Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / Copa America z Europą w tle

Copa America z Europą w tle

Copa America 2007
W nocy z 15 na 16 lipca 2007 roku na wenezuelskim Maracaibo odbył się finał Copa America. Trwający od końca czerwca turniej przyniósł wiele emocji dla kibiców piłki nożnej. Chociaż mecze można było oglądać tylko na wybranych prywatnych stacjach (w tym na najpopularniejszej z nich w Polsce – Sportklubie), to można powiedzieć, że coraz więcej kibiców wykazuje zainteresowanie piłką obu Ameryk. I słusznie, bo to piękne wydanie tego sportu, które nie polega tylko na czystej strategii i bronieniu się, ale przede wszystkim na tworzeniu widowiska, spektaklu w wypełnionym po brzegi teatrze.

Copa America 2007Można by się rozpisywać na temat samego przebiegu Copa America. Jednakże nie ma chyba sensu rozkładać na czynniki pierwsze każdego z rozegranych od 26 czerwca meczów. Dlatego też zajmę się innym aspektem tego widowiska, a mianowicie osobami, które je tworzą.

Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak wielu piłkarzy rodem z Ameryki występuje na co dzień w Europie. Co prawda każdy z nas śledzi rozgrywki nie tylko w Anglii, ale także w innych krajach europejskich, ale mimo to nie sądzę, abyśmy byli w pełni świadomi tego, jak wielu piłkarzy z krajów obu Ameryk występuje na naszym kontynencie. Fakt faktem, że choć w Europie piłkarzy tych jest całkiem sporo, to tych, którzy grają w klubach na kontynentach amerykańskich w kadrach nawet tych słabszych drużyn jest olbrzymia większość i to właśnie oni nadają kolorytu i wyjątkowości rozgrywkom o Puchar Ameryki. Jednak prawdziwie „etniczny” skład ma, szczerze mówiąc, tylko gospodarz tegorocznej imprezy – Wenezuela, w której nie ma ani jednego piłkarza grającego na innym kontynencie!

Jako ciekawostkę powiem, że mimo iż nie są to rozgrywki jakiegoś niższego szczebla (wszak są odpowiednikiem Mistrzostw Europy na naszym kontynencie!), najsławniejsi młodzi Brazylijczycy często wymigują się od gry w kadrze, przedstawiając błahe wytłumaczenia, które muszą zadowolić trenera, by piłkarz się nie obraził i w ogóle nie zrezygnował z kadry. Co więcej, w Brazylii przyjęło się, że starsi piłkarze ustępują miejsca młodszym. I tak, jak powiedział Ze Roberto:

Teraz czas na młodych

dzięki czemu odświeżona i niedoświadczona aż tak bardzo drużyna może zdobyć to trofeum, jako że nie ma w niej konfliktu gwiazd. Ale ta młoda obecna Brazylia wcale nie jest zlepkiem nieznanych południowoamerykańskich piłkarzy. Aż 19 piłkarzy z kadry Canarinhos gra w Europie, a w tym, co nas najbardziej interesuje, trzech na boiskach angielskich. W tym roku na Copa America w żółtych koszulkach biegali Gilberto Silva i Julio Baptista, obaj występujący aktualnie w Arsenalu Londyn oraz świeży zakup Manchesteru UnitedAnderson. Do tego dochodzi oczywiście grono zawodników, których nazwiska dobrze znamy – jak choćby Alex z PSV. Jednak przecież nie tylko Brazylia ma w swoim składzie europejskie gwiazdki. Piłkarzy znajomych z Premiership możemy doszukiwać się także w kadrach: Chile – Mark Gonzalez (Liverpool FC), Ekwadoru – Ulises de la Cruz (Reading FC) oraz Luis Valencia – (Wigan Athletic), Argentyny – Gabriel Heinze (Manchester United), Javier Mascherano – (Liverpool FC) i Carlos Tevez – (West Ham United), a także w ekipie z Kolumbii, gdzie występujący w FC Southampton Viafara jest ostatnim piłkarzem, którego możemy oglądać na angielskich boiskach. Do niedawna do tego niewielkiego grona zaliczali się również Juan Veron i Diego Forlan, którzy jednak występują już odpowiednio na boiskach argentyńskich i hiszpańskich. Powracając jednak do ogólników – najwięcej spośród piłkarzy występujących poza kontynentami obu Ameryk tegorocznego Copa America, zadomowiło się na dobre w Hiszpanii – 20, później w Niemczech – 13, w Anglii – 10 i we Włoszech także 10 z tym, że tu sprawa jest o tyle ciekawa, iż aż 8 spośród nich występuje w Interze Mediolan! Ogółem także spośród wszystkich zawodników zgłoszonych do Copa America zmagania w ligach europejskich dotyczą w mniejszym lub większym stopniu około 85 piłkarzy. Najczęściej jednak są oni powoływani do kadr jako osoby, które zdobyły doświadczenia na całym świecie i automatycznie mają zaklepane miejsce w kadrze swojego kraju, ale chyba niesłusznie, jako że naprawdę tylko niektórzy ludzie wiedzą, że liga meksykańska jest na przykład ligą bardzo wyrównaną, nie odbiegającą poziomem od najlepszych lig europejskich, a kluby z jej czołówki (około 1-7 miejsce) mają kapitał bardzo bardzo zbliżony do kapitałów czołowych klubów europejskich. Powołując więc piłkarza występującego w Europie tylko dlatego, że nasze ligi są teoretycznie mocniejsze, niejednokrotnie okazuje się wielkim błędem i w efekcie wiele talentów ma szanse zagrać w kadrze dosyć późno. Może dlatego niektóre drużyny spisują się słabiej, bo w ich ekipach widnieją z czasem już tylko wypalone nazwiska, a nie aktualnie najlepsi piłkarze, podczas gdy gdzieś w miejscowych ligach biegają talenty, które mogłyby przynieść drużynie zwycięstwo.

Gabriel Heinze Copa America 2007Skupmy się jednak na tym, jak zaprezentowali się piłkarze, którzy interesują nas zdecydowanie najbardziej. Występ Gabriela Heinze na Copa America z pewnością dla żadnego kibica nie był niespodzianką. Regularnie występujący w United Argentyńczyk rozpoczynał prawie każde spotkanie w pierwszej jedenastce. Prezentował świetną formę, stanowił bardzo mocny punkt Albicelestes. Dodatkowo raz przyczynił się do wygrania meczu z Meksykiem w półfinale, zdobywając pierwszą z trzech bramek dla swojego zespołu. W kość dostał dopiero w finale Copy, gdzie wszyscy Argentyńczycy zaprezentowali się dużo gorzej, niż wszyscy się spodziewali. Ekipa z takimi piłkarzami, jak w tej chwili grają dla Argentyny, gdzie wystawić można przynajmniej dwie równorzędne jedenastki, powinna bez problemu poradzić sobie z odświeżoną na potrzeby Mistrzostw ekipą Brazylii! Jednak jego występ niewątpliwie stanowi potwierdzenie, że tego piłkarza trzeba zatrzymać w klubie, pomimo że w „The Mail” niedawno pojawiła się informacja, iż:

Gabriel Heinze chce wykupić swój kontrakt z Manchesterem United. Piłkarz tak bardzo chce odejść z Old Trafford, by dołączyć do Liverpoolu, że gotów jest zapłacić prawie 7 mln funtów!

dlatego miejmy nadzieję, że pomimo napływających nieciekawych wieści dotyczących naszego obrońcy, wszystko skończy się dobrze i Gabriel pozostanie w United co najmniej 2 lata.

Anderson Copa America 2007Co do Andersona… Nie był wystarczająco dobry na regularną grę w Copa America. Nie wynikało to jednak ze złośliwości trenera Dungi. Chodziło raczej o zbyt małe doświadczenie w takich imprezach, bo przecież Anderson ma dopiero 19 lat. Młody Diabeł miał okazję zagrać dwa razy dla swojej reprezentacji, a później w czterech kolejnych spotkaniach siedział na ławce rezerwowych. Niestety również tych dwóch meczów nie rozegrał w całości – raz rozegrał tylko pierwszą połowę, raz zasilał skład od 46 minuty. Nie strzelił też żadnej bramki, choć zapewne, gdyby to uczynił, mógłby liczyć na kolejne występy. Ale nie ma co gdybać.

Tevez Copa America 2007Choć nie wiadomo jeszcze, czy Carlos Alberto Tevez zostanie piłkarzem Manchesteru United to myślę, że wobec tego, jak rozwija się cała sytuacja w sprawie jego pozyskania, można wspomnieć o tym, jak Carlito prezentował się na tych rozgrywkach. Młody, ale doświadczony Argentyńczyk nie został wystawiony do jednego ze spotkań. Następnie dwa mecze rozegrał do 79 i od 46 minuty, a w trzech spotkaniach rozegrał pełne 90 minut, co w konsekwencji daje tylko nieco gorszy bilans niż ten, którym może się pochwalić Heinze. I co prawda jedna bramka w pierwszym dla Argentyny meczu z USA nie jest bilansem fantastycznym, to trzeba przyznać, że Argentyńczyk przeciętnym piłkarzem nie był i dzięki wielu akcjom nie pozwalał bramkarzom drużyn przeciwnych się nudzić. Zabrakło trochę skuteczności, ale nie waleczności. A i dzięki temu, że nie próbował strzelać na siłę, gdy nie miał szans trafić i podawał kolegom, Albicelestes ze świetnym bilansem bramek (16 – 3 w 4 meczach!) doszli do samego finału, gdzie boleśnie polegli.

Copa America 2007Copa America zachwycała w tym roku bardzo mocno. Fantastyczne bramki, które swoją urodą zapisały się natychmiast na trwałe w historii światowej piłki nożnej, niesamowite tempo i waleczność na boisku – to coś, czego bardzo często brakuje na europejskich arenach piłkarskich. Piłka nożna została stworzona dla rozrywki, zabawy, dla zachwytu i emocji. To wszystko mamy podane na tacy w rozgrywkach Copa America. I choć finał był dość jednostronny i wygrany 3:0 przez Brazylię, która z kolei przez cały turniej grała poniżej oczekiwań, przegrywając jedno spotkanie grupowe z Meksykiem i remisując w półfinale z chyba małą niespodzianką turnieju – Urugwajem (tylko wierni kibice wierzyli, że z czasem się rozkręcą) i wygrywając to spotkanie w karnych, to Argentyna na własne życzenie przegrała to trofeum. Bo pomimo pięknego bilansu bramek i tego, że do samego finału byli niepokonani, przegrali tylko jedno spotkanie. Niestety – spotkanie najważniejsze.

Katarzyna Wirkowska (Vtg87)

Przewiń na górę strony