W przerwie meczu chłopaki mówili tylko o nim. Błagali mnie, żebym go kupił. Musiałem się zgodzić – to jeden z najbardziej utalentowanych nastolatków, jakich kiedykolwiek widziałem.
Prowadząc drużynę Sportingu do zwycięstwa nad Czerwonymi Diabłami siedemnastolatek otworzył sobie drogę na Old Trafford. Kiedy przechodził do Manchesteru United za rekordową wówczas, jak na nastolatka kwotę 12 milionów funtów mylono go z brazylijskim gwiazdorem. Dzisiaj słysząc nazwisko Ronaldo mało kto pomyśli o zawodniku Milanu… Oto opowieść o geniuszu Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro.
Dzieciństwo
Funchal, małe miasteczko na portugalskiej wyspie Madera, leżącej u północnych wybrzeży Afryki, niedaleko Wysp Kanaryjskich. 5 lutego 1985 roku na świat przyszło czwarte dziecko Marii dos Santos i Jose Aveiro, któremu postanowili dać na imię Cristiano. Drugie imię Ronaldo otrzymał od swojego ojca Jose, który nazwał tak syna na cześć ówczesnego amerykańskiego prezydenta Ronalda Reagana (sic!). Przyszły gwiazdor wychowywał się wraz z trójką starszego rodzeństwa – bratem Hugo oraz siostrami Elmą i Lilianą.
Pięcioosobowa rodzina mieszkała w slumsach. W domu zbudowanym z desek, kartonów i blachy brakowało elementarnej infrastruktury. Jose imał się różnych zajęć, byle tylko zarobić na utrzymanie rodziny. Wraz z żoną starali się, aby dzieci nie odczuwały aż tak mocno biedy, w której przyszło im żyć.
Cristiano dorastał na ulicach Funchal. Będąc małym chłopcem musiał pomóc w utrzymaniu rodziny i za kilka escudos dziennie pomagał sąsiadowi na roli. Kiedy tylko kończył pracę biegł do domu na posiłek, a następnie wychodził na ulicę bawić się z kolegami.
Jedyną rozrywką pozwalającą wyrwać się z ponurej rzeczywistości była piłka nożna. Ronaldo wraz z kolegami z okolicy całymi dniami kopał futbolówkę. Nieważne było, że grali na boso i często bez koszulek. Liczyło się tylko to, aby poczuć się jak Maradona. Żeby przebiec całe boisko, okiwać wszystkich rywali i strzelić gola! To właśnie Argentyńczyk był idolem Ronaldo w dzieciństwie. Podczas, gdy Maradona błyszczał na pierwszoligowych boiskach, młody Portugalczyk był uważany przez swoich kolegów za najlepszego piłkarza na ulicy, a nawet w całej dzielnicy.
Pewnego dnia grze Cristiano przyglądał się skaut miejscowego klubu C.F. Andorinha i od razu zauważył, że Portugalczyk ma spory talent. Jakie było jego zdziwienie, kiedy dowiedział się, że chłopak, który z taką łatwością panował nad piłką ma tylko osiem lat! Włodarze lokalnej drużyny od razu zakontraktowali Ronaldo, a jego ojcu zaoferowali pracę magazyniera w klubie.
C.F. Andorinha
Drużyna z Madery była klubem amatorskim. Z powodów finansowych C.F. Andorihna, popularnie zwana Jaskółkami rozgrywała swoje mecze tylko z zespołami z tej samej wyspy. Co ciekawe Cristiano początkowo występował w linii obrony, jednak już wtedy zdradzał ofensywne zapędy i z czasem trener coraz częściej powierzał mu rolę skrzydłowego. Ronaldo prezentując swoje ponadprzeciętne umiejętności już jako dziewięciolatek walczył z rówieśnikami w kategorii U-11.
Przełomem na wczesnym etapie kariery Portugalczyka było prestiżowe spotkanie z zespołem Camacha, który w kategorii juniorów dzierżył miano najlepszego. Andorinha w derbach Madery przegrywała już 2:0, kiedy to drużynę do ataku poderwał właśnie młodziutki Ronaldo. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Jaskółek 3:2, a nasz bohater zanotował bramkę oraz asystę. O fenomenalnym Portugalczyku zrobiło się głośno na całej wyspie…
Cristiano w przeciągu dwóch lat poczynił olbrzymie postępy i zwrócił na siebie uwagę takich klubów jak CD Nacional, czy CS Maritimo, między którymi toczyła się zażarta rywalizacja o tytuł najlepszej ekipy na Maderze. Ronaldo długo się namyślał, z którą drużyną podpisać kontrakt. O wyborze zadecydowała matka Portugalczyka, która postawiła synowi ultimatum: albo CD Nacional, albo koniec z futbolem. Decyzję podjęła po tym, jak na umówione spotkanie w sprawie ewentualnego transferu nie stawił się przedstawiciel CS Maritimo. W opinii Marii Dos Santos, to władzom Nacionalu bardziej zależało na pozyskaniu syna. Chcąc nie chcąc Cristiano musiał się zgodzić i tak oto w sezonie 1995/1996 zawitał na Estadio da Madeira. C.F. Andorinha oddała swojego najlepszego zawodnika w zamian za dwa komplety koszulek dla całej drużyny. Tak trener Jaskółek – Rui Santos tłumaczył swoją decyzję o sprzedaniu Portugalczyka:
Nacional stworzy Cristiano lepsze warunki do rozwoju. Mam nadzieję, że Ronaldo nie zmarnuje takiej okazji i zrobi jeszcze krok dalej. Ma olbrzymi potencjał.
CD Nacional – przystanek w drodze do sławy
W 1997r. drużyna z Madery wywalczyła awans do drugiej ligi. Niestety mimo większych niż zwykle wpływów do klubowej kasy, nie zwróciły się pieniądze, jakie zainwestowano przed sezonem w ekipę Alvinegros. Przez dwa lata gry w juniorskim zespole Nacional Funchal o Cristiano zrobiło się głośno w całej Portugalii. Pozyskaniem wschodzącej gwiazdy portugalskiej piłki interesowały się takie kluby jak FC Porto, Boavista, czy Sporting Lizbona. Niestety wśród potencjalnych pracodawców brakowało Benfici Lizbona, której Cris był od dzieciństwa zagorzałym fanem…
Z powodu problemów finansowych Nacional był zmuszony przyjąć każdą rozsądną ofertę za Ronaldo. Pierwsi z propozycją trzydniowych testów wyszli włodarze Sportingu. Młody Portugalczyk poleciał do stołecznego klubu wraz ze swoim ojcem chrzestnym i tam za namową opiekuna podpisał kontrakt z Lwami, jak zwykło się nazywać drużynę Sportingu. Cena odstępnego wyniosła £350, dwa komplety koszulek dla całego zespołu oraz pokrycie części długów.
Sporting Lizbona – pierwszy zakręt
Młodziutki Ronaldo bardzo przeżył rozstanie z rodziną i przeprowadzkę z malutkiego Funchal do stolicy Portugalii. Zamieszkał u swojego chrzestnego Fernao Sousy. Pierwsze dwa lata w drużynie zielono-białych były bardzo trudne. Zmiany, jakie zaszły w życiu chłopca spowodowały u niego depresję. Głównymi przyczynami były tęsknota za rodzinnym domem oraz brak akceptacji w nowym środowisku. Niespełna dwunastoletni piłkarz za sprawą swojego specyficznego akcentu był w swoim otoczeniu obiektem drwin i śmiechów.
W pewnym momencie sytuacja stała się krytyczna. Nad zbuntowanym Cristiano nikt nie mógł zapanować. Doszło nawet do sytuacji, kiedy to na uwagę nauczyciela, że mówi niewyraźnie, Ronaldo rzucił w niego krzesłem. Władze Sportingu rozważały wyrzucenie zawodnika z klubu, gdyż ten nie przychodził na treningi i spóźniał się na mecze. Na prośbę Fernao, który miał znajomości w klubie, Portugalczykowi postanowiono dać ostatnią szansę. Do Lizbony sprowadziła się matka i to obecność bliskiej osoby pozwoliła Crisowi odzyskać równowagę psychiczną.
Wszystko wróciło do normy, kiedy zaprzyjaźnił się z Ricardo Quaresmą. Nasz przyszły bohater znowu cieszył się futbolem i zadziwiał wszystkich swoją cudowną techniką. Zaczęto porównywać go do Louisa Figo, który również występował w przeszłości w Sportingu. W sezonie 2000/2001 młody piłkarz występował w zespołach U-16, U-17, U-18, a nawet rozegrał kilka meczów z kadrą B. Kolejny rok spędził jeszcze w rezerwach, jednak debiut zbliżał się wielkimi krokami.
W 2002 r. mając zaledwie 17 lat Ronaldo zadebiutował w pierwszym zespole. Trzeba przyznać, że było to prawdziwe wejście smoka, bo w meczu przeciwko Moreirense młodzieniec strzelił 2 gole. Kolejnymi udanymi występami zaskarbił sobie sympatię kibiców oraz zaufanie trenera. Łącznie wystąpił w 25 meczach, zdobywając 3 bramki. Wraz z Quaresmą potrafili rozmontować każdą obronę. Drużyna Sportingu ukończyła sezon 2002/2003 w czubie tabeli, a ojcami sukcesu zostali okrzyknięci właśnie Cristiano oraz Ricardo.
Sezon 2002/2003 w wykonaniu Cristiano Ronaldo
Pierwsza miłość
W tym samym czasie poznał również Jordanę Jardel, siostrę klubowego kolegi Mario Jardela. Siedemnastoletnia modelka urodzona w Brazylii, a pracująca w Lizbonie zawróciła młodemu piłkarzowi w głowie i niebawem zostali parą.
Mistrzostwa Europy U-17
W 2003 r. zawody odbywały się w Portugalii i ekipa gospodarzy była jednym z faworytów turnieju. Oczywiście z Ronaldo w składzie. Portugalczycy szli jak burza, kiedy to w półfinale natknęli się na reprezentację Anglii. Po 120 minutach był remis 2:2, a w karnych lepsi okazali się gracze z półwyspu Iberyjskiego. W finale gospodarze pokonali Hiszpanów. Transfer portugalskiego skrzydłowego do jednego z czołowych klubów Starego Kontynentu był tylko kwestią czasu. O Cristiano upominały się takie kluby, jak Juventus Turyn, czy Liverpool. To właśnie The Reds byli najbliżej pozyskania utalentowanego młodziana. Na szczęście nie zdążyli zakontraktować zawodnika przed spotkaniem z Manchesterem United…
Podczas okresu przygotowawczego w 2003 r. Sir Alex Ferguson zaplanował szereg sparingów, w tym między innymi mecz z Lwami. W spotkaniu przeciwko Sportingowi nie chodziło o zwycięstwo, lecz przede wszystkim o oto, aby sprawdzić formę zawodników przed startem rozgrywek Premiership. Jednak nikt nie zakładał, że Czerwone Diabły polegną na Estádio José Alvalade, a ich katem okaże się osiemnastoletni Portugalczyk. Cristiano Ronaldo wystąpił od pierwszej minuty i wywarł na Fergiem takie wrażenie, że ten postanowił wyłożyć ponad 12 milionów funtów, byle tylko mieć utalentowanego nastolatka na Old Trafford.
Mecz, który zaprowadził Ronaldo do Manchesteru
Da radę?
Przejście młodego zawodnika do ekipy Diabłów wywołało burzę w angielskich mediach. Dotychczas żaden klub na Wyspach nie zapłacił takich pieniędzy za tak młodego piłkarza. Transferowi towarzyszyły obawy, czy Ronaldo odnajdzie się w twardym angielskim futbolu i będzie błyszczał, jak to miało miejsce w rodzimej lidze. Tych wątpliwości nie miał natomiast Eusebio, który tak skomentował przeprowadzkę Crisa do Anglii:
Angielscy fani kochają spektakularnych graczy jak Alan Shearer – i to jest dokładnie to, co United mogło najlepszego zrobić. Cristiano Ronaldo ma magię w butach i jestem zachwycony, że podpisał kontrakt z Manchesterem, ponieważ to jest mój ulubiony zespół z Anglii.
W ekipie Czerwonych Diabłów Portugalczyk został rzucony na głęboką wodę. W końcu nie na darmo otrzymał koszulkę z numerem 7. Było jasne, że miał zastąpić odchodzącego do Realu Madryt Davida Beckhama. Ferguson po raz kolejny pokazał, że ma nosa, a Cristiano w przeciągu kilku lat stał się gwiazdą światowego formatu… O dalszej drodze Ronaldo do sławy będziecie mogli przeczytać, drodzy Czytelnicy, już niebawem w drugiej części biografii geniusza z Madery.