Nie przegap
Strona główna / Naszym okiem / Manchester United przegrywa z Zenitem!

Manchester United przegrywa z Zenitem!

Zenit
Mecz rozpoczął się tak, jakby był kontynuacją spotkania z Portsmouth. Dużo utrzymywania się przy piłce, mało nagłych zrywów do przodu i zdecydowany brak ostatniego podania. Nie wyglądało to dobrze, zupełnie, jakby United nie bardzo wiedziało, co właściwie ma zrobić. Wyglądało to bardzo nieciekawie, choć Czerwone Diabły przez większość czasu utrzymywały się przy piłce w środku pola.

Sporadyczne, kąśliwe ataki Rosjan również były nieskuteczne. Mimo to Rosjanie chętnie pokazywali obrońcom United, że nie są wcale takim monolitem, jak mówiło się o nich w poprzednim sezonie. Zenit przeprowadzał większość ataków prawą stroną i, jak się okazało, był to wybór słuszny, gdyż Evra i Nani kompletnie nie radzili sobie z Żyrianowem i Denisowem, co doprowadziło do kilku groźnych sytuacji. Najgroźniejszą z nich był niecelny strzał Pogrebniaka z około 10 metrów. United mogło ustrzelić bramkę z pomocą strzału Teveza z 18 metrów. Niestety, piłka powędrowała w sam środek, wprost w ręce Małafiejewa. Jeszcze jedną groźną sytuację stworzyli Tevez i Roo. Argentyńczyk świetnie dwa razy zmylił piłkarza przeciwników, wbiegł w pole karne wzdłuż linii końcowej i wycofał piłkę do Rooneya, który niestety zagubił się z nią na siódmym metrze i trafił tylko w interweniującego obrońcę.

Komentator ciągle wspominał o braku Cristiano Ronaldo, podczas gdy to właśnie prawa strona funkcjonowała w ataku lepiej. Dośrodkowania Neville’a i Fletchera co jakiś czas zmierzały w stronę bramki Małafiejewa. Nie były to zagrania groźne, ale i tak brytyjski duet zdziałał w pierwszej połowie więcej, niż dwóch ciemnoskórych zawodników biegających po lewym skrzydle.

W środku pierwszej połowie spadło nieco tempo. United rozgrywało piłkę w środku boiska, a gdy tylko próbowali podejść pod pole karne przeciwnika, odbijali się od linii obrony i ponownie wracali do środka. Jedyny groźną sytuację stworzył z rzutu wolnego Dominguez w 24 minucie. Piłka o centymetry minęła okienko bramki United. Wszystko wskazywało na podobny scenariusz, jak w meczu z Portsmouth.

Niestety, spotkanie nie ułożyło się tak samo, jak to z The Pompeys. Z czasem gracze Zenitu zaczęli przejmować inicjatywę i zwiększać czas spędzony przy piłce. Gdy kibice United marzyli o tym, by sędzia odgwizdał koniec pierwszej części gry, licząc na motywacyjne i taktyczne umiejętności Fergusona, nie atakowany Gary Neville wybił piłkę na rzut rożny. Przedłużone dośrodkowanie posyła piłkę nad bezradnym van der Sarem i Pavel Pogrebniak, największy nieobecny reprezentacji Rosji na EURO 2008 pakuje głową piłkę do siatki niemal z linii bramkowej.

Piłkarze United nie zdołali niczego zdziałać i drużyny zeszły do szatni z wynikiem 1:0 dla Zenitu.

Druga połowa przyniosła tylko jedną zmianę – Andriej Arszawin, największa gwiazda zespołu z Rosji, zastąpił Domingueza, który w pierwszej połowie kilkakrotnie zagroził bramce United podaniami w środek w stronę Pogrebniaka. Nie zmienił się także obraz gry, choć od początku częściej przy piłce widzieliśmy graczy z Petersburga. Dalej wiele do życzenia pozostawiała gra linii defensywnej, a błędy popełniali nawet tacy gracze, jak Ferdinand i Vidic.

Z przodu gra również nie wyglądała o wiele lepiej. Kilka groźnych akcji, ale żadna nie sprawiła, aby piłka zatrzepotała w siatce Rosjan. Piłkarze Zenitu postanowili przypomnieć Untied, czyja szkółka wypromowała Cristiano Ronaldo i najdroższy piłkarz w rosyjskiej lidze, sprowadzony za 30mln euro z Dynama Moskwa Danny, wychowanek Sportingu Lizbona, przeprowadził rajd między obrońcami United, po czym mocnym uderzeniem pokonał van der Sara. 2:0 dla Zenitu w 59 minucie.

Czerwone Diabły po tym golu przypomnieli sobie, o co rozgrywa się mecz w Monako i wzięli się za odrabianie strat. Pomóc w tym mieli dwaj rezerwowi – John O’Shea, który pojawił się na murawie za Andersona i Park Ji-Sung, który zastąpił Darrena Fletchera. Wymienność pozycji Parka i Naniego, oraz całkiem niezła dyspozycja uniwersalnego gracza z Irlandii poskutkowały kilkoma bardzo groźnymi akcjami. Dwukrotnie strzelał John, raz jego strzał próbować dobić Park.Raz strzału spróbował także Paul Scholes. Zmiennicy zdecydowanie wprowadzili do gry sporo świeżości i polotu. W międzyczasie na boisku pojawiło się dwóch defensywnych zawodników Zenitu: Radimow i Szirokow zastąpili Krizanaca i Puygreniera.

W końcu United odczarowało stadion w Monaco (trzy spotkania rozegrane na tym obiekcie i żadnej bramki). Z rzutu rożnego dośrodkowywał Nani. Piłka dotarła na krótki słupek do Rooneya. Ten przerzucił do Teveza, który znalazł się obok bramki w polu pięciu metrów. Wycofał do Nemanji Vidica, który dość szczęśliwie, lewą nogą, posłał piłkę obok rąk rosyjskiego bramkarza i trzech obrońców Zenitu.

Na boisku za Gary’ego Neville’a pojawił się Wes Brown. Najwidoczniej nasz doświadczony kapitan nie jest jeszcze w pełni sił. Opaskę kapitana przejął inny Anglik, Rio Ferdinand. Bramka ponownie ożywiła United i jednocześnie przygasiła nieco Zenit, który skoncentrował się na obronie i kilku nieskutecznych kontrach, w których brało udział zazwyczaj tylko dwóch, trzech zawodników w niebieskich strojach. Swoich sił próbowali Park, Nani, czy O’Shea, którego świetny strzał głową instynktownie obronił bramkarz Zenitu.

Najciekawszą sytuacją końcówki meczu miało miejsce w 89 minucie. Z prawego skrzydła dośrodkowywał Nani, a w zamieszaniu w polu karnym najwyżej wyskoczył… niski Paul Scholes! Choć może nie tyle najwyżej wyskoczył, co najwyżej wyciągnął rękę. Pięknym siatkarskim plasem zbił piłkę, a ta powędrowała w samo okienko bramki Małafiejewa, odbijając się jeszcze od słupka. Maradonna to przy rudowłosym pomocniku szczeniak! Niestety, sędzia nie podzielił mojego optymizmu względem tego ekwilibrystycznego zagrania i dał za nie Scholesowi drugą żółtą kartkę, a w efekcie czerwoną i usunął Anglika z boiska.

Niestety, mimo wielu prób i przewagi w końcowych minutach spotkania, Manchester United nie był w stanie doprowadzić do dogrywki i spotkanie zakończyło się wynikiem 2:1. Trzeba przyznać, że Manchester sam sobie go zafundował, grając nieodpowiedzialnie w obronie i bez polotu w ataku. Dobrych ostatnich 20 minut nie mogło odwrócić przebiegu spotkania i Czerwone Diabły po raz pierwszy w tym sezonie doświadczyły goryczy porażki. Niestety w jednym z najważniejszych spotkań. Z siedmiu trofeów, które w tym roku czekały na Manchester, jedno zostało zdobyte, a drugie oddane Rosjanom. Wciąż pozostaje jeszcze pięć różnych pucharów. A już jutro losowanie Pucharu Ligi.

Galeria z meczu

Przewiń na górę strony