Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / Manchester United vs Liverpool – niekończąca się bitwa

Manchester United vs Liverpool – niekończąca się bitwa

Manchester United vs Liverpool - niekończąca się bitwa
Zastanawialiście się zawsze, dlaczego Scoucers bardziej nienawidzą Manchester United niż Everton? W Hiszpanii są Grand Derby, we Włoszech derby Mediolanu, a w Anglii największe emocje u kibiców piłki nożnej rozpalają piłkarskie bitwy rozgrywane pomiędzy Czerwonymi Diabłami i Liverpoolem. Rywalizacja dwóch najbardziej utytułowanych angielskich klubów sprowadza się jednak nie tylko do futbolu…

Miasta

Kanał w ManchesterzePodłoże wrogości pomiędzy mieszkańcami obu miast sięga czasów jeszcze przed założeniem samych piłkarskich klubów. Na początku wieku XIX Manchester czynił duże postępy, aby stać się silnym ośrodkiem przemysłowym, z wieloma manufakturami i młynami tekstylnymi. Jednakże wiele surowców pochodziło z niewolniczych stanów na południu USA i musiało zostać przetransportowane drogą morską do Anglii. W związku z tym materiał do produkcji mógł dotrzeć do Manchesteru tylko poprzez oddalony o 35 mil port w Liverpoolu. Cały system działał sprawnie, dopóki Liverpool nie nałożył podatku na wszystkie dobra, które przewijały się przez port i docierały do różnych importerów w Manchesterze. Włodarze Manchesteru w akcie odważnego odwetu zdecydowali się zbudować szeroki, sztuczny kanał na przeciwnym brzegu rzeki, który pozwolił na bezpośrednią dostawę surowców do przedsiębiorców ze stolicy Północy. Statek symbolizujący owy kanał znajduje się obecnie w godle United i City.

Hargreaves vs RiiseSugeruje się, że mieszkańcy Liverpoolu patrzą z wyższością na swoich sąsiadów zza miedzy, ponieważ zarabiali oni na życie dzięki brudnemu, bawełnianemu biznesowi, podczas gdy obywatele Merseyside trudnili się umysłową pracą w ubezpieczeniach, finansach i spedycji. „Jest dżentelmen z Liverpoolu i robotnik z Manchesteru” – takiego powiedzenia używano niegdyś w Anglii. Z drugiej strony, ludzie z Cottonpolis tym z Liverpoolu nadali przydomek „Scoucers”, ponieważ zwykli oni się pożywiać tanim wołowym gulaszem- w dawnych czasach zwanym 'scouce’.

Z biegiem lat czasy świetności obu miast minęły, ale nie bezpowrotnie. Obecnie znów są na fali wznoszącej i walczą między sobą o miano angielskiego „drugiego miasta”. Manchester był niedawno gospodarzem Igrzysk Wspólnoty Narodów, a Liverpool został mianowany Europejską Stolicą Kultury w 2008 roku. Nienawiść pomiędzy obywatelami obu aglomeracji jest wzajemna, jednak rywalizacja na boisku zaczęła się dopiero po upadku innego klubu z miasta Beatlesów.

Piłka nożna

Everton był silniejszym i bardziej utytułowanym klubem z Merseysde do lat 50, kiedy jego upadek zbiegł się z dynamicznym rozwojem The Reds i wejściem tego klubu na szczyty angielskiej piłki. Od tego czasu, Liverpool jest głównym i najbardziej zaciekłym rywalem Manchesteru United, a oba zespoły dominują na Wyspach jeden po drugim.

Ferguson oraz BenitezPierwszy ligowy pojedynek pomiędzy Czerwonymi Diabłami i Scoucersami odbył się na Anfield Road w październiku 1895 roku, a The Reds rozgromili nas aż 7:1. United zrewanżowało się miesiąc później wygrywając u siebie 5:2. Przez całą historię tej rywalizacji oba kluby łączy podobna statystyka zwycięstw i porażek.

Historię obu drużyn można łatwo podzielić na rożne okresy świetności. Manchester był bardziej dominującym klubem w latach 50′, grając pod opieka legendarnego sir Matta Busby’ego. Zarówno Czerwone Diabły, jak i The Reds zdobyły po 2 tytuły mistrzowskie w latach 60′, ale to United należy nazwać zwycięzcą rywalizacji w tamtym czasie ze względu na zdobycie Pucharu Europy w 1968r. Dwie następne dekady to zdecydowana przewaga Liverpoolu. W tych latach nasi rywale zdobyli 11 tytułów Mistrza Anglii i 4 Puchary Europy, stając się tym samym najbardziej utytułowanym klubem w historii Anglii. Manchester United dominuje w Premiership natomiast od prawie 2 dekad, starając się dogonić rekord 18 ligowych tytułów ustanowiony przez rywala zza miedzy.

Manchester United vs. LiverpoolWedług kibiców Liverpoolu, fakt, iż ich klub jest bardziej utytułowany niż United, powoduje zazdrość, rozgoryczenie i zaciekłość wśród fanów z Manchesteru. Sympatycy Czerwonych Diabłów z kolei czują, że obawa straty miana najlepszej drużyny w historii angielskiej piłki wywołuje frustracje i wrogość sympatyków The Reds przez ostatnich kilkanaście lat.

Oba kluby zostały w przeszłości dotknięte strasznymi tragediami – United w Monachium 1958 roku i Liverpool na stadionie w Hillsborough. Mogłoby się wydawać, iż te wydarzenia powinny być powodem do wzajemnego współczucia fanatyków związanych z jedną i drugą drużyną. Nic bardziej mylnego! Nienawiść pomiędzy pseudokibicami jest tak wielka, iż powstały nawet pieśni sławiące tragedie rywala.

Jak już wspomniałem, potyczki pomiędzy Czerwonymi Diabłami i the Reds można porównać jedynie do rywalizacji Barcelony z Realem lub Milanu z Interem. W tych przypadkach rzadko dochodzi do transferów zawodników. Ostatnim człowiekiem, który zdecydował się na taki ruch jest Phil Chisnall. Napastnik nie zrobił furory pod opieką sir Matta Busby’ego – w ciągu 5 lat zagrał w 35 spotkaniach i strzelił 8 bramek. Na Anfield spędził 3 lata i zdobył aż 1 gola w 6 meczach!

Gabby Heinze vs Sir Alex FergusonOstatnio na taki cudowny pomysł wpadł Gabriel Heinze. Argentyńczyk stwierdził chyba, że do odważnych świat należy i chciał zostać Scoucersem. Trzeba powiedzieć, iż wybrał najgorszy sposób na pożegnanie się z Czerwonymi Diabłami. Z oczywistych względów, Ferguson zablokował ten transfer ;-)

Nie brakuje natomiast takich piłkarzy, którzy występowali zarówno w Manchesterze, jak i Liverpoolu, ale nie przenosili się do nich bezpośrednio. Najlepszym przykładem niech będzie tutaj Paul Ince, który po przygodzie na Old Trafford trafił do Mediolanu, a z San Siro powrócił do Anglii, tym razem jednak na Anfield Road.

W rzeczywistości oba kluby czują się zagrożone: Liverpool wie, że pod względem zdobytych trofeów, a w szczególności mistrzostw Anglii, siedzimy im już na ogonie. My natomiast wiemy, że pozostajemy na drugim miejscu w niekończącym się wyścigu o miano najbardziej utytułowanej drużyny w Anglii. Ale to już tylko kwestia czasu ;-).

Przewiń na górę strony