Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / Panie Park, a weź pan odejdź…

Panie Park, a weź pan odejdź…

Panie Park, a weź pan odejdź…
Pierwszy raz zwróciłem uwagę na tego zawodnika podczas półfinałowego meczu Ligi Mistrzów pomiędzy PSV Eindhoven a AC Milanem w sezonie 2004/2005, kiedy to Koreańczyk zdobył jedną z bramek. Park, który zastąpił w holenderskim składzie sprzedanego do Chelsea Londyn Arjena Robbena, szybko stał się gwiazdą drużyny i całej Eredivisie. Po wspomnianym sezonie usługami skrzydłowego z Eindhoven zainteresował się sam sir Alex Ferguson, po czym Azjata pojawił się na Old Trafford i z numerem „13” do dziś występuje w składzie Czerwonych Diabłów. Kiedy Park przychodził na Old Trafford, nie byłem w pełni przekonany do jego transferu, ale mimo to ślepo zaufałem Fergusonowi, wierząc w nos trenerski Szkota. Koreańczyka traktowałem jako młodego zawodnika z dużym potencjałem, który pod okiem bossa United rozwinie swoje możliwości i w przyszłości będzie realnie stanowić o sile Manchesteru United. I chyba się zawiodłem…

Niedawno minął szósty sezon, jak Park Ji-Sung dumnie występuje w trykocie klubu z Old Trafford. Obecnie ekipa sir Alexa Fergusona przechodzi kadrową rewolucje i coraz śmielej w mediach mówi się o odejściu Koreańczyka do innego klubu, a dokładniej o zainteresowaniu skrzydłowym United przez kluby Primera Division – Atletico Madryt i Sevillę. Park w obliczu transferowych spekulacji o swojej przyszłości na Old Trafford wypowiada się niepewnie, co wskazywać może, że coś naprawdę jest na rzeczy:

– Nie wiem, czy będę w stanie grać tu jeszcze przez dłuższy czas. Nigdy jeszcze nie myślałem o odejściu, ale jeżeli będę musiał, to podejmę taką decyzję. Mogę opuścić Manchester United i odejść na emeryturę w innym zespole. Mogę, ale nie muszę.

Czytając powyższą informację o rzekomym zainteresowaniu Koreańczykiem przez inne kluby, zacząłem się zastanawiać, czy oby tegoroczne okienko transferowe nie jest dobrym momentem na odejście Park Ji-Sunga z Old Trafford. Co więcej, wracając pamięcią do poprzednich sezonów, zacząłem zastanawiać się nad przydatnością Azjaty i sensem jego transferu do Manchesteru United przed paroma laty. Wiem, że po przeczytaniu tego artykułu głos zabiorą adwokaci Park Ji-Sunga przekonani o jego, w cudzysłowie, wielkości umiejętności piłkarskiej, ale czy na przestrzeni ostatnich sezonów był czas, w którym Koreańczyk był tak wielce znaczącą postacią w szeregach klubu z Old Trafford?

Rewolucja w Manchesterze United wiąże się z przyjściem nowych zawodników do klubu – czytaj Ashley Young. Zaletą 25-letniego Anglika jest to, że może on występować zarówno na bokach boiska, jak również na pozycji ofensywnego pomocnika czy też napastnika. Mimo to, zawodnik reprezentacji Anglii jest z kategorii piłkarzy grających na skrzydłach, a tych na Old Trafford nie brakuje. Ashley Young, Ryan Giggs, Nani, Valencia i Park Ji-Sung to kandydaci do gry na bokach pomocy w następnym sezonie. Oczywiście nie można być pewnym, że Ferguson nie zaskoczy nas po raz kolejny i że do składu Czerwonych Diabłów jeszcze w tym okienku transferowym nie dołączy kolejny skrzydłowy. Biorąc pod uwagę klasę wymienionych wyżej zawodników, najmniejsze szanse na częstą grę dałbym właśnie Koreańczykowi.

Park Ji-Sung ma obecnie 30 lat i jest w wieku i formie, która uprawnia go do gry, co ważne regularnej, w innym silnym europejskim klubie piłkarskim. Oczywiście wspominając o możliwym transferze, należy zastanowić się nad finansami – ile zainteresowane drużyny byłyby w stanie zapłacić za Koreańczyka oraz czy byłyby w stanie zapewnić mu pensję zbliżoną do tej, którą otrzymuje na Old Trafford. O przyszłym sezonie myślę z niepokojem i ciekawością, bo na chwilę obecną nie mam pojęcia, jak będzie wyglądać kadra Red Devils po rewolucji. Mimo to trudno jest mi uwierzyć w to, że Koreańczyk będzie istotnym i ważnym ogniwem układanki Fergiego w nadchodzących rozgrywkach. No chyba że… nadejdzie mecz z Arsenalem.

Nie chciałbym doszukiwać się jakieś prawidłowości, ale konfrontacje z Kanonierami są wydarzeniem, w którym zazwyczaj jedną z głównych ról odgrywa Park Ji-Sung. Nie potrafię tego wyjaśnić i być może jest to tylko moja subiektywna ocena (jeśli tak jest, to mnie poprawcie), ale w ostatnich kilku meczach z Arsenalem Koreańczyk jest postacią, która albo strzela, asystuje lub ogrywa szczególną rolę przy golach czy akcjach United. Niestety mecze z ekipą Arsene’a Wengera nie są rozgrywane często, dlatego poza konfrontacjami z Londyńczykami trudno jest mi przypomnieć sobie wielkie mecze Parka w trykocie klubu Old Trafford. No ok, może niedawno z Chelsea…

Kiedy myślę o Park Ji-Sungu, przypominają mi się dwa finały Ligi Mistrzów – z 2009 roku oraz ten ostatni, rozgrywany na Wembley. W obu tych przegranych meczach Koreańczyk znalazł się w pierwszej jedenastce zespołu, co dla mnie po dziś dzień jest zwyczajnie niezrozumiałe. Przed dwoma laty dziwiłem się, dlaczego to „trzynastka” Czerwonych Diabłów, a nie będący w świetnej formie Carlos Tevez wystąpił od początku spotkania. Przed niedawnym finałem z Barceloną wierzyłem, że sir Alex Ferguson nie powtórzy „błędu” z Rzymu i tym razem nie postawi na Ji-Sunga. Niestety. Koreańczyk zagrał i był jednym z najsłabszych, albo może i najgorszym zawodnikiem finałowej konfrontacji Champions League. Całe szczęście, że w Moskwie obyło się bez Parka…

Wielokrotnie dyskutując z moimi znajomymi o piłce nożnej, Manchesterze United, często poruszany jest argument świadczący o tym, że Park Ji-Sung jest zawodnikiem Czerwonych Diabłów tylko i wyłącznie ze względów marketingowych i reklamy na rynkach wschodniej Azji. Wielokrotnie starałem się odeprzeć te uszczypliwe uwagi, ale po części musiałem przyznać rację osobom, z którymi rozmawiałem na ten temat. Park w Korei Południowej traktowany jest jak bohater narodowy, gwiazda, gdzie ulice, parki nazywane są jego nazwiskiem. Normalnym jest, że kibice trzymają kciuki za drużynę, w której gra ich idol. Każdy zdaje sobie sprawę, jak potężny pod każdym względem jest rynek wschodniej Azji. Piłka nożna to biznes, wielkie pieniądze. Oczywiście nikt nigdy z szeregu Manchesteru United nie powie tego głośno, ale trudno jest uwierzyć, że aspekt reklamy klubu w Azji nie był znaczący przy transferze Koreańczyka na Old Trafford.

Park Ji-Sung to piłkarz nieprzeciętny, który wystąpił w kilu istotnych spotkaniach, rozegrał wiele niezłych spotkań dla United, strzelił kilka znaczących goli oraz który, mimo upływu lat, utrzymywał stałą formę na ‘niezłym’ poziomie. Słowo „niezły” pasuje mi właśnie do określenia Koreańczyka, który nie jest słabym piłkarzem, nie jest piłkarzem genialnym, ale jest… niezły. Park to zawodnik, który zostawia serce na boisku, takich grajków kochają i niezwykle wysoko cenią kibice. Wolę walki, zaangażowanie Parka cenię również i ja. Zapewne Ty, ja i pewnie sam Park Ji-Sung zdaje i zdawał sobie sprawę, że zawsze był i będzie zawodnikiem drugiego garnituru Manchesteru United, piłkarzem który balansuje na granicy pierwszego składu, jest zawodnikiem solidnym, który stara się jak najlepiej wypełnić powierzone mu zadania boiskowe, ale nigdy nie był i nie będzie kluczowym piłkarzem Manchesteru United. Nie jest to podsumowanie gry Koreańczyka w minionym sezonie, bo tym profesjonalnie zajmie się ktoś z moich redakcyjnych kolegów bądź koleżanek, lecz jest to krótka rozprawka dotycząca roli ‘niezłego’ piłkarza z Azji w wielkim klubie z Old Trafford.

Zmierzając do zakończenia dzisiejszego artykułu, chciałbym postawić Cię przed pytaniem, czy warto trzymać w składzie zawodnika, który apogeum swoich piłkarskich umiejętności pokazuje jedynie w spotkaniach z Arsenalem lub który spełnia i odgrywa kluczową rolę jedynie w kontaktach z kibicami z Azji? Czy może idąc drogą rewolucji, warto postawić na ludzi nowych, młodych, żądnych sukcesów i po prostu lepszych piłkarsko? A Koreańczykowi pozwolić odejść, podziękować za grę i z serca życzyć szczęścia w innym europejskim klubie, gdzie będzie ogrywał kluczową rolę i cieszył się z regularnej gry? Na pocieszenie zapewne wielu Czytelnikom, którzy są odmiennego zdania niż ja, na temat roli i gry Park Ji-Sunga na Old Trafford, wspomnę o prawdopodobnym przedłużeniu kontraktu na kolejne dwa lata Koreańczyka z Manchesterem United. (Niestety).

Przewiń na górę strony