Nie przegap
Strona główna / Manchester United / Manchester United – sezon 2006/2007 (cz. 3 – ofensywa)

Manchester United – sezon 2006/2007 (cz. 3 – ofensywa)

Rooney i Solskjaer
Witam wszystkich w świecie, gdzie powoli pierwszoplanową rolę grają pieniądze. Otóż jeszcze niedawno mieliście okazję, a nawet nadal macie, by przeczytać pierwszą oraz drugą cześć podsumowania poprzedniego sezonu w wykonaniu Czerwonych Diabłów. Teraz zapraszam Was do zapoznania się z treścią, która znajduje się poniżej – tam między innymi o wydalonym z United Richardsonie, pomocnym dziadzie zza Morza Bałtyckiego – Larssonie, Koreańczyku z południa oraz o wielu innych postaciach Manchesteru.

Ryan Giggs

Ryan GiggsNa początku będzie o Walijskim Księciu. Kiedyś dręczyciel mnóstwa komórek nerwowych, znany pod nazwiskiem Wilson, a teraz profesjonalista, który pomimo swego podeszłego wieku, w formie zabiegałby na śmierć, niemalże każdego człowieka na ziemi. Ryan Giggs ten sezon zaczął niespodziewanie dobrze. Dla formalności odznaczono go 'Graczem Meczu’, kolejno w potyczce z Watfordem i Tottenhamem Hotspur. A to był dopiero początek.

Za dużo bramek nie strzelał, ale jak już strzelał, to musiało to jakoś wyglądać. I właśnie wyglądało. Jednak najważniejszym, celnie oddanym uderzeniem w futbolówkę, popisał się w pierwszym meczu 1/8 finału LM z Lille. Bramka wywołała furorę – o dziwo – nawet wśród zawodników, kibiców oraz ławki szkoleniowej francuskiej ekipy. Ci ludzie zaraz po wznowieniu gry przez arbitra na środku boiska, chcieli zatrzymać jedną z piłek na pamiątkę i szybko obejrzeć tę bramkę, zdobytą w bardzo sprytny sposób przez Walijskiego Smoka. Nie wierzyli bowiem, że taka sytuacja będzie miała miejsce kiedykolwiek w przyszłości na ich stadionie. A ja do tej pory się zastanawiam, dlaczego nie pozwolono na odtworzenie owej powtórki na telebimie – choć sam nie wiem, czy takowy istniał. A propos, czy to byłoby zgodne z zasadami. Hmmm?

A tak na serio, to Ryan początek sezonu miał naprawdę świetny. Z czasem jednak bywało gorzej, coraz gorzej. Dla mnie bardzo ważne jest to, by nasz Diabelski 33-latek nadal próbował pobić chwalebny rekord sir Bobby’ego Charltona, co do ilości występów w United. Na szczęście, lewoskrzydłowemu nie dokuczały nagminne kontuzje w minionym sezonie. Teraz przed nim kolejny rok gry pod rządami sir Alexa Fergusona. Kolejny, ale czy tak udany, jak poprzedni, mistrzowski sezon? O tym przekonamy się już niedługo.

Ocena: 8/10

Cristiano Ronaldo

Cristiano RonaldoGwizdano na niego i wyzywano od najgorszych – o kim mowa? Oczywiście o Cristiano Ronaldo. Owszem, tak było na początku rozgrywek. Jednak wraz z upływem czasu, wszystko to, spotykało się coraz to rzadziej i rzadziej. Kiedyś smarkacz bezustannie robiący bezsensowne, nikomu nie dające korzyści zwody, a teraz wielka gwiazda piłki nożnej. Nadzieja Manchesteru United na jeszcze lepszą przyszłość. Nadzieja sir Alexa na spokojną starość – chociaż nie, ponieważ nigdy nie wiadomo, o co przyjdzie im się założyć. Carlos Queiroz, dobry wujek, a nawet Papa (na szczęście nie Papa smerf) młodego Ronaldo, dał mu czas na to, by przyzwyczaił się do warunków panujących w Anglii. Udało się. Osiągnięto ogromny sukces. „Portugalczyk zawładnął piłkarską Anglią, ale nie tylko.”

Seksowny Ronaldo – bo tak o nim pisały gazety i mówili ludzie – zaczął strzelać, podawać, ale również wygrywać mecze, głównie dzięki dużym wkładzie w grę. Już na rozpoczęcie sezonu, Cris wraz z Rooneyem pokazał na co stać młodych z Old Trafford. Mieszanka młodości z doświadczeniem opłaciła się, zaowocowała na wielu zwycięstwach. Były różne zwody, ale nie obyło się też bez wszelakich nagród. Kibice Czerwonych Diabłów wspierali Portugalczyka, by ten został Królem Strzelców. Ów wyczyn jednak się nie udał, gdyż więcej razy do siatki trafił Didier Drogba z Chelsea Londyn. Pomimo to, piłkarz MU został wybrany najlepszym piłkarzem w Anglii, za co odebrał wiele pochwał od sławnych osobowości związanych z piłką nożną.

Warto wspomnieć, że wygrał zakład zawarty przed rozpoczęciem sezonu z Fergusonem. Zaliczał fantastyczne występy ligowe, jednak w Lidze Mistrzów grał o wiele gorzej. W meczu z Milanem, tak jak i w wielu poprzednich spotkaniach o Puchar Europy, nie pokazał nic konkretnego, co mógłby w przyszłości wspominać z uśmiechem na twarzy. Na wysokim poziomie, przeciwko naprawdę dobrym rywalom, zagrał tylko raz w meczu MU – XI Europy. To było jednak spotkanie o nic. Czyżby kompleks pojedynków z wielkimi zespołami?

Czas na podsumowanie. Śmiało można stwierdzić, że Cristiano Ronaldo zaliczył – jak dotąd – najlepszy sezon w karierze. A to wszystko do tego stopnia, iż zainteresowanie nim wyrażały takie kluby, jak na przykład Real Madryt czy FC Barcelona. 22-letni zawodnik, jak na swój wiek pokazał to, co powinien. Przecież zawsze można by powiedzieć, że mogło być lepiej. Ale czego tu jeszcze wymagać od młodego piłkarza, który dopiero jakiś czas temu przeprowadził się na Wyspy Brytyjskie?

Ocena: 9/10

Wayne Rooney

Wayne RooneyO Rooneyu nie sposób, nie napisać. Mnie również. Piłkarz podobno dziki, jak dziki dzik. Ale co z tego, gdyż w piłce nożnej liczy się to, jak się gra, a nie to, jak się wygląda, czy też zachowuje poza boiskiem. Trzeba pamiętać, że czasem Dzik wychodzi z lasu.

Reebok Stadium, Bolton. Ekipa 'Big Sama’ gra przeciwko MU. Rooney raz, Rooney dwa i Rooney trzy. Och… Rooney! Do tej pory nie mógł się przełamać, ale zrobił to właśnie w październiku. Ale to był dopiero początek. W następnych meczach nieraz strzelał, a nieraz nie. Tak było przez niemalże cały sezon – choć pod koniec bywało nawet lepiej. Wojownik, jakich mało.

Charakterystyczne przerzucenie piłki nad bramkarzem w jednym ze spotkań, pozostanie na długo w pamięci tych młodszych, ale również nieco starszych kibiców z pokolenia Erica Cantony. No i nawet jeszcze starszych, o ile ich pamięć nie zawiedzie. W mistrzowskim sezonie, Anglik dużo biegał, walczył o każdą piłkę, grał do końca – nigdy się nie poddawał, co chociażby zaowocowało przy bramce strzelonej Didzie w pierwszym meczu półfinałowym Ligi Mistrzów. Chciałbym również wspomnieć o golu na 3-2 w meczu z Evertonem, dzięki któremu w pewnym sensie teraz jesteśmy mistrzami Anglii. Wayne to prawdziwy Czerwony Diabeł – tego jestem pewien.

Ocena: 8/10

Alan Smith

Alan SmithZłamana noga w przeszłości, uniemożliwiła mu występy na początku sezonu. Kiedy jednak już zaczął grać, to było gołym okiem widać, że jeszcze na to za wcześnie. Trafił więc do zespołu rezerw. Tam się ogrywał, ogrywał i trenował. W końcu wrócił na boisko w dobrym stylu.

W spotkaniu z Boltonem (4-1), tym razem grając już w pierwszym zespole Manchesteru United, popisał się wspaniałą asystą przy bramce Wayne’a Rooneya. Zapewne jedną z najpiękniejszych chwil blondyna, jest spotkanie z AS Roma. Napastnik walczył od samego początku tegoż pojedynku. Pierwsze trafienie zdobył Carrick, ale Alan cieszył się z tego powodu niezmiernie – w końcu chodziło o awans do kolejnej rundy LM, jego ukochanego zespołu. W pewnym momencie meczu z włoską drużyną, piłka powędrowała pod nogi Alana, a ten po chwili mógł się cieszyć ze zdobycia od dawna wyczekiwanej bramki w barwach United, po jakże długotrwałej i męczącej kontuzji.

26-letni Smithy nie wystąpił we wielu spotkaniach Premiership. Najlepsze jednak rozegrał przeciwko Sheffield United, gdzie swoją postawą, zwięźle mówiąc, truł życie obrońcom. Wypracował też sytuację bramkową Michaelowi Carrickowi, który wykorzystał ją bez wahania i przyczynił się do zdobycia kolejnych trzech punktów, jakże ważnych w walce o mistrzostwo Anglii. We wszystkich swych występach dużo walczył, ale nieraz przesadnie i bez sensu.

Ocena: 7/10

Louis Saha

Louis SahaKontuzjusus Luisus Sahusus, czyli czarnoskóry napastnik z Old Trafford. Początek sezonu miał bardzo przyjemny. Trafiał w początkowych meczach ligowych przeciwko Fulham i Charlton. W Champions League w pierwszym spotkaniu przeciwko Benfica Lizbona, zaliczył dobry występ, który uwieńczył bramką.

Przyjrzyjmy się uważnie Louisowi i jego nawykom. Pierwsze starcie Celticu Glasgow i Manchesteru. Mamy jedenastkę. Wykonawcą okazuje się Louis Saha. Podbiega, czy jak kto woli, podchodzi do piłki, a następnie w nią uderza. Mamy bramkę. Cóż nasz rodak – Artur Boruc może żałować, gdyż miał futbolówkę niemalże na rękawicach. Teraz czas na drugie starcie gigantów swych krajowych lig. I mamy znowu rzut karny. Znowu Francuz ma wykonać strzał z wapna. Znowu strzela, jednak tym razem broni polski bramkarz. Dlaczego? Może dlatego, że była to kolejna próba pokonania Strażnika przestrzeni między słupkami, ale również poprzeczką, z jedenastki w lewy róg.

28-latek pokazał się zaś z dobrej strony w meczu ligowym z Chelsea Londyn. Tuż przed przerwą zdołał pokonać Carlo Cudiciniego pięknym strzałem zza pola karnego. Praktycznie bramkarz nie miał najmniejszych szans na obronę, ponieważ piłka wymierzona była dokładnie przy słupku. Dużo sytuacji marnował w całym sezonie, ale potrafił się zrewanżować swym niezwykłym, niekiedy wystrzałem.

Nowy rok nie był aż tak udany, dla naszego ofensywnego gracza – można by powiedzieć, że wraz z nadejściem 2007 roku, Francuz doznał urazu. Szlag by trafił! Tak ładnie pykał, a teraz powrót kontuzji. Co będzie z nim później? Cholera! Żeby tylko nie zapomniał, jak to się grało przed kontuzją. Zobaczymy, może pójdzie w odstawkę?

Ocena: 7/10

Ji Sung-Park

Ji Sung ParkO tym graczu zbyt wiele, nie jestem w stanie powiedzieć – chodzi oczywiście o Ji Sung-Parka, który niemalże cały sezon przechodził rehabilitację. Zapamiętałem jednak jego trafienie przeciwko Aston Villi. Była to bodajże pierwsze bramka w sezonie 2006/2007, ale również pierwsza po powrocie, zaraz po przebytej kontuzji. Osobiście żałuję, iż Koreańczyk nie mógł wystąpić w tylu spotkaniach i odciążyć kolegów z drużyny.

Oczywiście były zawodnik PSV Eindhoven, pograł sobie trochę w mistrzowskim sezonie. Ja jednak uważam, że nie wykorzystał niestety do końca szansy, którą dał mu sir Alex Ferguson. Nie wiem, czy jeszcze nie zgrał się dobrze z ekipą, ale ta gra po prostu nie jest taka, jaką mogliśmy oglądać w jego wykonaniu, w innych klubach w przeszłości. A może po prostu nie pasuje mu ten styl gry Manchesteru United, albo ogólnie całego Premiership.

Mam nadzieję, że opiekujący się nim doktor Richard Steadman, wyleczy nam tak, tę koreańską Machinę, by w przyszłości nie musiała zbyt często pauzować. Możliwe? Czemu by nie? Ten uraz to nie tylko strata dla klubu, dla azjatyckiego przemysłu, ale również samego zawodnika.

Ocena: 6/10

Ole Gunnar Solskjaer

Ole Gunnar SolskjaerOle wrócił! Norweg zaliczył wspaniały powrót, po bardzo długiej przerwie od futbolu, która wynikła z powodu kontuzji. Strzelił jedenaście bramek w minionym sezonie, a na takiego wyjadacza, jakim jest The Baby Face Killer, to naprawdę wspaniały wynik. Zapewne najważniejsza bramka dla samego piłkarza, padła w meczu sierpniowym z Charltonem – było to pierwsze trafienie do siatki przez „Legendarną 20” od trzech lat w Premiership.

„To był naprawdę wspaniały moment dla Ole, dla kibiców Manchesteru United, praktycznie dla każdego – dla piłkarzy i sztabu szkoleniowego” – oznajmił dziennikarzom sir Alex Ferguson, zaraz po końcowym gwizdku kończącym spotkanie z Charlton Athletic.

Nie można też pominąć spotkania, które rozegrano na Old Trafford. Wtedy United podejmowało Newcastle United. W tym właśnie pojedynku, pierwszego gola od lat na własnym terenie, zdobył Ole Gunnar Solskjaer. Był to wspaniały dzień dla kibiców Czerwonych Diabłów, którzy mieli okazję zobaczyć, starego, dobrego Norwega, zdobywającego dwie bramki na domowym obiekcie. 34-letni napastnik nie zamierza rozstawiać się jeszcze z piłką nożna. Choć zapewne nie można za dużo, od niego oczekiwać w następnym sezonie. Czyżby miał podążać śladami Teddy’ego Sheringhama?

Ocena: 6,5/10

Henrik Larsson

Henrik-Larsson.jpg Któżby się spodziewał, iż do Manchesteru United dołączy stary, zasłużony Henrik Larsson. A wszystko miało miejsce w styczniu, tego roku. 35-letni były napastnik takich słynnych klubów piłkarskich, jak Celtic Glasgow czy FC Barcelona, zdecydował się pomóc sir Alexowi, podpisując 3-miesięczny kontrakt z jego ekipą. Wtedy prawie wszyscy zadawali sobie pytanie: „Czy Larsson będzie w stanie sprostać wymaganiom Premiership?” Jak się okazało, na odpowiedź nie trzeba było długo czekać.

Już w pierwszym spotkaniu przeciwko Aston Villi, mógł cieszyć się z debiutanckiego gola. Kibiców zgromadzeni na stadionie byli zdumieni sposobem poruszania się po boisku doświadczonego Szweda. Jego podania wprawiały rywala w niemałe osłupienie. Po zakończeniu tegoż meczu, nikt nie powinien mieć wątpliwości, że pieniądze zawarte w umowie o transfer, które dostał ten oto łysy weteran, zostały należycie przyznane.

Saha złapał kontuzję, a zastępcą Francuza został właśnie Larsson. Później wystąpił kolejno w potyczkach z Watfordem i Tottenhamem Hotspur. W obu tych spotkaniach padło aż osiem bramek – a jedna z nich zdobyta przez łysego Szweda. Nowy nabytek MU, miał duży wkład w grę zespołu z Old Trafford w niemalże każdym pojedynku. Umowa zawodnika wygasła. Nadszedł czas na powrót na stare śmieci. Fani jednak nie dawali za wygraną i do samego końca nalegali, by Larsson został w ekipie z Manchesteru chociażby do końca sezonu. Ten jednak postanowił, że wróci do domu.

Ocena: 7,5/10

Kieran Richardson

Kieran RichardsonNa koniec zostawiłem piłkarza, na którym mocno się zawiodłem. Kieran Richardson – bo o nim mowa – grając w barwach Manchesteru United, nie pokazał nic, co mogłoby mnie do niego przekonać. Prawdę mówiąc lepiej prezentował się niegdyś w West Bromwich, niż w zespole prowadzonym przez 65-letniego Szkota. Zaimponować mógłby tylko bramką, którą zdobył w meczu z Kopenhagą. Ale cóż, błędy się zdarzają – przynajmniej bramkarskie.

Anglik wystąpił przeciwko Crewe Alexandria i Southend United w meczach o Carling Cup. I nawet w tych, jakże nisko sytuowanych potyczkach, nie zrobił zapewne na nikim większego wrażenia. Cały sezon w jego wykonaniu to istna słabizna – niestety, ale ten koleś nie nadaje się na Diabła. Teraz widzimy, że podobnie uważa Fergie, ponieważ od przyszłego sezonu, młody pomocnik grać będzie w barwach Sunderland. Szczerze życzę mu powodzenia. Szkoda mnie go, szkoda. Przecież u mnie w FIFA grał o wiele lepiej. Joke. ;-)

Ocena: 5/10

Dotarliśmy do końca tego skomplikowanego tekstu, w którym oceniłem na własny sposób zawodników z ofensywy MU. Teraz nadszedł Wasz czas, drodzy czytelnicy. Na Wasze komentarze odnoście ocen, więc do dzieła.

Aby dłużej nie przeciągać – zapraszam do oglądania spotkań United, ponieważ wtedy najłatwiej ocenić dokonania piłkarzy.

United zawsze, na zawsze.

Przewiń na górę strony