Przez ostatnie kilka dni jesteśmy zarzucani różnymi wiadomościami odnośnie Ronaldo – odejdzie, nie odejdzie, odejdzie… i tak w kółko. Szczerze mówiąc powoli mam tego dosyć, bo przypomina to telenowelę rodem z Ameryki Południowej. Jest to męczące, a Ronaldo powoli traci szansę (o ile już jej nie stracił) na odejście z Old Trafford z twarzą i podniesioną głową.
„Ronaldo potwierdza: chcę odejść!”, „Gill: Ronaldo zostaje na Old Trafford”, „Ronaldo gotowy czekać rok, byleby opuścić Old Trafford?!”, „Ferguson: Ronaldo nigdzie się nie wybiera” – to tytuły wiadomości z ostatnich dni. Nie wiem, czy media tutaj same nie ubarwiają całej tej sytuacji – w końcu przed EURO warto trochę podgrzać atmosferę, ale zaczyna być to strasznie mdłe.
Powiedzmy sobie szczerze – Ronaldo zawdzięcza bardzo dużo klubowi, Fergusonowi, wszystkim zawodnikom oraz kibicom. Obdarzyli Cristiano wielkim kredytem zaufania, chronili go przez dobre 5 lat, ale Portugalczyk nie potrafi tego docenić. Prześledźmy jednak przebieg tejże telenoweli na przełomie ostatnich lat.
Tańczy jak mu zagrają…
Od samego początku Ferguson był świadomy, że w jego drużynie znajduje jeszcze nieoszlifowany diament, dlatego postanowił przydzielić Cristiano legendarną koszulkę z numerem 7. Wcześniej słynny trykot nosili tacy piłkarze, jak George Best, Bryan Robson, Eric Cantona oraz David Beckham. Sam Ronaldo opisuje to tak:
Kiedy dołączyłem do drużyny menadżer zapytał mnie się jaki chce numer koszulki. Odpowiedziałem: 28. Ale Ferguson powiedział ’nie, będziesz nosił nr 7’ i właśnie ta sławna koszulka była dla mnie dodatkowym źródłem motywacji. Dostąpiłem wielkiego zaszczytu.
Niektórzy kibice byli z tego powodu bardzo zdenerwowani – bo niby jakim prawem taki młokos, który jeszcze niczego nie pokazał może biegać na boisku z legendarną 7? Jednak Fergie wiedział, co robi i jak zwykle miał rację.
2 kwietnia 2008 roku Johan Cruyff w wywiadzie powiedział:
Ronaldo jest lepszy niż George Best czy Denis Law, którzy byli genialnymi i wspaniałymi piłkarzami w historii United.
Nie wiem, czy Cristiano nie widzi tego, że może zostać prawdziwą legendą Old Trafford, że jest w drużynie, która może osiągnąć wszystko, czy zapomniał jak Manchester United stał za nim murem kiedy wszyscy go atakowali po sławnym incydencie na Mistrzostwach Świata 2006?
Co ciekawe dwa lata temu przed MŚ sytuacja była prawie identyczna:
Cristiano Ronaldo mówi, że chce grać dla Realu Madryt i po Mistrzostwach Świata podejmie decyzję.
A co możemy przeczytać dzisiaj?
Cristiano Ronaldo w wywiadzie dla poważanej brazylijskiej strony internetowej „Terra” oświadczył, że zamierza opuścić Manchester United i dołączyć do Realu Madryt. Portugalczyk zaznaczył także, że do czasu zakończenia Euro 2008 nie będzie odpowiadał na pytania dotyczące jego przyszłości.
I wracamy do sedna sprawy: Odejdzie czy nie odejdzie? Szczerze mówiąc, przestaje mnie to już interesować. Po co nam najlepszy zawodnik globu skoro chce grać gdzie indziej i prędzej, czy później odejdzie? Po co mamy czytać setki newsów, w których to kolejno Ronaldo odchodzi, zostaje etc? Jak Real daje 100 mln to warto się zastanowić. Za takie pieniądze można kupić zawodnika, który co prawda nie będzie drugim Ronaldo, ale pamiętajmy, że to nie Ronaldo wygrał Premiership i Ligę Mistrzów – dokonał tego cały zespół. Cristiano ratował nam tyłki w tym sezonie, ale jakoś daliśmy sobie radę bez Beckhama, Nisterlooya więc i bez Ronaldo jakoś przeżyjemy.
Na zakończenie pozwolę sobie zacytować post sebosa_krk – użytkownika forum RedCafe.pl, który pasuje tutaj idealnie:
Zbiera mi się, żeby coś napisać, ale powiem tylko tyle. Futbol poszedł w złym kierunku. Wolałem angielską piłkę z połowy lat 90-tych. Bez takich niszczących pieniędzy, ale za to z oddaniem, z symbolami i szacunkiem. A teraz większości obojętne gdzie, byle dobrze płacili. I to się już nie zmieni.
Zapraszam do dyskusji!