Tradycyjnie o godzinie 20:45 rozpoczęły się zmagania w Lidze Mistrzów. 5 marca na Old Trafford Manchesterowi United przyszło zmierzyć się Olympique Lyonem w ramach rewanżu 1/8 rozgrywek. W pierwszym meczu na Stade Gerland padł wynik 1-1, który bardzo przybliżył „Czerwone Diabły” do upragnionego awansu. Ambitni mistrzowie Francji od siedmiu lat demolują rywali na szczeblu krajowym, ale też przez siedem lat rozczarowują w Europie. Prezes klubu Jean-Michel Aulas oczekiwał wreszcie, że drużyna prowadzona przez Alaina Perrina będzie w stanie wygrać puchar. Nie tędy droga, panie Aulas. Rokroczna sprzedaż najlepszych piłkarzy nie mogła wyjść klubowi na dobre. Teraz Lyon będzie musiał walczyć o zatrzymanie swoich największych gwiazd, Karima Benzemy i Hatema Ben Arfy.
Spotkanie pokazało, kto tak naprawdę kto należy do ścisłej europejskiej czołówki, a kto do takiego miana pretenduje. Nasi rywale nie przeszli bowiem jeszcze ani razu przez 1/8 rozgrywek Ligi Mistrzów. Wczoraj pozostawili po sobie niezłe wrażenie, lecz na dobrą sprawę, nie zagrozili specjalnie Manchesterowi. United zagrali ospale i można pokusić się o stwierdzenie, że sami prosiliśmy się o to, aby o awansie decydowała dogrywka.
Sir Alex Ferguson dokonał kilku roszad w porównaniu z pierwszym spotkaniem. W miejsce zbyt wolnego na Stade Gerland Ryana Giggsa pojawił się będący ostatnio w świetnej formie Nani. Walijczyka tłumaczy jednak uraz łydki, którego nabawił się w pierwszym spotkaniu. W rewanżu nie zagrał też Paul Scholes i Owen Hargreaves, a ich miejsce w środku pola zajęli Michael Carrick oraz Darren Fletcher. Strzelec jedynej z bramek na wyjeździe, Carlos Tevez znów musiał pogodzić się z mianem rezerwowego.
W pierwszej połowie United mieli znaczącą przewagę, która umożliwiła im wyjście na prowadzenie. Rzecz jasna do siatki trafił najskuteczniejszy piłkarz zespołu Cristiano Ronaldo, dla którego był to 30 gol w 30-tym spotkaniu. W tegorocznej edycji Ligi Mistrzów było to już jego szóste trafienie w siedmiu meczach. Jedyna jak się okazało bramka tego meczu padła w 41. minucie po sporym zamieszaniu w polu karnym goście. Piłka dosyć szczęśliwie znalazła się pod nogami Ronaldo, a ten po minięciu Gregory’ego Coupeta, umieścił piłkę w siatce.
„Jego bardzo dobre wykończenie przy zdobytym golu może nie należy do jego najpiękniejszych bramek strzelonych w tym sezonie, ale może się okazać, że będzie jedną z najważniejszych.”
Trzeba jednak przyznać, że przywykliśmy do znacznie lepszych występów naszego portugalskiego asa. W całym spotkaniu, oprócz zdobytego gola, nie zagroził już drużynie Lyonu i zagrał dość przeciętnie jak na swoje ogromne możliwości.
Po zmianie stron boiska Lyon musiał zaatakować, aby pozostać w grze. Przy stanie 1-0 Olympique był poza rozgrywkami. Zespół United nawet przez moment wczoraj nie grał oszałamiająco, więc Francuzi stanęli przed szansą wyrównania stanu gry. W 74. minucie meczu nastąpił być może decydujący moment dwumeczu. Abdul Kader Keita był o krok od wyrównania, lecz piłka po jego mocnym uderzeniu zatrzymała się na słupku bramki Edwina van der Sara. „Czerwone Diabły” same sprokurowały nerwowy końcowy kwadrans, gdyż wcześniej po kontratakach mieli dogodne szanse, aby praktycznie zakończyć rywalizację w dwumeczu. Mieliśmy o tyle szczęścia, że Lyon mimo dobrego posiadania piłki w drugiej połowie, nie był w stanie zdziałać więcej i strzał reprezentanta Wybrzeża Kości Słoniowej był dla nas jedynym poważnym zagrożeniem.
Ostatecznie jednak, ambitny zespół Lyonu znów musiał pożegnać się z Ligą Mistrzów na 1/8. Nasz zespół wyrównał zaś rekord Juventusu Turyn, wygrywając dziesiąty mecz z rzędu na własnym boisku. Awans naszego zespołu był zasłużony, lecz styl nie powalał na kolana. Alain Perrin, szkoleniowiec naszych rywali powiedział po końcowym gwizdku Roberto Rosettiego:
„Nie ma wątpliwości, że Manchester United zasłużył na awans w tych dwóch spotkaniach, mimo, że teoretycznie z naszą grą zasłużyliśmy na coś więcej. Uważam, że gol w ostatnich minutach pierwszego meczu wpłynął na drugie spotkanie.”
Michael Carrick:
„Mogliśmy zdobyć kilka bramek w drugiej połowie, lecz to nam się nie udało i gra pozostawała do końcu na ostrzu noża. Nasza praca została jednak wykonana i jesteśmy w następnej rundzie.”
„Myślę, że zagraliśmy bardzo przyzwoicie w pierwszej połowie, świadomi, że musimy zdobyć gola. Te mecze są zawsze bardzo trudne, a my jako zespół bardzo dobrze spisaliśmy się w obronie.”
Cristiano Ronaldo:
„Wolałbym się teraz zmierzyć z zagranicznym zespołem. Gra z angielskim zespołem w półfinale lub finale byłaby zaś wspaniała. Zespół jest jeszcze bardziej dojrzały i wszyscy chcemy wygrać Ligę Mistrzów. Naszym celem jest też Premier League i FA Cup. Mamy wielką szansę, mamy piłkarzy i mamy skład, który może pozwolić nam osiągnąć te sukcesy.”
„Jestem najskuteczniejszym zawodnikiem i byłoby wspaniale, gdybym wykorzystał tę szansę. Nie myślę jednak na razie o tym, koncentruje się wyłącznie na grze.”
„Powinniśmy wykorzystać więcej szans i mieć lepsze posiadanie piłki. Sami utrudniliśmy sobie życie.”
„Było nerwowo, gdyż nie wykorzystaliśmy naszych szans i nie skończyliśmy tego spotkania, stąd znajdowaliśmy się pod ostrzem noża do samego końca. Ważne, że dobrze zagraliśmy w defensywie. Nasza czwórka w obronie spisała się bardzo dobrze, poradziła sobie z rywalami, co miało ogromne znaczenie. Oprócz strzału Keity, który uderzył w słupek, oni nie mieli więcej szans.”
Na temat wyrównania rekordu Juventusu, Fergie powiedział:
„To cudowny rekord. Kibice mają dziś swoje święto. Znów byli tu fantastyczni.”
Nie popełniając błędów, do awansu wystarczył nam tym razem jeden gol. Należy być szczęśliwym, lecz zarazem oczekiwać czegoś więcej od piłkarzy w ćwierćfinale. SAF jest gotowy na dwumecz z jednym z angielskich klubów. Awans obok United zapewnili sobie wczoraj piłkarze Arsenalu, który w końcówce zdemolowali dzielnie broniący się Milan. Awansować może jeszcze Chelsea (0-0 z Olympiakosem na wyjeździe) i Liverpool (2-0 z Interem na Anfield Road) i ewentualny awans aż czterech drużyn do ćwierćfinału może tylko oznaczać, że najbardziej prawdopodobny jest scenariusz dwumeczu z ekipą z Premiership. Pozostaje nam teraz tylko oczekiwanie…