Nie przegap
Strona główna / Manchester United / Legendy: Ślepy Kosiarz – Nobby Stiles

Legendy: Ślepy Kosiarz – Nobby Stiles

nobby_stiles.jpg
Nobby Stiles, oprócz swego komizmu był też świetnym piłkarzem rzecz jasna. Ten felieton będzie nieco inny od poprzednich, jako że pozwolę sobie wielokrotnie opisywać życie prywatne Stilesa za pomocą cytatów ze świetnej książki „Strzał w przerwie” autorstwa George’a Besta. Nie umiałabym bowiem tego sparafrazować. Zresztą… sami zobaczycie.

Mój tato całe życie interesuje się piłką nożną, w związku z czym jest jednym z najbardziej obeznanych w tym temacie ludzi, jakich znam. Zawsze bardzo lubił Angoli, ale Manchester United ustępuje u niego miejsca Barcelonie. Nie mniej jednak ja mam tylko 20 lat, więc często proszę tatę, aby opowiedział mi o jakichś zawodnikach. Czasem też rzucam hasła typu „Tato, a jakim piłkarzem był…?” i ojciec bardzo często opowiada o nich z przymrużeniem oka, a nie jak encyklopedia. Jakiś czas temu zapytałam tatę o Nobby’ego Stilesa – jak on właściwie grał według niego… Odpowiedź „Stary kosiarz, ślepak” sprawiła, że przez kolejne kilkanaście minut uśmiech nie znikał z mojej twarzy. I jeszcze uśmiech, z jakim tato to powiedział… A jeszcze większa radość była, gdy przeczytałam anegdoty tym piłkarzu, których zliczyć zresztą nie sposób.

Taki piłkarz jak Nobby rodzi się tylko raz i słusznie jest włączany do alei legend. Wiem, że można tak powiedzieć o każdym piłkarzu, ale nie było w historii wielu takich graczy, a na pewno aż tak lubianych i podchodzących do życia z przymrużeniem oka. Norbert urodził się 18 maja 1942r. w Collyhurst w Manchesterze, dlatego już jako dzieciak przychodził na Old Trafford, stawał na Stretrofd End i marzył, żeby kiedyś być jednym z tych, których wtedy podziwiał. Stało się to faktem dość szybko, bowiem Stiles uczył się rzemiosła piłkarskiego w szkółce Czerwonych Diabłów. Już w wieku 15 lat trafił do tej szkółki i tutaj też pozostał, dopóki jego zawodnicza kariera nie osiągnęła swojego apogeum.

W ciągu jedenastu lat w United Nobby rozegrał 311 spotkań ligowych, w których mógł grać na pozycji obrońcy lub pomocnika. Dlatego też ma na koncie nieco więcej bramek niż przeciętny obrońca, a mianowicie 17. Jego gra to przede wszystkim doskonały przegląd pola. Zawsze wiedział co i gdzie się dzieje, w którym miejscu powinien interweniować – po prostu czuł to, potrafił czytać grę jak książkę. Dokładając do tego jego świetną technikę – byłby piłkarzem idealnym, gdyby nie jeden fakt. Problem tkwił w tym, że Stiles miał strasznie słaby wzrok. Dlatego czasami faulował strasznie brutalnie, ale właściwie nigdy z premedytacją.

Miał opinię twardziela i nim był, ale wcale nie tak bezwzględnym jak co poniektórzy. Jego okrzyk „Panie sędzio, celowałem w piłkę!” nie był wcale cyniczny. Nobby bowiem był niemal ślepy, a szkła kontaktowe, które zakładał na boisko, nie poprawiały za bardzo sytuacji i w większości przypadków naprawdę celował w piłkę

Nobby StilesNo właśnie. Wielu, naprawdę bardzo wielu piłkarzy wymienia Stilesa w czołówce najbardziej brutalnych zawodników w historii angielskiej piłki. Myślę jednak, że wobec totalnych oszołomów pokroju Butchera czy Vinnie Jonesa, Stiles pozostaje jeszcze swoistym niewiniątkiem, choćby ze względu na ten wzrok. Ktoś może zaraz powiedzieć, że każdy piłkarz może udawać w takich sytuacjach wadę wzroku. Też tak myślałam, bo co za problem okłamać sędziego, że coś się źle widziało? Jednak Norbert z pewnością nie udawał. Best pisał, że niegdyś siedzieli w restauracji wszyscy razem, cała drużyna i Nobby musiał wyjść do toalety, a że długo nie wracał, to koledzy się zaniepokoili. Raptem Best, chwilę po wyruszeniu na poszukiwania Nobby’ego, zauważył go przy zupełnie innym stole z zupełnie nieznajomymi ludźmi, a jeden z nich był niezwykle zakłopotany obecnością piłkarza naprzeciwko siebie. Co najlepsze – mężczyzna naprzeciw Stilesa wcale nie był podobny do Besta. Jak więc mógł go pomylić?

Kolejna anegdota z kolei ma na celu ukazanie, dlaczego na bohatera tego felietonu wołano bardzo często „Szczęściarz”:

Nobby jest typem faceta, który ściąga na siebie wypadki i nawet jeśli ubierzesz go w najlepszy garnitur z Savile Row, ciągle będzie wyglądał jak ktoś, kogo właśnie zwolniono z więzienia Strangeways. Zapamiętałem pewien wieczór, kiedy graliśmy z United na wyjeździe i w hotelu w Hamburgu szykowaliśmy się żeby pójść do miasta na drinka. Poszliśmy do pokoju Nobby’ego, żeby zabrać go ze sobą. Łaził po pokoju w majtkach, guziki koszuli zapięte miał nierówno, a jego twarz zdobiły małe skrawki papieru w miejscach, gdzie pozacinał się przy goleniu. W pewnym momencie pociągnął za sznurek, żeby zasłonić żaluzje – całe spadły z okna; potem nie mógł znaleźć spodni, i tak dalej. Kiedy nareszcie był gotowy, naprawdę potrzebowaliśmy drinka.
Współczuję tym, którzy siedzą przy obiedzie obok Nobby’ego. Kroi mięso, ochlapując sosem (albo, co gorsza, chlapiąc nim na ciebie), opada mu zakrętka od solniczki i pije z twojego kieliszka. Cały Nobby.

Muszę tu dodać jeszcze to, że Nobby miał sztuczne przednie zęby. Kiedyś po wywalczeniu Pucharu Rimeta, Nobby wznosił trofeum w jednej ręce, a w drugiej trzymał swoją protezę. Musiało to wyglądać niezwykle komicznie, bo trudno w takiej chwili choć przez sekundę się nie uśmiechnąć… Zresztą – wiele jest zdjęć w Internecie prezentujących niezbyt imponujące uzębienie Anglika.

Opinia Besta o Stilesie nie jest wcale prześmiewcza. Na przestrzeni całej swojej książki kilkakrotnie zaznacza, że Stiles należy do jego najlepszych i najbardziej podziwianych kolegów. Fantastyczny człowiek, który przyciągał pecha niczym magnes i stawał się przez to niezwykle komiczny.
Ale owszem: były sytuacje, w których ten zawodnik potrafił wykorzystać swoją wadę wzroku, by spróbować uniknąć kartki. Znów odwołam się do opowieści Besta:

Pat Partridge, kolejny z wyrazistych sędziów mojej epoki, miał powody, żeby dać kartkę Nobby’emu Stilesowi, po tym jak ten powalił Andy’ego Lockheada. Pat widział wyczyn Nobby’ego jak na dłoni, ale Nobby i tak protestował:
– Pat, to te moje szkła kontaktowe, odbija się w nich światło reflektorów i nie widzę, co robię.
Pat, nie zwracając uwagi na te przemowy, wpisał jego nazwisko do notesu. Nobby nachylił się do przodu i popatrzyl na sędziowski zapis:
– „Stiles” pisze się przez „i”, Pat, nie przez „y”

Każdy medal ma więc dwie strony. Ale, wracając do samej jego kariery, Nobby był prawdziwą gwiazdą reprezentacji Anglii. Zresztą – jak mógłby nią nie być, kiedy grał w klubie z takimi osobistościami jak Charlton, Best czy Law? Ma on na swoim koncie jedyne Mistrzostwo Świata dla piłkarzy Albionu zdobyte w pamiętnym 1966 roku, a ogółem występował w kadrze aż przez 11 lat. Do trofeów dorzucamy Puchar Europy z 1968r. i Mistrzostwa Anglii z 1965 i 1967r. W wymienionym finale Pucharu Europy, Stiles fantastycznie radził sobie z jednym z największych piłkarzy tamtych czasów i w ogóle w historii piłki nożnej – Eusebio. Jednak to, na co go było stać naprawdę, pokazał podobno w finale Mistrzostw Świata w 1966r. – rozegrał genialne spotkanie, w którym ukazał wszystkie swoje umiejętności, cały talent, pasję i smykałkę do tej gry.

Po sezonach w Manchesterze United przyszła pora na przeprowadzkę. Nobby trafił do Middlesbrough na dwa sezony, a później do Preston North End. Tam w 1975r. zakończył karierę.

Na postać Nobby’ego Stilesa patrzy się zawsze z pewnym przymrużeniem oka. Jest z pewnością jednym z najbarwniejszych i najzabawniejszych piłkarzy Manchesteru United w historii. Tacy ludzie nie popadają w manię wielkości. Dlatego Stilesowi nie groził ani alkoholizm, ani nic innego, co mogłoby go w jakiś sposób pogrążyć, zrujnować. Moim zdaniem o zawodniku wiele świadczy to, że po tylu latach mimo wszystko dalej odpisuje kibicom na listy, podpisuje zdjęcia. To też świadczy o jego niebanalnej, w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa, osobowości. Wiem tyle, że warto było opisać tego zawodnika, choć może nie za dokładnie, ale przedstawić jego ogólny zarys, mimo że on nie zajmuje żadnych zaszczytnych miejsc w statystykach, tabelach… Ale był również kimś, kto stanowi mocny filar historii tego klubu. Był tu kimś, kto dodał pewną nutkę charakteru, ale tego zupełnie innego, niż balowniczy Besta, elegancki Charltona czy pozytywnie cwaniacki Lawa. To nutka humoru, zacięcia i wierności klubowi. To wszystko dało zabójczą niemal mieszankę, jaką do klubu wprowadził nam Nobby Stiles.

Przewiń na górę strony