmodyfikowany przeze mnie, fragment muzycznego hitu z czasów zielonej szkoły, ale nie to jest najważniejsze. Piłkarską informacją dnia w Polsce jest wybór nowego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Został nim… Grzegorz Lato. Zaskoczeni, prawda? Nie? Hm…

Wszyscy piłkarscy kibice w Polsce czekali na ten dzień od bardzo długiego czasu. Kadencja Michała Listkiewicza, trwająca długich dziewięć lat, nareszcie dobiegła końca. Miał odejść już jakiś czas temu, ale jednak został (zapewne dla dobra polskiej piłki) i trzeba to było znosić aż do teraz.

To właśnie dziś szanowni delegaci PZPN wybierali nowego prezesa spośród trzech kandydatów: Grzegorza Laty, Zdzisława Kręciny i Zbigniewa Bońka. Dla racjonalnie myślącego człowieka wybór raczej prosty. No bo któż nie wybrałby znanego piłkarza, inteligentnego, obytego człowieka, który w dodaktu ma mnóstwo kontaktów w piłkarskim świecie i jest jednym z najlepszych kolegów obecnego prezesa UEFA, Michela Platiniego?

Dla „leśnych dziadków” to również był prosty wybór. Świadczą o tym przede wszystkim wyniki głosowania, które przedstawiają się następująco: Zbigniew Boniek – 19 głosów, Zdzisław Kręcina – 36, a Grzegorz Lato – 57, czyli minimalna ilość potrzebna do wygranej. Gdy tylko poznałem te wyniki, poczułem się tak, jak czuję się zawsze, gdy kibicuję polskiemu klubowi walczącemu o Ligę Mistrzów. Na początku jest myśl „może teraz?”, później wydaje się, że już, już awans do rozgrywek jest na wyciągnięcie ręki i… Znów to samo.

Tak, znowu w PZPN-ie będzie panował „beton”. Chociaż to zależy również od tego, kto zasiada w strukturach związku, ale chyba prezes powinien mieć na tyle wysokie kompetencje, by móc w tej kwestii coś zrobić. Ale czy Lato, który szczególnie nie musiał agitować delegatów, cokolwiek zmieni? Szczerze wątpię. Na obecną chwilę nie mam ani krzty zaufania do, bądź co bądź, jednego z najlepszych reprezentantów Polski w historii. Wybitny piłkarz niekoniecznie będzie dobrym prezesem. I pozwolę sobie w tym miejscu zacytować słowa Jacka Gmocha, który dość żartobliwie zareagował na wieść, że Lato będzie kandydował – Grzesiek na prezesa związku? Przecież to trzeba przynajmniej umieć czytać i pisać!

A wracając do odchodzącego Listkiewicza – trzeba przyznać, że trochę dla polskiej piłki zrobił. Na pewno dało coś mianowanie Jerzego „szalenie ważne” Engela na selekcjonera reprezentacji, która awansowała, po raz pierwszy od 16 lat, na mistrzostwa świata w 2002 roku. To „Listek” zatrudnił też Leo Beenhakkera na tę samą funkcję po nieudanym mundialu w 2006 roku i to również były prezez PZPN miał swój udział przy wywalczeniu dla Polski organizacji Euro 2012. Ale to wszystko za co można go chwalić, reszta to wtopienie się w tłum betonowych działaczy. I takim go zapamiętamy.

Przewiń na górę strony