Nie przegap
Strona główna / Trudne tematy / Uwaga! Inwazja „Obcych”…

Uwaga! Inwazja „Obcych”…

Premiership Problem
„Dlaczego Premiership?” – to pytanie pada z ust moich rozmówców zaraz, gdy zaczynamy debatę nt. piłki nożnej. Jednak nigdy nie mam problemu z udzieleniem odpowiedzi, albowiem liga angielska absolutnie urzeka mnie swoim charakterem. Piękne, porywające, pełne polotu ataki, boiskowe szarże, żwawość, zaangażowanie i gra na 100% każdego piłkarza, niesamowita szybkość przeprowadzanych akcji, a jeśli jeszcze do tego wszystkiego danie to doprawione jest zdrową dawką fanatyzmu kibiców – mam swoją ucztę. I choć szlagiery ligi hiszpańskiej czy włoskiej też potrafią zachwycić, to moim faworytem jest zdecydowanie Premiership i wcale nie z tego powodu, że kibicuje United. To, co także zawsze mi się bardzo podobało, to stawianie na „swoich”. No właśnie… doszliśmy do sedna sprawy i de facto tematu przewodniego felietonu.

Moje obawy związane z napływem coraz liczniejszej rzeczy Południowców do Manchesteru United zaowocowały artykułem, który mogliście zresztą przeczytać na Redlogu. Jedni zgadzali się z moimi niepokojami, inni nie, co wydaje się zrozumiałe, gdyż tamten tekst pisany był z subiektywnego punktu widzenia i był wynikiem osobistej wizji ulubionej drużyny.

Teraz jednak czas na fakty. Fakty niepokojące i – cóż – mówiące chyba same za siebie. Ów felieton ma na celu przedstawienie zmian, jakie zachodzą w angielskiej piłce już od ładnych paru lat i rozważenie, jakie te zmiany mają wpływ na charakter brytyjskiego futbolu.
„Szanse Anglii na sukces są w niebezpieczeństwie” – słowa te wypowiedział Sir Trevor Brooking, człowiek odpowiedzialny za „wyławianie” nowych talentów.

W wywiadzie, jakiego udzielił BBC, wyraził swe obawy związane z coraz większą liczbą obcokrajowców w Premiership.

„Drużyna narodowa może być w niebezpieczeństwie – liczby to pokazują”. Ponadto dodaje: „Nie można tego lekceważyć. To poważna sprawa”.

Premiership - wykres 1. Kliknij, aby powiększyćSkąd obawy na tak szeroką skalę? Czas na trochę statystyk, by na to pytanie odpowiedzieć. Na starcie rozgrywek angielskiej Premiership w 1992r., absolutnie przeważającą siłę zespołów stanowili Anglicy: na ok. 185 Anglików, którzy zainaugurowali sezon w pierwszych jedenastkach swych drużyn, przypadało zaledwie kilku (dokładniej mówiąc ok. 21) obcokrajowców. Wynik absolutnie imponujący. Idąc jednak dalej, rok 1997 już prowadzi do zmniejszenia tej ogromnej przepaści – na początku sezonu 97/98 na ok. 110 Anglików przypada prawie 80 obcokrajowców. No i w końcu 5 lat później… stało się. Statystyki z 2002r. są bardzo jasne: na starcie rozgrywek angielskiej Premiership na 80 Anglików przypada już 120 obcokrajowców i stan ten utrzymuje się do dnia dzisiejszego.

76% zawodników, którzy wybiegli w podstawowych jedenastkach na inaugurację sezonu 1992/1993, było Anglikami. W tym sezonie stanowili oni już tylko trochę ponad 1/3 kluczowych zawodników. Zaledwie 10% (23) zawodników spoza Wysp, wybiegło w podstawowym składzie w 1992 r., w tym liczba ta wzrosła do 57%.

Jak dotąd zawodnicy innych nacji, niż brytyjska, są autorami prawie 70% goli. Spośród 118 goli strzelonych dotychczas zaledwie 9 można wpisać na konto napastników angielskich. Według najnowszych badań dla opinii publicznej, liczba pieniędzy, wydana na transfery przez angielskie kluby, z 333 mln funtów, wydanych w 2006 r., wzrosła do 531 mln wydanych w tegorocznym okienku transferowym. I nikt by z tego nie robił nic wielkiego, gdyby nie fakt, że połowa sumy zasiliła budżety klubów spoza Wysp.

Brooking nie ma wątpliwości, że wciąż rosnąca liczba obcokrajowców w Premiership niszczy lokalne talenty i ma szkodliwy wpływ na szansę osiągnięcia sukcesów przez reprezentację Albionu w ważnych, sportowych wydarzeniach.

„W zeszłym roku około 40% piłkarzy, zaczynających ligę w wyjściowych jedenastkach, było Anglikami”– mówi legendarny, 58 letni piłkarz West Ham United. A biorąc pod uwagę tegoroczne transfery, liczba ta nie miała prawa wzrosnąć – wręcz przeciwnie.

„Czy szansę na grę będą mieli więc nasi młodzi pomiędzy 17 a 21 rokiem życia?” – zastanawia się Brooking, stawiając chyba trochę retoryczne pytanie i jednocześnie zachęcając, aby zobaczyć, jak ta sytuacja wygląda na piłkarskiej arenie innych krajów. Co tu dużo mówić, jest ona korzystniejsza. Wystarczy chociażby przyglądnąć się polityce Włochów, zwycięzców ostatniego Pucharu Świata – 70% ligi tworzą krajowi piłkarze. Podobnie jest też w Hiszpanii i Francji (61%). Zatem w statystykach z Premiership może się równać tylko niemiecka Bundesliga.

Premiership - wykres 2. Kliknij, aby powiększyćSteve Brooking, by pokazać, że problem nie jest wyolbrzymiony, skoncentrował się na kwestii, która faktycznie była niepokojąca i spędzała sen z powiek trenerowi reprezentacji Albionu na kilka dni przed meczami kwalifikacyjnymi do Euro 2008 przeciwko Izraelowi oraz Rosji, a mianowicie chodziło o problemy ze skompletowaniem ataku na te spotkania. Kontuzja kluczowego napastnika- Rooneya, a także istotnych pomocników- Lamparda oraz Beckhama, a także fakt wymuszonej absencji na mecz z Izraelem Croucha spowodowało, że McLaren zobligowany został do powołania Emila Heskey’a oraz Ashleya Younga, których ciężko nazwać naprawdę dobrymi, płodnymi napastnikami. Podobnych rzeczy nie można też powiedzieć o kolejnych napastnikach: Smith’cie, Defoe czy Johnsonie. Jedynie powracający po kontuzji Michael Owen zasługuje, wg. Brooking’a, na miano typowego, rasowego napastnika.

„Nasz atak ma charakter seniorski i musimy się postarać, by to zmienić.” – mówi Brooking. Oczywiście jednak nie „zwala” on całej winy, chyba nawet nie powinien ani 1/3, za niepowodzenia reprezentacji Albionu na fakt wzrastającej liczby obcokrajowców w Premiership – cóż, byłoby to, mówiąc delikatnie, absurdalne i świadczyło, że stopień znajomość tematu, w którym się obraca, jest wprost proporcjonalna do jego głupoty. Jasno i wyraźnie podkreśla więc, że umiejętności oraz skuteczność zawodników również musi się polepszyć.

„Kreatywność oraz wysoka skuteczność będzie wyzwaniem dla piłkarzy angielskich, dopóki nie skupimy się na rozwijaniu i polepszaniu ich umiejętności.” – mówi Brooking, ale nie jest on chyba wielkim pesymistą, bo mimo tych naprawdę dających do myślenia aspektów, kondycja reprezentacji Albionu nie jest zła. Jak zauważa Brooking, mają potencjał, świetnych zawodników, a ich skład na ostatnich Mistrzostwach był jednym z najmłodszych. I choć zaznacza, że potrzebują oni zostać ze sobą na jakiś czas, żeby stworzyć coś naprawdę trwałego i zdolnego, to jednak nie pozbywa się obaw, że to może okazać się niewystarczające.

Podsumowując, charakter angielskiej Premiership bardzo się zmienił na przestrzeni kilkunastu lat, bo styl oraz mentalność zawodników spoza Wysp (zwłaszcza Południowców) jest zupełnie inny, a przecież to zawodnicy mają kluczowy wpływ na jego kształt. Owa zmiana jest więc na pewno nie w smak gorącym zwolennikom i orędownikom tego typowego, brytyjskiego stylu. Obcokrajowcy są jednak, jak zresztą pokazują liczby, coraz chętniej widziani na Wyspach, co jest efektem podejścia i wizji drużyny, jaką mają trenerzy. I choć są wyjątki, to największy wskaźnik obcokrajowców mają drużyny prowadzone przez trenerów spoza Wysp Brytyjskich i chyba wydaje się to dość logiczne… Nie można jednak nie zauważyć, że i trenerzy narodowości brytyjskiej coraz częściej chcą widzieć w pomocy bajecznie wyszkolonych technicznie Hiszpanów, Brazylijczyków czy Argentyńczyków. No tak, jest to niewątpliwe urozmaicenie rozgrywek – każdy zawodnik wnosi bowiem coś innego, nowego, ciekawego. Wpływ na tę sytuację ma też na pewno fakt, że duża liczba młodych talentów, „produkowanych” w Ameryce Płd. czy Afryce, nie ma szans na polepszanie swych umiejętności, bo w tych rejonach piłka nożna nie stoi na poziomie, który umożliwiałby tym młodym, dobrze rokującym piłkarzom na prawidłowy rozwój.

Oczywiście, każda kwestia jest jak medal – ma bowiem dwie strony. Napływ obcokrajowców z jednej strony psuje brytyjski styl i charakter, wpływa na zatracanie wieloletnich, pielęgnowanych od dawien dawna klubowych tradycji, ponadto powoduje to, że często młodzi Brytyjczycy, mają znacznie mniej możliwości, by się wykazać, co potem odbija się na losach reprezentacji, zgodnie z tezami wysnutymi przez niewątpliwego znawcę. Z drugiej strony jednak fakt coraz większej dominacji obcokrajowców w Premiership, jak już wspomniałam, wpływa na pewno na atrakcyjność meczów. Ludzie lubią oglądać bowiem widowiska, które są pod znakiem oszałamiających wyczynów piłkarzy – efektownych rajdów, dryblingów, spektakularnych bramek i choć Brytyjczycy też mogą im to zapewnić, to na pewno nie z takim rozmachem.

Konsensusu w tej sprawie chyba nie da się osiągnąć, albowiem jak to się mówi: ilu ludzi, tyle zdań. Jedni te zmiany uznają za korzystne, innym ciężko pogodzić się, że Premiership jest obecnie pod znakiem „obcej” gwiazdy. Jedyne, co można zrobić, to zaakceptować zaistniałą sytuację i odnaleźć w niej jak najwięcej pozytywów.

Przewiń na górę strony