Piłkarze zarabiają na kopaniu futbolówki olbrzymie pieniądze, a jak wiadomo, ci najlepsi, czerpią dodatkowe profity z reklam. Potencjał finansowy takiego Beckhama, czy Ronaldo jest praktycznie nieograniczony, jednak sam sportowiec nie jest w stanie w pełni go wykorzystać. W końcu czas nie jest z gumy. W związku z tym, zawodnik korzysta tylko z najlepszych ofert, pozwalających na zarobki rzędu milionów funtów. Spora część biedniejszych agencji reklamowych, nie jest w stanie zapłacić gwiazdorowi tyle, aby ten raczył złożyć swój podpis pod kontraktem. No, ale, gdzie piłkarz nie może, tam sobowtóra pośle.
W dzisiejszych czasach, aby zarobić naprawdę pokaźne pieniądze, nie starczy produkować koszulek z nazwiskami piłkarzy i reklamować trykotów podczas tournee w Azji. Obecnie, aby nie odstawać od konkurencji, trzeba nakłonić gwiazdora, aby ten ubierał się w dres Adidasa, pił Pepsi zamiast Coli i zachęcił w wywiadzie do oglądania finału Tańca z gwiazdami. Profity, jakie firmy czerpią z takich działań muszą być dość spore, jeżeli opłaca im się zawierać kontrakt z Becksem, opiewający na ponad £100 mln. Lwia część fanów, wielbiących Davida, zrobi wszytko, aby tylko upodobnić się do swojego guru. No, a jeżeli Beckham wspomniałby w wywiadzie, że przeczytał ostatnio Syzyfowe prace, ludzie nie będą się zastanawiać, czy rzeczywiście tego dokonał, tylko od razu polecą do księgarni i wykupią cały nakład. Nie będzie im przeszkadzał fakt, że w czasie, kiedy Becks miał czytać, Anglik szlajał się z Victorią na pokazie mody męskich bokserek. A firmie (w tym wypadku wydawnictwu) pozostanie tylko podliczanie zysków…
Piłkarze reklamują napoje, ubrania, czy gazety, ale już mało który, zgodzi się na reklamę wibratorów. Chyba wszyscy pamiętamy, jak w związku z Mundialem w Niemczech, sieć sex-shopów wypuściła na rynek wibratory o nazwach Olli K. i Michael B. Piłkarze ostro zaprotestowali, wskutek czego, wycofano produkt z rynku. Zawodnicy nie chcieli psuć swojego wizerunku w mediach. Gdyby kontrakt reklamowy zaoferowano komu innemu, podobnemu z wyglądu do Ballacka i Kahna i umieszczono ich na billboardzie z orężem w ręku, zapewne wielu przystałoby na taki układ, za odpowiednie pieniądze. I właśnie z tego żyją piłkarskie sobowtóry.
Najpopularniejszym i najbogatszym piłkarzem-klonem w showbiznesie jest Andy Harmer. Wszystko zaczęło się ponad 10 lat temu, kiedy to, na jednym z serwisów randkowych poznał Camillę Shadbolt. Po tym, jak znajomi zobaczyli ich razem, mieli wątpliwości, czy to nadal oni, czy może Becks i Posh Spice… Od tego czasu, w życiu tej dwójki zmieniło się praktycznie wszytko. Wykorzystali szansę, jaką dostali od matki natury i przy pomocy chirurgii plastycznej, upodobnili się do Victorii i Davida, tak że praktycznie niemożliwym jest rozpoznać, kto jest oryginałem. Jednak zmiana wyglądu to nie wszystko.
Zrezygnowali ze swojego życia, tylko po to, aby żyć we względnym dostatku i pseudosławie. Nie mając własnego ja, ba, nie mając nawet imienia i nazwiska żyją już prawie dekadę. Ale żyją, to chyba za wielkie słowo. Istnieją tylko, jako cząstka sławy Davida i Victorii. Całe dnie spędzają na czytaniu o swoich pierwowzorach w plotkarskich serwisach. Przypominają kukiełki, które można przebierać i czesać na wzór Beckhamów. Co może czuć człowiek, który na taką skalę żeruje na innym? Kiedy wie, że sam nie kiwnął palcem, aby zapracować na sławę? Podobno jedną z potrzeb ludzkich, jest potrzeba samorealizacji. Przykład państwa bezimiennych chyba temu zaprzecza. Jakby tego było mało, w wywiadach, Camilla otwarcie przyznaje, że bez Posh Spice niczego w życiu by nie osiągnęła. No cóż, trzeba przyznać, że jest to żałosne…
Gdyby nie Victoria, nadal siedziałabym w Eastbourne i ledwo wiązała koniec z końcem. Na początku, udawanie Posh wydawało mi się dziwne, jednak z czasem okazało się, że to świetna zabawa. A moi rodzice? Uważają, że to dobre. Mama jest ze mnie dumna. – Camilla „Posh” Shadbolt
Camilla „Posh” Shadbolt lansuje się w Sydney
Camilla udając Victorię zarabia rocznie około £30 tys. Jednak bycie Posh Spice nie jest tanie – aby wyglądać jak gwiazda, pani Shadbolt rocznie wydaje około £10 tys. Oczywiście prawdziwa pani Beckahm traci o wiele więcej pieniędzy na wizyty w salonach fryzjerskich, u wizażystek i ubrania. Sam manicure kosztuje Victorię rocznie ponad £2,5 tys, zaś Camillę tylko £450. Gdy jedna chodzi po najdroższych sklepach i wydaje lekką ręką tysiące funtów, druga biega po centrach handlowych w poszukiwaniu podobnych ubrań, po niższych cenach. Nie widać różnicy? To po co przepłacać. Na tym nie koniec. Kiedy Posh przesiaduje na pokazach mody, Camilla występuje w Tesco na pokazie nowych zupek w proszku… Jednak takie poświęcenie w dłuższej perspektywie jest niezwykle opłacalne. Pewnego razu, podczas wizyty w jednym z butików, podrobiona Victoria została obdarowana naszyjnikiem o wartości £8 tys. Zdecydujcie sami – lepiej być bogatym i bezimiennym, czy biednym, ale jednak z własnym ja?
Andy, wbrew pozorom, nie jest pasożytem, który tylko i wyłącznie żeruje na popularności angielskiego gwiazdora. Czasem zdarzy mu się wspomóc Davida i dołożyć swoją cegiełkę do pałacu sławy Beckhamów. Obaj panowie wielokrotnie ze sobą współpracowali. Kiedy Becks nie miał czasu przyjechać, aby wypić Pepsi na planie filmowym, to wówczas dzwoniono po sobowtóra. Andy zaliczył występy w reklamówkach takich firm jak Vodafone, Adidas, czy wspomnianej Pepsi. Jego zdjęcia pojawiały się na okładkach Cosmopolitanu, czy Now (magazyn o modzie). Rocznie, z tytułu bycia Becksem II, zarabia ponad £75 tys. Przy czym należy pamiętać, że związek sobowtóra z gwiazdorem dotyczy również mniej przyjemnych spraw. Problemy Davida, są problemami Andy’ego. Podczas mistrzostw świata w 1998 r., Kiedy to Becks został wyrzucony z boiska w meczu z Argentyną, Andy przypłacił to spaleniem swojego samochodu. No ale, po wywalczeniu przez Czerwone Diabły rok później The Treble, zapewne powetował sobie straty i to z nawiązką.
Niestety ostatnio współpraca na linii Beckham – Beckham uległa zerwaniu, a wszystko przez pewien niezręczny dla angielskiego gwiazdora incydent. Jedna z firm meblarskich zaproponowała Andy’emu pokaźne pieniądze, za reklamowanie nowych łóżek. Oczywiście w kontrakcie było zapisane, że w pokazie ma wziąć udział również Camilla. Wyobrażam sobie zdziwienie przechodniów, którzy spacerując po ulicy, mogli zaobserwować, jak na wystawie w sklepowym łóżku Victoria z Davidem uprawiają seks. Ciekawe ile z tych par, które widziały niecodzienne przedstawienie, zakupiły łóżka naznaczone cząstką państwa Beckhamów… Taka reklama nie spodobała się prawdziwemu Becksowi i stosunki obu panów nieco się ochłodziły.
W zeszłym roku głośno było o rychłym rozwodzie Davida i Victorii. Andy chciał wyprzedzić wydarzenia i pierwszy rozstał się ze swoją żoną. Chociaż raz chciał być pierwszy w rywalizacji ze swoim praco- i sławodawcą. Jednak Becks zrobił swojego przyszywanego brata bliźniaka w jajo i odnowił przysięgę małżeńską z żoną… Zemsta za numer z łóżkiem udała się. Beckhamowie już nie są tacy sami. Podczas, gdy jeden wciąż deklaruje miłość do Posh Spice, drugi planuje casting na nową Victorię. Na horyzoncie pojawiła się już jedna poważna kandydatka. Jest nią kolejna zdesperowana dziewczyna Chanelle Hayes. Ciekawe co wyniknie z tego związku. Może jakiś Brooklyn?
Prawie jak David…
Atak klonów
Nie tylko Becks i Victoria mają swoich sobowtórów. W Anglii grasuje również duplikat Svena Gorana Erikssona. Jest nim Derek Williams, 56-letni pisarz z malutkiego miasteczka Welwyn Garden City. Jego przygoda z piłką (a właściwie ze Svenem) rozpoczęła się w 2001 r., kiedy na lotnisku ktoś go zaczepił i poprosił o autograf. Po roku stwierdził, że może w ten sposób nieźle zarobić i zaczął wykorzystywać swój wizerunek w mediach. Przez ostatnie sześć lat wystąpił w około 40 programach telewizyjnych. Całkiem nieźle jak na anonimowego pisarza z prowincji. Warto dodać, że Sven II nie stracił poczucia rzeczywistości i pozostał przy swoim własnym życiu. Maskę Erikssona przywdziewa tylko od czasu do czasu. Ciekawe, czy ktoś w na Wyspach pomyślał, że słabe wyniki reprezentacji Albionu w ostatnim czasie mogły być spowodowane obecnością pisarza na ławce trenerskiej. Jeżeli autor miał romantyczną duszę, to nie ma się co dziwić, że w grze Brytyjczyków brakowało ładu i składu…
Najwyraźniej posadka trenera Anglii jest bardzo prestiżowa, ponieważ na popularności obecnego menedżera Fabio Capello, korzysta Michael McElhinney, 45-letni właściciel firmy budowlanej. A zawdzięcza to nie tylko Włochowi, ale również swojej żonie, która wysłał jego zdjęcie do agencji reklamowej. Od tego czasu, pojawiał się jako sobowtór Capello w wielu programach, choć mało kto zdaje sobie sprawę, że to tylko wierna replika Fabio.
Powyższe przykłady pokazały, ze udawanie gwiazdora jest pewnym pomysłem na życie – może dostarczyć niemałych pieniędzy,a zdaniem Camilli Shadbolt również ciekawej rozrywki. Jednak trzeba uważać, aby nie zatracić kontaktu z rzeczywistością i w odpowiednim momencie umieć zrzucić maskę. Jeżeli nie potrafimy tego kontrolować i iluzja sławy momentalnie uderza nam do głowy, może to doprowadzić do paradoksalnej sytuacji, kiedy nie będziemy żyć lecz zaledwie istnieć. Jeżeli chcemy poczuć się spełnionymi ludźmi prócz elementarnych potrzeb, musimy zaspokoić również te wyższe, a jedną z nich jest samorealizacja.