Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / There Is Only One Keano!

There Is Only One Keano!

Roy Keane
Roy Keane. Właściwie nie trzeba pisać więcej. Każdy starszy kibic United zna długoletniego kapitana Czerwonych Diabłów. Charyzma, waleczność, wola walki, ambicja, motywacja, determinacja, osobowość. Prawdziwy przywódca. Urodzony diabeł. Prawa ręka Fergusona na boisku.

Młodsi fani, bądź Ci kreowani przez bajeczną technikę południowców, postrzegają zapewne Irlandczyka jako nieokiełznanego, mało myślącego zabijakę, który o futbolu pojęcia zbytniego nie ma, a wyznacznikiem jego formy jest liczba złapanych kartoników. Fakt, Keane to krewki piłkarz. Wynika to jednak z jego niebywałej determinacji. Każdy mecz jest niczym wojna, gdzie przegrać po prostu nie wolno. W końcu, jak sam podkreślał, wyznawał zasadę „oko za oko.” Brutalne faule, bójki i nieustanne okrzyki w stronę arbitrów, kolegów z drużyny. Samo spojrzenie Roya działało na cały zespół mobilizująco. Piłkarz ten na boisku siał postrach. Nie dał sobie dmuchać w kaszę, a kto tylko spróbował zadrzeć z Diabłem, lądował w czeluściach. Tak było m.in. z Alfem-Inge Haalandem i Jasonem McAtterem. Choć do tej pory odnoszę wrażenie, że najbardziej Keane nie cierpiał Alana Shearera.

W tym jednak miejscu pozwolę sobie przytoczyć pewną sytuację, która miała miejsce 19 maja. Finał FA Cup: Ronaldo wbiega z piłką w pole karne, dziesięć metrów do bramki, po lewej stronie pokazuje się kompletnie nie pilnowany Michael Carrick. Wystarczy podać do Anglika, a ten stanie sam na sam z Petrem Cechem. Jednak Portugalczyk decyduje się na strzał, który mija bramkę. Reakcja komentatora jest natychmiastowa: „Ronaldo ma szczęście, że w United z numerem 16 nie gra już Roy Keane, bo zabiłby go samym spojrzeniem.”

Pokazuje to nieokrzesanie, dzikość Keane’a, lecz to bardzo inteligentny człowiek, o czym świadczy chociażby tytuł doktora honoris causa, ale nie tylko to: Roy wiedział przecież jak rozegrać piłkę, kiedy włączyć się do akcji ofensywnej, kiedy po prostu krzyknąć i tym samym wywołać w drużynie ducha walki. Irlandczyk to niekwestionowana legenda klubu. Każdy może mówić co chce, ale kocham tego gościa. A odejście Roya z klubu nie było dla mnie sztyletem wbitym w plecy. O nie, nie. Poczułem się tak, jakby ktoś zakopał mnie żywcem.

Na odkopanie mojego ciała musiałem długo poczekać. Byłem cierpliwy, bo Keane po prostu nie mógł skończyć z piłką nożną. Z samym graniem owszem, ale całkowite usunięcie się w cień nie byłoby zachowaniem w jego stylu. Odkąd Keane objął Czarne Koty zawsze byłem na bieżąco z wynikami tej drużyny oraz śledziłem tabelę. I choć na początku uważałem, że miejsce gwarantujące grę w play-offach będzie wielkim osiągnięciem, to zawsze po cichu wierzyłem w bezpośredni awans. I teraz kibice beniaminka Premiership mogą być naprawdę dumni ze swojego menedżera. Zaznaczam od razu, iż kocham Manchester United, a Sunderlandowi tylko sympatyzuje. Życzę im dobrze.

Keane ze swoją charyzmą pasuje na trenera idealnie. Oczywiście liczą się również umiejętności, ale wierzę, iż te Roy posiada również i to nie małe. Jest to jedyny człowiek, który będzie miał prawo zastąpić w United sir Alexa. Tylko czy on tego chce? Być może Sunderland nie jest przystankiem, a rozpędzonym pociągiem, w którym Keane planuje zostać 20-30 lat? Wiele zależy od wyników, poczekamy 2-3 lata i pewne rzeczy powinny się wyjaśnić. Pewnym jest, że spotkanie Manchester United – Sunderland na Old Trafford przyniesie i owacyjne powitanie Keane’a i pojedynek dwóch wielkich osobowości.

Przewiń na górę strony