Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / Bohaterowie Fergiego

Bohaterowie Fergiego

Sir Alex Ferguson
Witam wszystkich czytelników Redloga. Dzisiaj chciałbym Wam przedstawić pewną ciekawostkę. Być może niektórzy z Was zastanawiali się – czy Ferguson ma własnych idoli? Jakich sportowców ceni najbardziej jeden z najlepszych menedżerów na świecie? Gdy przeczytacie poniższy wywiad, przeprowadzony przez dziennikarza gazety The Telegraph z Fergiem, rozwiejecie swoje wątpliwości. No cóż, czas zaczynać.

Chłopak z Govan, który zdecydował się zostać piłkarzem, teraz dumnie kroczy między nami, jako bóg sportu, najlepszy menedżer w historii. Zdobył dziewięć tytułów Premiership, pięć Pucharów Anglii, dwa Puchary Ligi, puchar Ligi Mistrzów i Puchar Europejskich Zdobywców Pucharów. Ale dość już statystyk. Czy wielcy bohaterowie czczą własnych bohaterów? – tego właśnie chcę się dowiedzieć od sir Alexa Fergusona.

Jeżeli mógłby pan zaprosić na Old Trafford cztery osoby związane ze sportem, żywe lub już nieżyjące, żeby pogadać, napić się wina, to kto znalazłby się na pańskiej liście gości?

Numer jeden – Muhammad Ali. Był najwspanialszym sportowcem wszech czasów, bez żadnych wątpliwości. Nie tylko dlatego, że był rewelacyjnym bokserem, ale również za jego podejście do Wojny w Wietnamie. To dla nas wszystkich wielki autorytet. Był pewien moment, kiedy niektórzy uważali, że jest anty-Amerykaninem, ale to nie była prawda.

On był po prostu przeciwko wojnie, co było wspaniałym przesłaniem dla świata. Spotkałem go tylko raz w życiu. Otaczała go jakaś tajemnicza aura, którą prawie można było dotknąć. Niebywała osobowość.

Numer dwa – Jock Stein. Jock uczynił z Dunfermline – które to uratował przed spadkiem zaledwie sześć tygodni po jego przybyciu na East End Park – wielki klub. W 1961 r. zdobyli Puchar Szkocji. W kolejnym sezonie dotarli do ćwierćfinałów Pucharu Zdobywców Pucharów. Rok później pokonali pokonali Everton w Fairs Cup.

Stein mógłby się „wozić”, miał do tego prawo, ale to nie było w jego stylu. On był bardzo inteligentnym człowiekiem, który wspaniale radził sobie z presją.

Numer trzy, mój idol – Denis Law. Moim zdaniem Denis jest wspaniałym przykładem na to, jaki powinien być prawdziwy Szkot. Był odważny jak lew. Najprawdopodobniej miał więcej potyczek z najlepszymi obrońcami na świecie, niż ktokolwiek inny. Mam wrażenie, że oni wszyscy wiedzieli, iż on się z nimi upora.

Pamiętam mecz, w którym Szkocja pokonała Anglię 3-2 na Wembley w 1967 r. Z powodu kontuzji, nie wiedzieliśmy, czy Denis wystąpi, ale jak wszyscy wiemy od razu powiedział, że jest zdrowy i strzelił pierwszą bramkę. Ten facet jest niezwykły.

Myślę, że moim numerem cztery byłby Emil Zatopek. On był niesamowity, zdobył aż pięć olimpijskich medali. To, czego dokonał w latach pięćdziesiątych, było po prostu nierealne. Usiąść z tymi czterema osobami byłoby czymś wspaniałym.

Jest jedna rzecz, o której Ferguson zapomniał – w takim wypadku, na lunchu zjawiłoby się pięciu „gigantów”.

Przewiń na górę strony