Jeśli ktoś przed meczem powiedziałby do mnie, że na Emirates Stadium Manchester zremisuje z Arsenalem ucieszyłbym się. Dlaczego? Gra podopiecznych Arsene Wegnera jest w tym sezonie bardzo imponująca. Młodzież z Londynu pokazuje na co ją stać. Pierwsze miejsce w lidze i brak porażek w tym sezonie utwierdzają mnie w przekonaniu, że obecnie to jeden z lepszych zespołów w Europie. Jednak teraz nie jestem zbytnio zadowolony, a wręcz czuje niedosyt…
Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem nudnej gry i „badania terenu”. Na początku żółtymi kartkami zostali ukarani Patrice Evra oraz Owen Hargreaves. Ładne akcje były przerywane przez niedokładne podania bądź brak zdecydowania. Akcje Ronaldo czy Rooneya zazwyczaj kończyły się na obrońcach gospodarzy. Pod koniec drugiej połowy, po wspaniałym dośrodkowaniu Cesca Fabregasa, świetnym strzałem popisał się Adebayor. Jednak Van der Sar był tam, gdzie być powinien. Nie brakowało również jednak akcji ze strony United. Jedna z nich o mało co nie doprowadziła do gola po podaniu Ronaldo do Giggsa. Po 40 minutach bilans strzałów na bramkę nie był ciekawy: 2-1 dla Arsenalu…
Właśnie wtedy doszło do ciekawej akcji prawą stroną boiska. Ronaldo podał do Rooneya, a ten mimo podwójnego krycia sprytnie uderzył przy krótkim słupku Arsenalu i było 1-0! Piłka po drodze odbiła się jeszcze od Wiliama Gallasa. Błąd obrony gospodarzy i Almuni, który przepuścił gola przy krótkim słupku. Tak więc do szatni Manchester schodził z jednobramkowym prowadzeniem.
Czerwone Diabły grały bardzo schematycznie, co nie przynosiły oczekiwanego skutku. Bardziej kombinacyjnie grali gospodarze, jednak to goście wygrywali jedną bramką.
Po przerwie obie jedenastki wyszły na murawę bez zmian. Wyrównanie padło jednak nadspodziewanie szybko. W 48. Adebayor zderzył się z Van der Sarem, piłka powędrowała do Fabregasa, który pomimo asekuracji Ferdinanda z wielkim spokojem umieścił piłkę w siatce. Potem mieliśmy jeszcze kilka sytuacji, ale Arsenal nie przestawał atakować. Wspaniałą sytuację zmarnował Tevez, który mógł uderzać z pola karnego, jednak chciał pokazać jak bardzo rozumie się z Waynem Rooneyem i „przekombinował”. Niezłe akcje obydwu drużyn nie przynosiły skutku. Ferguson postanowił wprowadzić na boisko Johna O’Shea, Louisa Sahę oraz Michaela Carricka kosztem Wesa Browna, Carlosa Teveza i Andersona. Trzeba nadmienić, że dla Sahy i Carricka był to pierwszy mecz po kontuzji.
W 82. minucie piłkarze United wyszli na prowadzenie. Wręcz cudowana akcja Sahy i Evry zakończona strzałem Ronaldo, który pewnie zamienił podanie na bramkę. Załamani piłakrze Arsenalu ruszyli do ataku. Jednak to nie przynosiło skutku. Mało brakowało, a Evra strzeliłby gola samobójczego. Nie wiem co Francuz chciał zrobić, ale miał szczęście przenosząć piłkę tuż nad poprzeczką. Zawodnicy United szanowali piłkę rozprowadzając atak pozycyjny. Sędzia doliczył 3 minuty i wtedy doszło do czegoś nieprawdopdobnego. W 91. minucie po zamieszaniu piłkę w siatce umieścił Wiliam Gallas. Kilkakrotnie londyńczycy strzelali na bramkę w wielkim zamieszaniu, ale dopiero potem sędzia odgwizdał bramkę. Powtórki wykazały, że arbiter miał rację, bowiem Van der Sar wybijał futbolówkę zza linii bramkowej. Kilkadzisiąt sekund później zagwizdał po raz ostatni i wielki mecz na szczycie zakończył się rezultatem 2:2.
Był to jednak sprawiedliwy remis. Tak jak oczekiwano – było to spotkanie godne nazwy „hitu Premiership”. Jeden z internautów powiedział na forum BBC, że jeśli drużyny trafią na dobry dzień będzie to najpiękniejszy mecz w Premier League od kilku lat. Na pewno pokazały wolę walki i wspaniałe widowisko. Jednak, która z nich sięgnie po puchar Premeirship?
Na pochwałę zasługuje gra Rooneya, Hargreavesa, Ronaldo, Evry oraz Andersona. Słabo zagrał Tevez, jednak miejmy nadzieję, że w następnym meczu pokaże swoje umiejętności. Cieszy mnie również to, że do składu powrócił Michael Carrick i Louis Saha.
Tak więc chyba każdy kibic United czuje niedosyt. Czerwone Diabły były tak blisko zwycięstwa na Emirates Stadium, jednak zabrakło szczęścia. Co prawda Arsenal zasługiwał na chociaż jeden punkt w tym spotkaniu, ale takie porażki bolą najbardziej – po golu w ostatnich minutach… Obecnie Manchester wraz z Arsenalem zajmuje ex aequo pierwsze meisjce w Premeirship. Jednak drużyna Arsene Wegnera ma jeden mecz zaległy. Cóż – możemy się cieszyć z tego rezultatu, ponieważ był to bardzo ciężki teren. Teraz podopieczni sir Alexa Fergusona muszą się skupić i liczyć na błędy Arsenalu. A najbliższy mecz już w środę – z Dynamem Kijów na Old Trafford w ramach Ligi Mistrzów.
„Wypuściliśmy trzy punkty z rąk, byliśmy na prowadzeniu dwukrotnie. Najbardziej zdenerwowała mnie bramka, którą strzelił Arsenal zaraz po przerwie. Stracenie gola w taki sposób naprawdę było haniebne. Powinniśmy wybić piłkę jak najszybciej, zabrakło koncentracji podobnie jak w sytuacji, kiedy gospodarze wyrównali. Pierwsza bramka dla nas padła w znakomitym momencie, tuż przed przerwą i później dobrze zaczęliśmy drugą połowę. Gdy straciliśmy gola przez następne dziesięć minut atakował Arsenal. Nie myślałem, że któryś z zespołów jeszcze strzeli bramkę. Ciężko się pogodzić z tym, że Arsenal zdobył gola w doliczonym czasie gry, naprawdę wyszli obronną ręką z wielkich tarapatów. Ten rezultat dużo nie zmienia i oba zespoły nadal będą walczyć o mistrzostwo. Jednak remis jest dobrym wynikiem dla Chelsea i Liverpoolu, więc myślę, że dużo może się jeszcze wydarzyć.”
Arsenal Londyn | |
Manchester United |
Posiadanie piłki
51% | 49% |
Strzały celne
6 | 6 |
Strzały niecelne
10 | 6 |
Rzuty rożne
3 | 4 |
Faule
15 | 15 |